Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

 

Byliśmy my a potem świat

Odważni, aby w celu trwać

 

Śniło nas życie a każdy z nas to był

Marzyciel

I z nieba czerpaliśmy moc

Elektryzując każdą noc

Chcieliśmy bawić się i śmiać

Hoax miał dla nas wiecznie trwać

 

Tylko my a potem świat

Odkrywcy z niezapomnianych lat

 

Zawadiackie dzieci z

Dworca Zoo

Radosne, choćby nie wiem co

Oddajcie nam wczorajszy czas!

Wierzymy, że spotkamy nas

Idziemy naprzód sięgnąć gwiazd

Ech.

 

 

 

Edytowane przez ais (wyświetl historię edycji)
  • ais zmienił(a) tytuł na Sięgnąć gwiazd – Akrostych
Opublikowano (edytowane)

@ais Wu=itaj, 

 

Trochę się postarałem, aby z honorem odpisać. Postanowiłem dokonać akrostychu w rewanżu na nanozmysłowe doznania, jakie mi dał twój wiersz.

Jest on, jak to Anglicy mówią -"simply", ale ma duszę - ten sens i sposób zaprezentowania bardzo czuły i zmysłowy, bardzo trafił przez to do mnie.

 

Poniżej jest mój wiersz, napisany w formie odpowiedzi.

 

Z księgi żywota

 

Drogami żywotu pędziliśmy w ogień

Opowieści jak zwykle się powtarzały

Skąpani w ogniskach jak ten płomień

Którego dłonie policzki rozświetlały  

Odnaleźliśmy czasu naszego kamień

Na polach gdzie mojry kary wymierzały

Ale nie było zorzy - krzyczeli podmień

Lewe kamienie by czary się ukazały

Elokwentnie wtedy klęłaś jak co dzień

 

Mam jeszcze jedną księgę czasu

Ale cień krąży a serce woła pasuj

 

Przypominasz mi o miłości i radości 

Anakondy wokół laski to tylko żart

Nie chcę już więcej losu zawiłości 

Innych przeznaczenia czarnych kart

 

Raczej humor poprawi mi twój głos

Alternatywą dla pojękiwań myszy

Ciebie pragnę widzieć, to nie cios

Jeżeli twój duch i serce mnie usłyszy

Eldorado roześmiane to dziś mój kłos

 

Autor: Dawid Rzeszutek

 

Myślę, że nie taki zły mi wyszedł. Mam nadzieję, że sie spodoba. A moja odpowiedz, jest pewną parafrazą mistrza Gajosa z filmu Żółty szalik.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie do końca chyba rozumiem. To w mojej opinii wygląda, jakbyś znała przyszłość i wiedziała, że skomentuję :D
Ale rozumiem, że chodziło o moją obecność, którą można sprawdzić w podglądzie.

Moje zdziwienie jest o tyle wielkie, że planowałem małą niespodziankę zrobić i pisałem komentarz trochę w pośpiechu. Jak już pewnie zauważyłaś, dodałem akrostych mojego dzieła. Mam nadzieję, że się spodoba. Miło mi również :) Pozdrawiam i kłaniam się nisko.

 

Sorry, już doszedłem do celu, chodzi o polubienie :D Nie mniej wiersz zasługuje na uznanie, więc nie ma powodu by nie dać tego serducha, które dałbym większe, jeśli byłaby taka opcja. Pozdrawiam

Edytowane przez Dawid Rzeszutek (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Dawid Rzeszutek

Dawidzie, odpowiem wieczorem. Tak szybko napisałeś odpowiedź? Zdolniacha jesteś!

Kurczaki!

Nie, no jestem w szoku!

Tak szybko?!

 

WoW!

Napiszę wieczorem, bo nie mogę się otrzasnąć z wrażenia...

:)))

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

:)))

Bardzo dziękuję i pozdrawiam!

Opublikowano (edytowane)

@ais Pozytywni ludzie, piszący z przesłaniem, to jaskrawy promień radości wśród kłębowiska ciemnych chmur.

Głównie przez to, co odczułem, a była to ciekawa mieszanka stanu pozytywnego, odpisałem i się postarałem.

Piszę dość szybko, bo myślę szybko, czasem czegoś nie zauważę od razu, ale jak mi zależy, to wracam i robię poprawki. 

W tym Akrostychu zawarłem jakąś wyobrażoną sytuację związaną z życiem i jego symbolicznymi przeżyciami, jak ból, miłość, radość.

Mam nadzieję, że mimo wszystko się spodobał.
 

Dziękuję za miłe słowa i czekam na więcej... 

 

Pozdrawiam!!

Edytowane przez Dawid Rzeszutek (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję Iwa-Iwa, to bardzo miłe, gdy Ktoś o nas pamięta.

Serdecznie pozdrawiam :)))

 

Dziękuję Lidio za podobanie.

Serdecznie pozdrawiam :)))

 

 

Dawidzie,

Bardzo podoba mi się Twój akrostych. Naprawdę bardzo i chylę czoła, że w krótkim czasie napisałeś taką! treść. Niebywałe.

 

Dlatego uważam, że koniecznie powinieneś opublikować swój akrostych w dziale Miniaturki, żeby nie zginął, żeby był pod Twoim kontem, żeby inni mogli przeczytać, bo nie każdy mnie odwiedza.

 

Jestem pod OGROMNYM WRAŻENIEM!

I dziękuję Ci, że napisałeś swój akrostych w odpowiedzi do mnie, to cudowne uczucie wiedzieć, że inspirujemy Kogoś do pozytywnych działań.

 

Tak sobie właśnie zawsze wyobrażałam portal literacki. Jako miejsce, w którym literaci bez głupiej zawiści mogą inspirować i budować siebie nawzajem.

 

Rzadko odzywasz się u innych, Dawidzie, i to również jest czyn godny pochwały i zachęcam do częstszego odwiedzania innych autorów i komentowania ich prac.

 

Komentarz zawsze jest najcenniejszą nagrodą w internetach. Zawsze. Jedno dobre słowo za sto serduszek :)))

 

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

 

Opublikowano

@Agrafka  Czyli Wisia i kamień przylgną do mnie na jakiś czas?

Ok, niech i tak będzie.

Gorąco namawiam na osobną publikację, bo szkoda, żeby utwór przepadł. W dodatku z Wisią w tle.

 

Dziękuję za przychylność, komentarz i akrostych.

Pozdrawiam i życzę zdrowia!

 

 

@Wieslaw_J._Korzeniowski  Bo wszystkie zabawy literackie sa fajne :)))

Dziękuję za komentarz, akstyczek i podobanie.

Pozdrawiam i życze zdrowia!

 

 

Opublikowano

Najbardziej to "Ech".

 

Ech...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...