Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dawnych wspomnień czar


Rekomendowane odpowiedzi

@joanna53 Tego Asiu nie da się ukryć pisali...   Homer, Ezop, Safona,
                        pisał Mickiewicz, Słowacki, Szymborska, ależ tego od groma.

 

Miłego dnia.

@Waldemar_Talar_Talar Poetyckość i sens - piszę przy Talarze,
                                         jak przyjdzie, co do czego,to ja ci pokażę!

Trzymaj się zdrowo i pewnie.

Edytowane przez [email protected] (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wielebor Nie martw się za bardzo wszystkich bez wyjątku to czeka, dla grzeczności wspomniałem tylko o sobie.

Trzymaj się zdrowo. Wal Kota po łbie jak będzie się stawiał.

@Tomasz Kucina Rób Tomaszu jak chcesz,
                                najpierw kolacyjkę zjedz.

 

Pozdrawiam, ograniczać wizyty? Aleś mnie ubawił, chyba że kogoś lub czegoś nie czytałem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No nie doczytałeś. Wiersz twój jest super, delikatnej korekty bym dokonał, i git! Krytyki nie będzie - broń Boże!

 

Czyli:

 

Bez sensu próbować korygować teksty innych autorów. Bo to autora denerwuje na maksa, a poeta ma zawsze rację. Sam nie lubię, gdy ktoś próbuje pisać za mnie. Dlatego odniosę się tylko do kilku liftingowych propozycji, i w uzasadnieniach.

 

| Jak trzeba - powiedz - jedną iskrę skrzeszę | > wolałbym > wskrzeszę, (uzasadniać nie trzeba).

 

| Spowite kurzem, żółcią białych kartek | > zmieniłbym białych na dowolne inne, np. starych, bo żółć białych kartek jest tu wręcz oksymoronem (w sensie: sprzecznością).

 

| skąpanych światłem, ile chcesz... nastarczę! | rozumiem, że ma być do rymu?, więc najprościej: dostarczę

 

| poezja sfrunie, bo ona jest wieczna | sfrunie czyli zleci w dół? Może np.: z dreszczy? W sensie dreszcz > podniecenie> zachwyt> ekspresja

 

Ostatnią strofkę (zwrotkę) być wykluczył, bo trochę zakłóca sens utworu.

 

Rozumiem wiersz ma być lekko patetyczny również romantyczny – zatem szyk przestawny w wersach ma uzasadnienie, bo treść ma trzymać metrum (rytm) oraz ma być wsparta na rymach – więc ok. Ogólnie całkiem w porzo klasyk.

 

 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Oczywiście, że nie ma żadnych obowiązków w liryce, tym bardziej trzymania się sensu. To tylko moje takie pierwsze subiektywne wrażenia po przeczytaniu. Grzegorz mnie zna, i wie, że nigdy nie śmiałbym wymuszać czegokolwiek na autorze. No po prostu wyraziłem opinie na żywo. Pozdrawiam Panów miło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@WiechuJK Wiesz przecież że pod oknem mam chyba z osiem kotów i muszę je karmić bo patrzą mi tak prosząco w oczy, ze co mam robić. Jeden kot w lewo czy prawo, żadna różnica, widzę nawet jak się dzielą tym co rzucam, małe mają pierwszeństwo jak u ludzi. Ale czasami jest wojna na śmierć i życie - dosłownie. Napiszę kiedyś wiersz o tym, ale muszę dokładnie przyjrzeć się ich instynktom bo są nieodgadnione.

Pozdrawiam. Koty to koty mają pazurki także.

@Marek.zak1 Ot i cała filozofia w pisaniu, równowaga pomiędzy sensem a bezsensem, jak te dwa składniki  muszą się uzupełniać aby stworzyć miarodajny i przejrzysty obraz. Rozwiązanie siedzi u każdego w głowie, to jest miara talentu jednego czy drugiego piszącego, nie ma tu złotego środka i oby długo nie było.

Miłego wieczoru Marku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@[email protected]W moim otoczeniu jest pewna osoba, nie powiem kto, ;) która posiada obecnie około 20 kotów. Długa historia! Był taki czas, że było ich około 30. Cóż, gdy ktoś kocha zwierzęta, a zwłaszcza koty i psy to zrobi wszystko co w jej/jego mocy, aby wspomagać takie stworzenia. Pozdrawiam.

 

*******

Edytowane przez WiechuJK (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Opływa mnie woda. Krajobraz pełen niedomówień. Moje stopy. Fala za falą. Piana… Sól wsącza się przez nozdrza, źrenice... Gryzie mózg. Widziałem dookolnie. We śnie albo na jawie. Widziałem z bardzo wysoka.   Jakiś tartak w dole. Deski. Garaż. Tam w dole czaiła się cisza, choć słońce padało jasno i ostro. Padało strumieniami. Przesączało się przez liście dębów, kasztanów.   Japońskie słowo Komorebi, oznacza: ko – drzewo lub drzewa; more – przenikanie; bi – słoneczne światło.   A więc ono padało na każdy opuszczony przedmiot. Na każdą rzecz rzuconą w zapomnienie.   Przechodzę, przechodziłem albo bardziej przepływam wzdłuż rzeźb...   Tej całej maestrii starodawnego zdobienia. Kunsztowna elewacja zabytkowej kamienicy. Pełna renesansowych okien.   Ciemnych. Zasłoniętych grubymi storami. Wyszukana sztukateria...   Choć niezwykle brudna. Pełna zacieków i plam. Chorobowych liszai...   Twarze wykute w kamieniu. Popiersia. Filary. Freski. Woluty. Liście akantów o postrzępionym, dekoracyjnym obrysie, bycze głowy (bukraniony) jak w starożytnej Grecji.   Atlasy podpierające masywne balkony… Fryz zdobiony płaskorzeźbami i polichromią.   Metopy, tryglify. Zawiłe meandry…   Wydłużone, niskie prostokąty dające możliwość rozbudowanych scen.   Nieskończonych fantazji.   Jest ostrość i wyrazistość świadcząca o chorobie umysłu. O gorączce.   Albowiem pojmowałem każdą cząstkę z pianą na ustach, okruch lśniącego kwarcu. I w ostrości tej jarzyła mi się jakaś widzialność, jarzyło jakieś uniesienie… I śniłem na jawie, śniąc sen skrzydlaty, potrójny, poczwórny zarazem.   A ty śniłaś razem ze mną w tej nieświadomości. Byłaś ze mną, nie będąc wcale.   Coś mnie ciągnęło donikąd. Do tej feerii majaków. Do tej architektonicznej, pełnej szczegółów aury.   Wąskie alejki. Kręte. Schody drewniane. Kute z żelaza furtki, bramy...   Jakieś pomosty. Zwodzone nad niczym kładki.   Mozaika wejść i wyjść. Fasady w słońcu, podwórza w półcieniu.   Poprzecinane ciemnymi szczelinami puste place z mżącymi pikselami wewnątrz. Od nie wiadomo czego, ale bardzo kontrastowo jak w obrazach Giorgio de Chirico.   Za oknami twarze przytknięte do szyb. Sylwetki oparte o kamienne parapety.   Szare.   Coś na podobieństwo duchów. Zjaw…   Szedłem, gdzieś tutaj. Co zawsze, ale gdzie indziej.   Przechodziłem tu wiele razy, od zarania swojego jestestwa.   Przechodziłem i widzę, coś czego nigdy wcześniej nie widziałem.   Jakieś wejścia z boku, nieznane, choć przewidywałem ich obecność.   Mur.   Za murem skwery. Pola szumiącej trawy i domy willowe. Zdobione finezyjnie pałace. Opuszczone chyba, albo nieczęsto używane.   Szedłem za nią. Za tą kobietą.   Ale przyśpieszyła kroku, znikając za zakrętem. Za furtką skrzypiąca w powiewie, albo od poruszenia niewidzialną, bladą dłonią.   W meandrach labiryntu wąskich uliczek szept mieszał się z piskliwym szumem gorączki.   Ze szmerem liści pożółkłych, brązowych w jesieni. Uschniętych...   *   Znowu zapadam się w noc.   Idę.   Wyszedłem wówczas przez szczelinę pełną światła. Powracam po latach w ten mrok zapomnienia.   Stąpam po parkiecie z dębowej klepki. Przez zimne pokoje, korytarze jakiegoś pałacu, w którym stoją po bokach milczące posągi z marmuru.   W którym doskwiera nieustannie szemrzący w uszach nurt wezbranej krwi. Balet drgających cieni na ścianach, suficie… Mojej twarzy...   Od płomieni świec, które ktoś kiedyś poustawiał gdziekolwiek. Wszędzie....   Wróciłem. Jestem…   A czy ty jesteś?   Witasz mnie pustką. Inaczej jak za życia, kiedy wychodziłaś mi naprzeciw.   Zapraszasz do środka takim ruchem ręki, ulotnym.   Rysując koła przeogromne w powietrzu, kroczysz powoli przede mną, trochę z boku, jak przewodnik w muzeum, co opowiada dawne dzieje.   I nucisz cicho kołysankę, kiedy zmęczony siadam na podłodze, na ziemi...   Kładę się na twoim grobie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-11-25)    
    • Ale dlaczego więźniarką ZIEMI?
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Sytuacja jest patowa,ujmę to najprościej, przed snem lepiej film obejrzeć o "Królowym Moście" Pozdrawiam Adam
    • siedzimy na błoniach popijając jogurt   to jest ten moment kiedy widać jednocześnie słońce księżyc i gwiazdy   Julek mówi że początek to było jedno Wielkie Pierdolnięcie jest z technikum i wie co mówi ale ja czuję że było zgoła inaczej   byliśmy tam wszyscy na samym początku ktoś coś powiedział ktoś się nie zgodził i tak się zaczęło    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...