Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Spójrzcie wysoko.

Co to za hałas?

To kosmitów na Ziemię najazd.

 

O już lądują, spostrzegła ludzkość.

Jacyś niemrawi, będą tu krótko.

 

Wspólny to nicpoń, parszywy wróg,

zjednoczmy siły, dokopmy mu.

 

Zniknęły waśnie, zewsząd pomiędzy,

gdyż każdy do gnania obcego był chętny.

 

Choć tak bezpłciowo i jakoś nudno.

No cóż. Coś za coś.

Mówi się trudno

 

Cała ludzkość robiła: uu

Gdy odpoczęła, to samo znów.

Żeby się lękał agresor tu.

 

Nie będzie nam ufol syczał w twarz.

A masz kosmito, po czułkach masz.

Jeśli ci mało, zrobimy uu.

 

Bo my to homo,

a czasem sapiens.

Obcego chyżo łupniemy w japę.

  

*

  

Aż kiedyś nagle zdarzył się cud.

Pozostał jeno kosmiczny smród.

Później radosny nadszedł już czas.

Ostatni kosmita spieprzył do gwiazd.

 

Od razu raźniej, swojsko, weselej.

Idiotów, chamów wróciło wiele.

I wytęsknione przeróżne hece,

tak bardzo nasze, takie człowiecze.

 

I odetchnęła ludzkość wnet z ulgą.

Najazd był owszem, na szczęście krótko.

 

Przestała ludzkość robić: uu,

bo niby po co?

Normalność znów.

 

Nastał zwyczajny fajowy, czas,

na to by swoich po mordach prać.

 

Leciały kamienie i epitety.

Nawet umiały malutkie dzieci.

Tak jakoś luźny zaistniał ład.

Przeminął żwawo o nudę strach.

Na dawne tory powrócił świat.

 

*

Jednak jedyny pozostał kosmita.

Aż kiedyś o to,

ktoś jego zapytał...

Edytowane przez Dekaos Dondi (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Antoniek Szyszka↔Dzięki za zerknięcie:)↔Jam specjalne nie napisał  treści pytania i odpowiedzi,

bym nie móc przeczytać i zostawić w sferze domysłów wszelakich, jak ktoś zechce umysłem swoim dociec lub nie, o co żadnych pretensji wnosić nie będę, bom pełen wad wszelakich:)

Pozdrawiam:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Gdy przychodzi zieleń, to nic innego nie robię, pakuję się w nią i tak aranżuje dni.
    • W czterech ścianach płonie strach, Cisza krzyczy, serce drga. Na stole zimny chleb i łzy, A w oczach dziecka — koniec gry.   Zagubiony w cieniu win, Własny gniew pożera dni. Chciałem tylko być kimś znów, A zostałem echem krzywd i słów.   Zasłaniasz blizny — wstyd i żal, Mówisz „nic się nie stało”, jak co dnia. Ale nocą słyszysz płacz, To twoje serce woła: „dość już masz!”.   Roztrzaskane lustro wciąż, Pokazuje twarz bez słów i rąk. Czy przebaczenie ma jeszcze sens, Gdy każdy krzyk to nowy grzech?   Nie bij, nie krzycz, nie niszcz snów, Niech miłość wreszcie przerwie ból. Z popiołów wstań i zacznij żyć, Bo w każdym z nas jest światło i krzyk. Niech echo ciszy woła nas, By nikt nie płakał jeszcze raz...       p.s. Tekst jako piosenkę można posłuchać tutaj 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @tie-break Oj, jak ładnie, wrócę - tylko pomyślę, bo teraz jestem jeszcze trochę śpiąca :)
    • Tańczyły, śpiewały, pijane obłędem, Oszalałe, w upiornych podskokach. Po chwili krótkiej do kotła, równym rzędem, Stały za sobą w ciemności zmrokach.   W kotłach smakołyki się zagotowały: Tłuste mięso z udźca baraniego, Na zakąskę zaś zioła przygotowały I drobinkę kwasu chlebowego.   – Ja, to tamtej mleko zabiorę – za karę, Bo mnie nazwała staruchą starą, Że niby ona wielką posiada wiarę, A ja jestem zgryźliwą poczwarą.   – A ja, to plagę szkodników na pszenicę Ześle sąsiadce, co do kościoła, Wczoraj ledwie – wyobraź sobie – w rocznicę, W biegu na msze poszła chylić czoła,   Wymodlić wybawienie przeklętej duszy, Bo deszcz sprowadziłam na jej pole. Tamtej zeszłorocznej, przeraźliwej suszy Pokonała zawistną niedolę,   A ona, że to niby czary, że szkodzę. Nie pomogę więcej – źli są ludzie. W smutku spuściła głowę. – Od nich pochodzę, Dbali, wychowali, w pocie, w trudzie.   Zamartwiła się nad swoimi słowami, A sumienie poruszyło strunę, Która w duszy – nakazami, zakazami – Drapie niewidzialną oczom łunę.   Wrzask. Na kłótniach i na sporach noc upływa, Zmęczone i rozdrażnione – senne, Na niczym już im nie zależy, nie zbywa. Blisko świt słońca, zorze promienne.   Wtem pojawia się demon, kozioł kudłaty, One w strachu: przewiniła która? Wchodzą z lękiem na latające łopaty – Złego aura: upiorna, ponura.   Matoha syczy, czerwone oczy wbija, Dokładnie ogląda, wzrokiem bada, Czy która nie zwodzi albo nie wywija, Kłamie, oszukuje. To szkarada –   Pomyślały. Pokorny wzrok w ziemię wbity. Na to on: sprawiedliwość – tak Zofio – Wiedźmy, czarodzieja, maga czy wróżbity Jest matką i waszą filozofią.   Straszyć czy szkodzić – nie. Wam pomagać dane. Ziół leczniczych poznałyście sekret, Przepisy na różne choroby podane Nosicie jak podpisany dekret.   Wymagam więc jako strażnik waszej pracy, By morale przestrzegane były, W przeciwnym razie na rozkaz was uraczy Sroga kara. Diabły będą wyły   Z klęski, z zatraty waszej, z waszej głupoty Wyły będą pod niebiosa same, Winne będziecie jeżeliście miernoty Pod odpowiedzialnością złamane.   Wiedźmy w strachu całe przed Matohem stały. Wygląd jego jak demona z piekła: Kozioł zawistny i to kozioł niemały, Oczy czerwone, gęba zaciekła,   Na głowie rogi, zębiska, czarna grzywa, Lecz co innego bardziej przeraża: Odgłos co się z głębi gardła wydobywa, I śmiech, który raczej nie zaraża.   Z piekła rodem, więc dlaczego zapytacie, Czuwa pilnie, by wiedźmy chroniły, A nie wiodły ku zgubie, żalu, utracie? Cóż? Prawo, prawem – tu prawo siły.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...