Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Marianna_ Ładnie :) U mnie pamięć ubóstwia w myśl powiedzenia "kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana". Pozdrawiam i dziękuję. 

@Gosława Udało się nie zaprosić podatków do skojarzeń Czytelnika - ufff ;) Pozdrawiam Cię Reniu. 

@Waldemar_Talar_Talar Dziękuję , że mnie czytasz, Waldemarze :) Pozdrawiam 

@Rafał Hille Cześć Rafał :) Ten tekst pisało mi się inaczej niż większość, bo tym razem nic nie cięłam, powstał od razu taki skromny w słowa. Makijażu to może bym dla niego nie chciała, nawet niekoniecznie ubrań, ale jeśli brakuje mu mięsa i skóry, to muszę solidnie przemyśleć Twoją uwagę. Napiszesz coś więcej? 

@iwonaroma Dopiero teraz to widzę, rzeczywiście te słowa mogą żyć osobno. Parapozdrawiam, Iwonko ;) 

Opublikowano

Nie zgodzę się z Rafałem. Moim zdaniem skóry tu nie brakuje, a naciągnięta nie zawsze znaczy wygładzona. Może zwisać i będzie brzydko;) I myślę, że tak mogłoby się stać. Skończyłoby się naciągniętym tekstem, a autorce zapewne zależało na minimalizmie. Co do mięsa nie zawsze musi być. 


Bardzo podobują mi się warunki sezonowe, sprytnie:) No i ta dwuznaczna jak dla mnie jesień. Całość dojrzała, bardzo na tak. Pozdrawiam. 

Opublikowano

po prostu trzeba żyć tu i teraz, ja trochę odpuściłam ze studiami, skończyłam pierwszy eta i wystarczy mi, chyba poezja jest lepsza, podróż na Seszele za te pieniądze i nerwy lepsze:) nie wiem czy to jest kwestia odpuszczania czy kalkulacji?

Opublikowano

@valeria Wydaje mi się, że sama kalkulacja to za mało, aby zrobić taki zwrot w swoich poczynaniach. Raczej intuicja Cię wiedzie do tego co jest Ci bardziej aktualnie potrzebne? :) Pozdrawiam. 

@tetu Dzięki serdeczne za akceptację mojego cherlaka xD A jesień faktycznie wiele ma twarzy. Pozdrawiam Cię :) 

Opublikowano

@GrumpyElf przeczytałem go jeszcze raz, i jeszcze raz, cały ten tekst ma kilka wymiarów, pierwsze wersy odnoszą się do pamięci autobiograficznej, która kocha wypierać i zmieniać nasze wspomnienia, a jednak nie wszytkie znikają, dzieli je od przeszlych doświadczeń "cienki lód" - to jest znakomity pomysł, lód jest zimny, czasami się topi,a my wpadamy we wspomnienia od których cały czas tak niewiele nas dzieliło, pijemy szampana naszymi wspomnieniami które zostają tak zmienione przez nas samych, nieświadomie  i teraz jesień, czas kolorów, odpuszczania wspomnień, melancholii.. tak widzę ten tekst, przep. że się rozpisałem ;)

Opublikowano

@Rafał Hille Cieszy mnie, że powróciłeś z rozwinięciem myśli :)

Wiesz, tu gdzie mieszkam jest kompletnie inna jesień niż w Polsce. Także nawet moje wspomnienie jesieni jest stąpaniem po lodzie. Jesień jest pożegnaniem; piękną lecz i dżdżystą transformacją z poczuciem nieodwracalności zdarzeń. Natura pokazuje jak połączyć umiłowanie dla piękna z odpuszczeniem go, jak z eksplozji owocowania i letniego gorąca przejść w tryb wyciszenia i chłodu. Myślę, że nie potrafimy dokonać tego z naszą pamięcią. To nie zawsze jest źle, przechowujemy w niej rownież to, co najcenniejsze. Tu jest o pamięci, która nie buduje. Dzięki Rafał za Twój komentarz i nie przepraszaj! :)

@Leszczym Rozwaliłeś mnie tym :) Dzięki !

Opublikowano

@GrumpyElf Napisałem chyba już kilkanaście wierszy o jesieni, a żaden się do Twojego nie umywa. Tu jest wszystko, absolutnie wszystko. Kwintesencja wszystkiego, co rodzi się w głowie, kiedy świat zdaje się obumierać.

Mam wrażenie, jakbyś do mojej głowy wpełzła niezauważenie, poupychała po kieszeniach wszystko, co się tam kłębi, a potem to nazwała. Serio, fantastyczny wiersz. Na czole bym sobie wytatuował, ale takiemu pajacowi nie pozwolą odebrać dziecka z przedszkola ;]

Opublikowano

@error_erros Czekałam na Twój komentarz (jak zawsze), ale pod tym wierszem szczególnie, ze względu na jesień właśnie. Nigdy jednak nie śmiałabym przypuszczać, że będzie aż tak zrozumiany i trafi do takiego konesera jesieni jak Ty. Uszczypnęłam się przez Ciebie! ;) Bardzo mi miło. Dziękiiiiiiii !!!!! :) ps. 

@Nata_Kruk Tak jak napisałaś, Nata - najpierw trzeba chcieć odpuścić, a praca nad tym przychodzi potem, niekiedy z pomocą jesieni. Pozdrawiam i wciąż mam radość, że jesteś tutaj. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • a to moje dzieło z przed jakichś ośmiu lat     

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Zgadzam się z Tobą, aczkolwiek reakcja czytelnika niekoniecznie musi zależeć od samego wiersza. Duże znaczenie ma jego erudycja, umiejętność odczytania utworu na wielu poziomach, zastosowane narzędzia, przy pomocy których dokonuje on analizy i interpretacji - to jedna strona medalu. Dochodzi do tego szereg zjawisk zupełnie pozapoetyckich, takich jak stosunek do autora, czy zamiar, z jakim ktoś przychodzi pod czyjś wiersz (pochwalić, bo lubię, albo żeby się autor nie obraził, albo żeby potem pochwalił mój, albo...).   Masz rację, że ważne jest operowanie konkretem. Ja bym jeszcze dorzuciła szacunek do języka, bo przecież za jego pośrednictwem buduje się tę rzeczywistość (wiersza), która, jak słusznie zauważasz, ma być rodzajem modelu; ma wprowadzić czytelnika w obraz świata,który ktoś poprzez ten poetycki język próbuje odtworzyć.    
    • Szanowny Autorze @Migrena   Pozwalam sobie na pochylenie się nad Twoim dziełem. Żywię nadzieję, że mogę.    Ergo:    1. Pierwsze wrażenie   „Upojony zimą” to jest proza poetycka na sterydach. Masz tu wszystko: kości ptaków, martwe dorsze, księżycowe monety, obrzęd przejścia, anatoma, kapłana, księgę, relikwię, rentgen z błyskawicy, szklaną misę, milion metafor zimy. Czyta się to trochę jak bufet szwedzki obrazów: od wszystkiego po trochu, wszystkiego dużo, aż człowiek po trzecim talerzu zaczyna tęsknić za jednym, prostym kawałkiem chleba.   To jest tekst kogoś, kto naprawdę umie pisać zdania i ma bardzo sprawną wyobraźnię , ale nikt mu nie powiedział: „dobra, teraz wyrzuć połowę”.   2. Co jest naprawdę mocne   Żeby było uczciwie: tu jest kilka naprawdę znakomitych momentów:   „jakby każdy oddech był odłamkiem zbitego lustra, w którym ktoś przeglądał się po raz ostatni” – to jest obraz, który pamiętam. „biel, która nie rozjaśnia - tylko kasuje świat po kawałku, cierpliwie, profesjonalnie, jak gumka, która zna moje imię, mój podpis, moje wszystkie wahania” – bardzo dobra, osobista metafora; tu nagle zima nie jest tylko „światem”, tylko ingerencją w JA. „But od nart, pogryziony przez psa, leży jak relikwia nieprzeżytego planu – świadectwo śmiechu, który nigdy nie miał okazji zabrzmieć” – kapitalny szczegół, konkretny, ludzki, wreszcie coś zwyczajnego w tym kosmicznym natężeniu. Pointa z „nie trzeba nart, żeby spadać” – to jest zdanie, które powinno świecić w tym tekście jak latarnia. Bardzo dobre. „Lód jest nauczycielem, wiatr jest kapłanem, śnieg jest księgą, a ja jestem atramentem, który zamarza na marginesach” – to akurat fragment, który broni się jako osobny mini-wiersz.     Gdyby cały tekst był tak skupiony jak te fragmenty, mielibyśmy naprawdę bardzo dobry wiersz/prozę poetycką.   3. Gdzie zaczyna się problem?!   a) Przegadanie i inflacja metafor Ten tekst cierpi na klasyczną chorobę zdolnych autorów: „Skoro umiem, to dam wszystko naraz.”   Tu naprawdę nie trzeba aż tylu rzeczy:   kości ptaków, tłuczona noc, odłamki lustra, rentgen z błyskawicy, martwe dorsze w katafalkach, zwierzę z noży, anatom, kapłan, księga, szklana misa, monety księżyca, elektrokardiogram planety, itd.     Po pewnym czasie zima przestaje być zimą, a staje się pokazem slajdów z kursu kreatywnego pisania. Niektóre obrazy wzajemnie się zjadają – zamiast budować jedną, coraz głębszą metaforę, mamy serię kolejnych efektownych ujęć.   To tak, jakbyś w jednym drinku wymieszał wszystkie alkohole z barku. Da się, ale nie po to wymyślono koktajle.   b) Brak oddechu – zero pustego miejsca Wiersz nie zostawia czytelnikowi żadnej dziury na własny oddech. Wszędzie coś się dzieje: skrzypi, parzy, drży, tłucze, wypala, wcina się, rozkłada, prześwietla, płonie, migocze.   Zima w Twojej wersji jest tak intensywna, że człowiek zaczyna się zastanawiać, czy przypadkiem nie czyta opisu apokalipsy w odcinku specjalnym „Gry o tron”.   Paradoksalnie – jak na tekst o mrozie, jest tu za gorąco od słów.   c) Miejscami wjeżdżasz w autoparodię Kilka momentów jest zwyczajnie za dużo:   „Samochody stoją jak martwe dorsze pochowane w lodowych katafalkach” – to brzmi jak żart z ćwiczeń z poetyckich porównań: „znajdź możliwie dziwne porównanie do samochodu pod śniegiem”. „Zima potrafi kochać okrutnie. Ale kocha uczciwie” – to już balansuje na granicy mema. Jak slogan z reklamy perfum „Frost – for real men”. „świat dzwoniący lodem - jakby wielka szklana misa właśnie pękała nad moją głową” – to już trzecie czy czwarte „jakby” z mocną sceną dźwiękową; robi się melodramat.     Tu aż się prosi o redakcyjne cięcie: zostawić 1–2 najmocniejsze obrazy, resztę wyrzucić.     4. Co bym zrobił jako redaktor   Gdybym miał pracować z tym tekstem jako redaktor:   Wyciąłbym spokojnie 40–50% metafor. Bez litości. Zostawiłbym: gumkę, co zna imię, but od nart, atrament zamarzający na marginesach, świecę/aparat/elektrokardiogram planety – do wyboru, nie wszystkie naraz.   Podzieliłbym tekst na wyraźne segmenty / strofy. Teraz to leci jednym ciągiem – czytelnik się męczy. Zostawiłbym tylko jedną oś metaforyczną: np. „zima jako obrzęd przejścia / inicjacja” ALBO „zima jako brutalny nauczyciel anatomii” – nie oba naraz. Uprościłbym końcówkę. Zostawiłbym: „Śmieję się pod nosem: nie trzeba nart, żeby spadać.” i może jeszcze 2–3 wersy po tym. Reszta to już dopisywanie tego, co czytelnik i tak zrozumiał.   5. Co jest naprawdę obiecujące   Żeby było jasne: to nie jest grafomania. To jest tekst autora, który ma:   słuch do frazy, potężną wyobraźnię, świadomość obrazu i rytmu.     Czyli: jest z czego rzeźbić. Na tym etapie największym wrogiem tego wiersza jest… brak okrucieństwa wobec własnych fajnych pomysłów.   Umiesz zrobić 20 efektownych metafor? Super. W następnym tekście spróbuj zrobić trzy – ale takie, które zostają pod skórą tydzień, nie pięć minut.
    • @Migrena Ponoć z Piotra Bałtroczyka, słowa się sypią jak z barana bobki :) Tu na szczęście, mamy płatki śniegu.  Z podobaniem, pozdrawiam.   
    • @Migrena musisz sobie ładne butki i koszulę kupić:) na randkę:)  @KOBIETA oj zazdroszczę kąpieli:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...