Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Oddjąc wspomienia
na tacy srebrnej,
lśnące jeszcze jak
trawa pokryta rosą.

Wykładając zaciekle
między wiersze...
Gotowym na cios
mocniejszy niż gwałt.

Tracąc część siebie
zaskoczonego ufnością.
Drżąc od chłodu
dotykającego usta.

Milcząc między ludźmi
bliskimi jak krew.
Otaczając się puchem
z ciernistego krzewu.

Przeżywając słowo
pieczętujące znaczenie
ukłucia, wiernego
samotnego wędrowcy.

Broniąc siebie
nieodpartego przestępce.
Wypisując swoje grzechy
goniące pośród dnia.

Zastudzając potrzebę
picia gorącego żaru,
palącego gardło
człowieka zmarłego.

Nie czując wichru
lecz chuch motyla,
zamkniętego w klatce
na krańcu ziemi.

Nie słysząc krzyku
lecz płacz cichy,
drżący jak usta me
od chłodu zmarzłe.

Nie czując bólu
krojącego serce,
lecz ukojenie duszy
wołającej błagalnie.

Klęcząc na górze
modlitwę składając
do rąk Bożych
w beznadziejności...

Wylewnie wplatając
śmierć w nici
swego swetra
nie spełniona.
-zginę-

Opublikowano

"a czemu nieważne ? jak wiersz ma swoją historię
to bardzo dobrze. A mój przepis to technika
" dada " !
Ps. Literówki popraw :)"

e-m-e-m - jest nieważne bo tu nie miejsce na zwierzenia, zrosztą nie nadaję się do takich rzeczy. Ważne może i jest ale dla mnie. Dzięki, że wpadłeś, Literówki, które zauważyłam poprawiłam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...