Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

A padalec raz zasyczał

W rozmowie z zaskrońcem

- Co tam jest u pana słychać?

- Jakoś wiążę koniec z końcem.

  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A mi koniec znów odpada,

o wiązaniu nie ma mowy,

lecz nie czeka mnie zagłada,

bo ogonek rośnie nowy.

 

;)

Pozdrawiam

 

 

 

 

Dziękuję Nato :)

 

Pozdrawiam

 

 

 

Bardzo się cieszę, że przypadło :)

Pozdrawiam

 

 

 

Wielkie dzięki :)

Również pozdrawiam.

 

 

Opublikowano

@Sylwester_Lasota

:-)

 

/Pewna Koństancja, panna dość duża,

choć się wałkonić lubiła w łożu,
chciała końdycję i talię wąską
mieć, więc koniecznie, co koń wyskoczy,
wdrożyła dietę-cud-miód drakońską.

 

Dopięła swego. Przeszła Rubikoń.
Szczupłą jak szparag grzebali w weekend.

 

Morał:
Marzenia spełniać, jest niebezpiecznie.
Śpieszyć trzeba się - wolno.
Koniecznie!/

 

Pozdrawiam serdecznie.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

Konstatynopolitańczykowianeczka

 

Pewna Konstancja z Konstantynopola,

zanim go jeszcze Stambułem nazwali,

chociaż wysmukła już niczym topola,

jak osa chciała byś cienka w talii.

 

Konstantynopol, niemałe miasteczko,

słynął też z tego, że żył w nim Konstanty.

Facet, co większy od innych był deczko,

w Konstancji kochał się nie na żarty.

 

Jednak, że rzecz ta zaszła w Średnich Czasach,

za żonę była mu przeznaczona,

nie ona, tylko cesarzówna Fausta.

Lecz dla Konstancji rzecz nie skończona.

 

Mają kobitki swe sposobiki

żaby zamieszać w głowach facetom.

A jednym z nich jest powabna kibić

i dobrze wszystkie to wiedzą.

 

Dlatego Konstancja diety, gorsety

i różne inne straszne tortury,

praktykowała bez przerwy, żeby

lepszej choć tamta nie miała figury.

 

Jednak pewnego razu przesada

złapała ją mocno za talię,

tak wyszczupliła, że się rozpadła

na części co się stały jak dwie.

 

Pierwsza, ta górna, Kon się nazwała

trochę rozumna lecz nie do tańca.

Druga, co bliżej przyziemia została,

nazywała się po prostu Stancja.

 

I tak ją potem w grób pochowali,

w podwójną wąska mogiłę.

Cesarz, by uczcić o niej pamięć,

córce Konstantyna dał na imię.

 

I jeszcze do tego, krążą słuchy takie,

że swoją żonę kazał usunąć,

w takiej po Konstancji był rozpaczy.

 

 

*Historia zmyślona zaledwie zazębia się z faktami - nie może stanowić materiału dydaktycznego :))))

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jestem pod wrażeniem. Pozdrawiam
    • był piękny, słoneczny poranek obłoki spokojnie sunęły po niebie powiewał leciutki zefirek a ona szła   bez celu, byle przed siebie   bezstronnie, bez wahań - kto bardziej? a co było? minęło, nie przeliczała patrzyła prosto i najzwyczajniej   stopa przed stopę, bo jednak ostrożnie  - od siebie  dojrzała i ogarnęła  przykryła lekko, współczule pomniejsze   i nagle słońce zdało jej się zbyt ostre a wiatr wstrząsnął swą siłą bo serce zadrżało o bezbronne   moje maleństwo - szepnęła - wyrośniesz    i z nowym poczekaj, wytrwaj - ja wrócę   w pełni nadziei, uśmiechu i z dobrym słowem przelewając spomiędzy  poiła dzień za dniem nie ustając w trudzie   aż przyszedł czas zrozumienia tak, uroniła dwie łzy - skoro nie mogło być więcej   ale powstała z kolan i ruszyła dalej bo najlepszy grunt? to nie stracić  siebie samej   i dobrze wie: nie rozkwitnie gdzie nie przyjmuje się miłości   ***   czego nie mogła dostrzec w chwili nieobecności   ziemię już dawno rozgrzebano   bo liczył się nie plon   lecz jej żywe  ziarno        
    • dziękuję za twoje yang   co wprawione w ruch - kołysze się z rozwianymi myślami powroty wybieram spokojniejsze   moje yin na pohybel temu, który podejdzie  wystarczy i tak _ nigdy nie będziemy tacy sami   chciałeś być bliżej? czy chodziło o wiatr?   *** ona pragnie być wyżej i wyżej upewnia się wykręcając głowę jesteś - stoisz - zapadasz   popychasz z odskokiem   jej góra - tobie dół a przecież bliskości rezonują każdego z nas  (bo cóż ponad piachem?)   nie zatrzymuj  nawet do mnie i usiądź czasem   bo masz prawo  bujać się jak ona, jak ja   wiesz, nie wszystko musi być razem  
    • Łu noju uż kapelki w ksiotki łustrojóne só, i szlejfki furaju na zietrze, abo dzie eszcze. Na majowe litanije buł cias, jek w októłber różaniec est. Matulko Śwanto ma modry klejd, tlo niebo Warniji i spsiyw. Ziziphus spina-christi,zielóne szczepy zawdy, abo krew?             Kapliczki już kwiatkami przystrojone. Wstążki fruwają na wietrze, i nie wiem gdzie jeszcze. Był czas na majowe litanie, bo w październiku przewidziany różaniec. Mateńka Święta ma błękitną sukienkę, jak niebo warmińskie jak śpiew. Głożyna wiecznie zielona, czy może krew? Na górze Synaj o miłości było, na chwałę Boga, tu nic się nie zmieniło. Czy zielone krzewy znów broczą karminową posoką? Cud odkupienia- wciąż tyle rozstajnych dróg. Czy ciernie są podobne do gorących ust? I znów wiatr popędził arterią poprzeczną, rozłożył ręce, świat zasłonił deszczem. Majowe pola się śmieją w barwnej sukience, jak marzenie z zapachów róż. Wracaj wietrze i wiej tylko tu jeszcze. Pieśni miłosne śpiewaj na chwilę dla snów. Cienie drzew rozkołysz w tę letnią noc. Drogą Krzyżową zaszum, lśniącą oprawą łąk. Bądź.
    • @Roma nie wiem co powiedzieć. Chyba tylko..... dziękuję Roma.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...