Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Antoine W Ktoś tu jest chyba na serio pod wpływem silnych rozterek sercowych ;>

Medycyna donosi o sporej liczbie przypadków, gdy nóż najbardziej szkodzi ciału dopiero gdy jest w niego nieumiejętnie usuwany. Zdaje się, że napisałem kiedyś o tym wierszyk, coś mi świta... xD

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To jest jakieś takie kulawe. Może by "nie swej" zamienić na: cudzej. Albo cokolwiek innego, byle by brzmiało bardziej po polsku?

Reszta super.

Opublikowano

Ciekawy tekst. Przychylam się do zdania pana Erosa, żeby ten fragment jakoś zmienić.

 

Opublikowano

Antoine W... układ wersów nie podoba mi się, sorry, za to treść fajna i niekoniecznie musi być o "onej".
Ten zaimek osobowy w tytule, na nie.! Można by zastosować to, o czym Ohcil pisze w swoim.. tytuł..

czyli, jn. moja absolutnie niezobowiązująca kombinacja.  Pozdrawiam.

 

nóż 

 

wbity szybko
czy pchany powoli
tak się zastanawiam
który bardziej boli
a który zabija        ........................ I- sza jest b. dobra

 

czy pozwoli ciału 
otworzyć się 
i zamknąć . .  . . .  . .  . .  . .  . .  . to zamykanie/otwieranie też "misię"... :)
nie ze swojej woli   . . .  . . . . .  . tak mi bardziej, sorry              
ale tak

 

by nie musiało
umierać ani tu 
ani teraz

 

 

Opublikowano

@Nata_Kruk dzięki za takie czytanie :) zdarzyło się ostatnio że znalazłem literówkę w wierszu zamieszczonym tu pół roku temu i nikt nic... (a tym razem już coś zmieniłem po uwagach chłopaków i jakoś mam mieszane uczucia, bo ten zapis i treść wydaje się[mi] fajna) (a "sorry", to po polskiemu? :P) 

 

ta "Ona" to niekoniecznie jest to, co myślisz :)

 

 

Opublikowano

Antoine W... literówki tak potrafią 'ukryć się' w czytaniu, że nie zauważa się ich, wiem, co piszę.
Chcesz mieć zapisane po swojemu, nie będę oponować, a "sorry"... to moje maleńkie lenistwo, żeby

za dużo nie pisać. No widzisz, ilem się teraz naskrobała, żeby odpowiedzieć... :p

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Nie jest, tylko mało spałam. Wiesz, moje myśli na noc ubierają szpilki, takie z metalowymi końcówkami i ganiają się. Nigdy nie zakładają kapci, zegar też nie - ale zegar jest do wytrzymania. Teraz piję kawę, dam radę, a jak nie, to zasnę na klawiaturze :)
    • @Alicja_Wysocka niech Ci nie będzie smutno :) Proszę.
    • @Migrena Ależ nie gniewam się, Czasem jest mi smutno i przykro, ale gniewać się nie potrafię, no może godzinę, dwie... Dobrego dnia :)
    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...