Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

@Somalija symbol - skinheads 69 - i nie chodzi o sex ;)  - chodzi o korzenie tego ruchu - bez polityki, bez rasizmu

 

@huzarc widać na ulicy nie byłeś.... nie wybito Ci zebów, nie napierdalno bejsbolami... nie wiem co napisac....

@Sylwester_Lasota malo  kto wie ze to muza chuliganska - marley zmienil wszystko...

@Nikodem Adamski jak sie jest czescia ulicy, od nastolatka, to jak mam uchwycic?

 

 

 

 

 

 

 

@Gosława i slusznie - omijac z daleka ;P

Edytowane przez Igor Osterberg aliceD (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Igor Osterberg aliceD hehe, akurat nic innego od kilkunastu lat nie robię tylko sprzątam ulice z tego, co wcale takie romantyczne nie jest jak wydaję się być w wierszu. Chłopaki z ulicy mocni w kupie, alkohol, amfetamina, automaty, głupie pomysly i pierwsze odsiadki progu życia. Ja znam tych historii setki, bo je notuję i w majestacie prawa mam prawo się bronić i parę razy to zrobiłem, gdy niesforny ktoś śmiał na moją prawość nastąpić. 

Opublikowano

nie piszę czy to dobrze, czy źle... nie uciekne od swego przeznaczenia - do usranej, będę jej częścią... n ie ważne czy w koszulce czy w garniturze. ulica ma tyle sutek, że każda świnka się nażre - nic nie ma romantycznego, nic nie ma wzniosłego - jest k... syf życia i tęsknota za bycie kochanym - tak tam jest

Opublikowano (edytowane)

@Waldemar_Talar_Talar  normalność... nie wiem kiedy się zaczyna a kiedy kończy... czy zaczyna się wtedy kiedy wybijają ci zęby na kopach,, czy wtedy kiedy kochasz - ale ona jest mężata... ;P

@huzarc jest na swój sposób romantyczne - oczywiście jest tam totalny syf, ale każda historia jest  inna, choć w 99% są podobne...

Edytowane przez Igor Osterberg aliceD (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Naszą Arlete "łobuz kocha najlepiej" 

trafia do serca, jest tego pewna

uslyszała to kiedyś na klepie 

od jedynego studenta z osiedla

 

Ostatnio wkurzyli go w robie 

biedak tak ciężko pracuje na dzieci

wyżył się na jej torsie oraz głowie

obejrzył meczyk. Jakoś czas leci

 

W dniu dzisiejszym zmiażdżył jej czaszke 

Przypadkiem. Mial tyle milości w sercu 

Ostatni SMS, który wysłała matce:

"On mnie kocha naprawdę, ale jest nerwus"

Opublikowano

@Igor Osterberg aliceD

nie wiem jak to teraz wygląda, ale gdy zaczynałem swoją przygodę z tym portalem było tu sporo osób wychowanych w PRL-u. Większość tych osób wychowała się na ulicy i nigdy tego nie promowali. Moi rodzice zaczęli pracować jako nastolatkowie, odziedziczyłem to po nich. Oni nie mieli wyboru, mi było wstyd prosić o pieniądze na drogie ciuchy skoro Moi rodzice nigdy takich nie ubrali. Wielu z moich kolegów ze stadionu obrazilo się na mnie za to, że pracuje jako sprzątacz w firmie produkcyjnej zamiast skoczyć z nimi na meczyk...

 

Moi rodzice wychowali się na ulicy, ja tak samo. Na szczęście w moim przypadku (i u moich rodziców) w odpowiednim momencie zapaliła się lampka świadcząca, że czas najwyższy ulice opuścić.

 

Ostatni twój post to już zabawka dla socjalistów. Stracenie zębów na cudzych butach to przestępstwo, ale pewnie sa kręgi gdzie jest to powodem do dumy. Wplatasz miłość do zamężnej kobiety. Znam ból, ale wiem, że w to się czlowiek sam wpieprza. 

 

Troche rozmydliłem temat, ale napisz mi jaki był sens twojego wiersza?

 

Bo w połączeniu z komentarzami brzmi jak bronienie inceli przed zdrowymi psychicznie ludźmi.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Maciek.J

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Nie ma to jak turkus morza:)
    • @Robert Witold Gorzkowski To będzie dla mnie przyjemność :) Zawsze piszę wiersz na kartce. Pomazana moim myśleniem :) Póżniej czytam z kartki do notesu samsunga. Poprawiam wariactwa i dopiero wklejam. Kartkę z tworzenia mam. Jest Twoja.   Pewno, że z przyjemnością "wezmę" coś Twojego. Tylko daj adres na priv. Dziękuję.  
    • Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...