Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pantoliryka


Rekomendowane odpowiedzi

Łatwo jest pisać bez rytmu, bez rymu
Lecz pytam się czemu
Wyzbyć się rymu?
Bo to nie trendy, bo przestarzałe?
Ludzie pisali tomiszcza całe
Tercyną, sekstyną i Bóg wie czym jeszcze
Powiesz że byli to wybitni wieszcze
Lecz życie strawili
Na krotochwili
I grafomańską modę szerzyli
Zrobisz niesłusznie i niesprawiedliwie
Lepiej w naiwnym jest trwać podziwie
Niż w zadufanej dla formy kpinie
Lecz nie udawaj
I się nie staraj
Uznać za swoje
Co nie jest twoje
Nie czujesz, trudno, jesteśmy różni,
Ale na litość, chociaż nie bluźnij!
Prawda to piękno, rymy to sedno
Jezyka zapach, aromat i smak
Czy się spodoba? To wszystko jedno,
Więc celebrujmy rymy ot tak!
Sztuka rymbicia jest często żmudna
Ale nie próżna, ale nie nudna!
Tych słów sie strzeżmy
Rymkucie wskrzeszmy!
Przejdźmy od podstaw- słowem się cieszmy!
Aby melodii rozpalić krztynę,
Zgładzić białoty współczesnej winę
Przedstawiam śpiewnik
Przeróżnych technik:
Nie bój się rymów banalnych czasami
Przez wprawę stajemy się artystami
Nad rymstwem trzeba godziny gubić
Ażeby wzbudzić
Szacunek ludzi
(Choć gdy to główny powód by tworzyć
To lepiej w czasie swój plan odłożyć)
Czasem zaś trzeba ułożyć dwie wersje
Wyciąć dygresję
Tworząc poezje
Można naginać wzory języka
Od ram słownika
Po synestezję

Łączyć końcówki zdań gramatycznie
Albo lirycznie-niegramatycznie

 

Sztuką jest wcielać rymy fizycznie
Rymować codzienność z niecodziennością
Wielkość z małością
Wzgardę z miłością
Łączyć skłóconych, zaprzysiężonych
Wrogów tym rymem do cna zawstydzonych
Rymować postęp i konserwatyzm
Chołd i ostracyzm
Chłód i fanatyzm
Rymować na drugie piętro stopnie
Z dziewczęcym uśmiechem złapanym przelotnie
Lub czarną kawę rymować z mlekiem
Każdą sekundę, z dekadą, wiekiem
Boga z człowiekiem

 

Niechaj poezja z słów się wymyka!
Niechaj nam żyje pantoliryka!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dmnkgl Porywający  manifest,    ale... w większości nie zgadzam się z jego przesłaniem. :)

 

Naprawdę sądzisz, że "łatwo jest pisać (...) bez rymu"....? Wliczając te niedokładne czy przypadkowe,  wewnetrzne...? 

 

I czy można w ogóle kwantyfikować, i porównywać białą i rymowaną poezję...?

Ja nie podejmę się tego. :) 

 

A tak w ogóle, to "de gustibus non est disputandum", każda odmiana ma swoich orędowników.

 

Ważne, że jest w niej coś, co porusza/wzrusza, msz.

 

Jeśli chodzi o wulgaryzmy, to myślę, że skoro językoznawcy pochylają się nad tymi wyrazami, jak nad wszystkimi innymi, to, w uzasadnionych przypadkach, poeci również mogą to zrobić. :)

 

Pozdrawiam. :-)

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@opal Czołem :) Manifesty mają to do siebie, że szybko się starzeją. Wszak :,,Ten pożytek z poezji, że nam przypomina, Jak trudno jest pozostać tą samą osobą." Ten pochodzi sprzed ponad roku, ale odkryłem go na nowo całkiem niedawno i uznałem, że warto będzie się nim podzielić.

Odpowiadając na pytania: pisanie jest w ogólności trudne. Ubranie w słowa jakiejś myśli i zachowanie walorów artystycznych to niełatwa rzecz. Porównując jednak trud jaki trzeba włożyć w zrymowanie jakiejś treści, a przedstawienie jej ,,na biało", dochodzę do wniosku, że tak, łatwo jest pisać bez rymu, o rytmie nie wspominając.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Oczywiście, że można :) Pytanie- po co i w jaki sposób. W tekście kieruję małe prztyczki w nos poezji białej, ale z konkretnego powodu. Taka forma w moim odczuciu odbiera wierszowi melodyjność, a przecież poezja wywodzi się od muzyki, jest grą tak znaczeń, jak dźwięków. Można mieć inne zdanie i właśnie dlatego o gustach się dyskutuje ;) Nie można co prawda w wyniku takiej dyskusji przekonać kogoś do zachwycania się nad czymś, ale za to można dowiedzieć się dużo o drugim człowieku, co jest w mojej opinii zawsze wartościowe.

Pozdrawiam serdecznie i dzięki za niezgadzanie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Agrafka

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

W punkt ;)

Z drugiej strony nie rozumiem czemu taki podział jest anachroniczny, skoro jest całkiem naturalny i zrozumiały dla osób z poezją niezwiązanych. Czy mogłabyś rozwinąć temat?

Pozdrawiam

@Sylwester_Lasota Bardzo mnie to cieszy, bo i ja miałem niezły ubaw pisząc :) Nie jest to może specjalnie ambitny tekst, ale z twojej relacji wynika, że swoje zadanie spełnił ;)

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Franek K

Jak to mawiają Anglicy "I can not agree with you more". Do zwolenników białej poezji mam jedno pytanie. - Czy znacie na pamięć jakiś wiersz bez rymów?

A tak technicznie, to nie "hołd" aby? No i brakuje Ci dzyndzołka przy języku ;)

 

Edytowane przez Franek K (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Urodzić się w stajni czyż władcy przystaje Trzech Króli Go wita on Panem zostaje i cokolwiek byśmy o tym nie myśleli nie ma władcy większego na pięknej naszej ziemi   Trzej Królowie do niego z darami przychodzą mimo swej godności pokłon Mu składają i nam wszystkim ludziom dobry przykład dają   więc i my się pokłońmy Hołd oddajmy jemu naszemu Władcy Panu Niebiańskiemu   2022/2025 andrew
    • Tajemniczy perscy magowie … Znali gwiazd niedosięgłych sekrety najskrytsze…   Niegdyś przed wiekami w starożytnej Persji, Starzy siwobrodzi uczeni mędrcy, Pracując wytrwale długimi latami, Nad rozwikłaniem świata tajemnic, Meandry starożytnej astronomii, Zgłębili swymi dociekliwi umysłami, Śledząc bacznie zawiłe planet ruchy, Wytrwale kreśląc gwiazdozbiorów mapy…   Przez lata w starożytnych obserwatoriach, Spędzali niemal cały swój czas, Starając się nieustannie swą wiedzę poszerzać, Robiąc zapiski na glinianych tabliczkach… By starożytna astronomiczna wiedza, Owoc pracy dziesiątków ich lat, Przetrwała przez przyszłe pokolenia, Dziś będąc przydatną także i nam…   Tajemniczy perscy magowie… Poświęcili swą ciekawość jednej gwieździe szczególnej…   Gdy jedna tylko gwiazda na niebie, Jaśniejąc bardziej niż wszystkie inne, Przełomowych zdarzeń była zwiastunem, Mających nadejść z kolejnych dni biegiem Nie były już kwestią lat, Spełnienie prastarego proroctwa, W tygodniach należało odmierzać czas, Narodzin przepowiedzianego przez proroków króla…   Trzy planety ustawione w jednej linii, Mars, Saturn i Jowisz, Uwagę bacznych magów przykuły, Rozniecając zarzewia domysłów niezliczonych… trzech planet tajemnicza koniunkcja, Nowa gwiazda na firmamencie nieba, Oznaczać miały narodziny królów króla, Przed którym pokłoni się cały świat…   Tajemniczy perscy magowie… Wyruszyli w daleką pełną niebezpieczeństw drogę…   Pośpiesznie objuczywszy wielbłądy, Wszystkim co niezbędne do dalekiej podróży, Ku rozległej pustyni śmiało wyruszyli, Na kres świata zawędrować gotowi… Za skrzącym blaskiem niedosięgłej gwiazdy, Urzeczeni pięknem jej niewysłowionym, Oni niestrudzenie wciąż wędrowali Ku dalekiego Izraela ziemi…   Nie straszna im była naga pustynia, Mimo dojmującego długą drogą znużenia, Ani na chwilę nie osłabła ich wola, Ujrzenia nowonarodzonego wszystkich królów króla… Czyhające w łańcuchach gór niebezpieczeństwa, Nie zdołały osłabić hartu ich ducha, By za wszelką cenę dotrzeć do miejsca, Które wskaże ta mała skrząca gwiazda…   Tajemniczy perscy magowie… Mędrcy starożytnego świata, ducha monarchowie…   W cieniu wielkich wydarzeń przełomowych, Mających wnet odmienić oblicze ludzkości, By nic nie było już takim samym, W historii świata biegu dostojnym… Ich wspaniałe orientalne szaty, Wyszywane pieczołowicie złotymi nićmi, Nocą w świetle betlejemskiej gwiazdy, Tak tajemniczo się skrzyły…   A kiedy tej chłodnej nocy, Głośny niemowlęcia krzyk, Zarzewiem był nowej ery, Dając początek nowemu dziejów biegowi… Zwieńczenie dalekiej pełnej trudów podróży, U progu lichej, mizernej stajenki, Odzwierciedleniem było ich wiary i pokory, W drodze do wytyczonego celu niezłomności…   Tajemniczy perscy magowie… Oddali swe uniżone pokłony w lichej stajence…   Widząc niedbale zbity żłóbek, Słysząc dobiegające z niego cichuteńkie kwilenie, Zebrawszy prędko myśli rozproszone, Padli na twarz przed maleńkim dziecięciem… Ubodzy pastuszkowie odziani w owcze skóry, Z dalekiego kraju uczeni mędrcy, Tej jednej cichej a świętej nocy, Spotkali się w wnętrzu ubogiej stajenki…   Choć pochodzili z dalekiej krainy, Studiowali latami najstarsze w świecie księgi, Nurzając się w oceanach starożytnej wiedzy, Nie danej nigdy zwykłemu śmiertelnikowi… Będąc między wzgardzonymi przez świat biedakami, Nie zawahali się ni chwili, By kwilącemu z zimna nowonarodzonemu malcowi, Oddać z czcią hołd uniżony…   Tajemniczy perscy magowie… Ofiarowali maleńkiemu dziecięciu dary wyszukane…   Najczystszego złota blask skrzący, Z uniżoną czcią ofiarowany, Królowi nad wszystkimi królami, W oczach niemowlęcia się odbił… Kadzidło w wnętrzu ozdobnej szkatuły, Którego przez wieki tajemniczy dym, Symbolem był zanoszonych do Boga modlitw, Złożyli w darze kapłanowi nad wszystkimi kapłanami…   Wonna i gorzka mirra, O konsystencji skrystalizowanego miodu żywica, Ze wszystkich darów najbardziej tajemnicza, Lecz w symbolice swej szczególnie poruszająca… Choć symbolizowała śmierć, Przypominała i o wcielonego Boga ludzkiej naturze, W starożytności zaś będąc lekiem, Obrazowała świata duchowe uzdrowienie…   Tajemniczy perscy magowie… Wlali w swe serca niegasnącą Nadzieję…   Choć wnętrze lichej stajenki, Dalekim było od wspaniałych pałaców Persji, Z ociekającymi złotem ścianami, Posadzkami zdobionymi przez kunsztowne mozaiki… Będących siedzibami szachów możnych, Władających swymi rozległymi ziemiami, Jednym tylko skinieniem dłoni, Wydającym rozkazy zastępom sług wiernych…   To tam potężniejszy od wszystkich szachów, Narodził się w ubóstwie król wszystkich królów Wzgardziwszy przepychem ziemskich pałaców, By wywyższyć pogardzanych i biedaków… By oczytani w wszelakich księgach mędrcy, Tej świętej nocy sercem pojęli, Iż z przedwiecznego Boga woli, Każdy w Jego oczach jest ważnym…   Tajemniczy perscy magowie… Co powiedzieliby o współczesnej nauce…   Nam tak bardzo dziś zabieganym, Ślepo zapatrzonym w postęp technologiczny, Ci tajemniczy ze wschodu mędrcy, Na kartach Biblii na wieki unieśmiertelnieni, Dali ponadczasowy przykład pokory, Którego tak brakuje naukowcom dzisiejszym, Dążącym zawzięcie by z pomocą nauki, Podstawy Chrześcijaństwa zuchwale obalić…   Lecz to z biblijnej historii o mędrcach, Ponadczasowa płynie nauka, Że ludzka mądrość nie wystarcza, Wobec tajemnicy wcielenia Boga… Nie wystarczy dziś badać obce planety, Z pomocą teleskopów zaawansowanych, Trzeba spojrzeć w serc ludzkich głębiny, A szeptu Boga poszukać w swej duszy…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Mozaika bizantyjska Trzej Magowie, bazylika Santi Apollinare Nuovo, Rawenna
    • Nie ma ciebie. Nas. Choć słońce świeci w oczy. .. Co to. Co to? Coś tu leży napisane na pożółkłej ze starości kartce… Jakiś początek do czegoś. Prolog? Albo zakończenie... Taak. Pisarz nie musi się wszystkim podobać, albowiem nie musi. Ale, gdzie tu pisarz? A, leży pijany pod stołem. Nie! To sterta zapleśniałych gazet, tobół z przemoczonych, podartych łachmanów. Dziurawych szmat...   Przesyca mnie jakieś wirowisko planet, nasyca. Wiruje wszytko. Wiruje. I nie może przestać, choć staram się to zatrzymać. Uchwycić… Lecz wiruje to coraz szybciej. Zdaje się, że z prędkością światła. Więc i ja lecę z prędkością światła rzucony w przestwór wszechświata. Spadam gdzieś po spirali aż do zapadnięcia się w sobie. Do całkowitego zmiażdżenia. Unicestwienia. A gwiazdy, a gwiazdy… Te wielkie kule wodoru. Te kule miażdżone przez grawitację przy jednoczesnej nukleosyntezie... Kiedy leżę, gdy leżę w stosie papierów, fruwających na wietrze szeleszczących gazet, które przyklejają się do mojej twarzy. Do nagiego ciała. Omiatających mnie liter pachnących drukarską farbą i kurzem. Zdania, zdania… Cała plejada zdań. Ciągnących się znikąd donikąd bezsensownych treści. Cała litania nie wiadomo czego. Kiedy leżę. Kiedy czołgam się do światła. Do tej odrobiny blasku. Do tej iskry. Do tego płomienia. Do tej drgającej poświaty miotającej się w podmuchach wiatru. W podmuchach oddechu… Czyjegoś. Bliskiego zwymiotowania…   Chyba umarłem albo umieram, ponieważ widzę we wszystkich płaszczyznach, mimo że są mikroskopijnej wielkości. Widzę jakieś tunele, czarne dziury, zderzenia subatomowych cząstek, kłębowisko strun w tym nadmiarze wymiarów… Ale to tylko część rzeczywistości. Jednak część. Fragment jedynie. Albowiem reszta jest ukryta pod nieodgadnionym całunem milczenia. Matka przychodzi. Przybywa. Ale o jedną noc za daleko. O jeden dzień. Aby powiedzieć. Coś powiedzieć. Coś… Lecz nic. Odchodzi. Przechodzi… Porusza się pomiędzy warstwami czasu i przestrzeni w formie wolnej od siły ciążenia. Przenika ściany tym swoim dziwnym przechodzeniem. Ojciec idzie za nią krok w krok. Idą oboje. Przechodzą, zostawiając po sobie piskliwy szum gorączki, który nie zmienia natężenia. Który trwa wciąż na tym samym poziomie głośności. Jak szumiący szmer radiowego głośnika, co jest ustawiony pomiędzy kanałami. Choć czasami wydaje się, że pulsuje jakiś stukot w odmętach sennej maligny. Że coś się kolebie za ścianą. Za ścianami. Wszędzie… Ze włącza się i wyłącza jakaś maszyna w nikłej woni fabrycznych smarów.   Dotykam palcami podłogi. Gładzę jej powierzchnię, wyczuwając najmniejszą nierówność, okruch. Jakąś najmniejszą rzecz… Pełno tu tego. Lśnią rozsypane wokół opiłki żelaza. Lśnią wśród migoczących płomieni świec. Wśród drżących motyli na suficie i ścianach. Wśród zrywających się do lotu puszystych ciem… Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Ach, znowu to pytanie rzucone w przestwór nicości. W nic… Idę ogrodem, którym szliśmy. Idziemy… To ja mówię ustami ojca. I mówię słowami ojca. I mówię to, co on mówi do matki, żony swojej… I mówię wszytko, co i on mówi tym mówieniem niewyraźnym i cichym. Takim jakim można mówić jedynie we śnie. Nasłuchuję odpowiedzi. Ciii… Nicość rozsadza czaszkę nawałą pulsującego szumu. Ciii…Wytężam zmysły… W żeliwnych rurach jęki i zgrzyty. Jakieś bulgotania. W rozgałęzieniach rur. W tej całej plątaninie hydraulicznego krwiobiegu jakieś przymilania i szepty. Czyje? Niczyje. To tylko żeliwne synapsy, aksony, włókna… Wszystko to nieskończone i wieczne… Żywe to? Martwe? Nie wiadomo co tu umarło. Wydaje się, że wszystko stało się już tylko symbolem. Niczym więcej.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-01-06)    
    • @aff @affkobiety puch marny- no cóż - pozdrawiam ślicznie i dziękuję z uśmiechem

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Jacek_SuchowiczSą Poeci wrażliwi i są tacy jak łza....pomyślałam czytają odpowiedz jakkolwiek  po szkolnemu zbyt wybrzmiała teraz moja myśl.No i  Ładnie  tylko ''ja ten poeta''  co reaguje na Małpy.....i uczymy się choć różnie to wychodzi...potykając się o siebie.Czasami właśnie to dziecka słowo uświadamia nam że ''jak to tak; to na prawdę ma miejsce......i wtedy piszemy z dziecinną łatwością bawiąc się słowami.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...