Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Problem z demokracją jest taki, że wymaga pewnej pracy i wiedzy, choćby po to, żeby wyjść z domu i rzucić okiem na programy partii. Jeśli prawie 50% kobiet głosowało na PiS i Konfederację, mające w programie zaostrzenie przepisów o aborcji, a 38% nie głosowało w ogóle, rządzący mieli prawo przypuścić, że większość tego chce. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

...jeżeli jest dialog, moim zdaniem, może być lepsze rozwiązanie, bo to, co an ulicach, sprzeciw, ok.

każdy ma prawo sprzeciwić się czemuś, ale niektóre hasła mnie także nie pasują, o czym piszesz... jn.

... moim skromnym zdaniem, nie ma i nie będzie wspaniałej władzy. To, że sprzeciwiasz się noszonym,

wulgarnym hasłom na ulicach, popieram. Sprzeciw, niech będzie, ale nie aż w takiej formie, jak dla mnie.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

W tym kraju już nie ma demokracji i to z każdej strony.

Zamknięte cmentarze nie zwalniają mnie z oddania hołdu tym co odeszli.

Tradycyjnie w tych dniach od odwiedzam miejsca tych co walczyli.  W tym roku : Szpęgawsk, Westerplatte, grób  obrońców Poczty Gdańskiej na Zaspie. Co widzę na krzyżu na na Zaspie ?

Marku ja już mam dość tej hołoty ( jest po obu stronach i to niestety w przewadze).

 

Mam dość i co mam zrobić ?

 

Pozdrawiam

 

 

@Nata_Kruk

 

 

Niedługo będziemy mieli Hiszpanię .

 

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ja nie, ale ... . 

 

Ma, nie przeczę

 

Największym dobrem jest wolność.

 

Hiszpańska wojna domowa .  W wyniku wojny zginęło około 500 tysięcy osób, a około 300 tysięcy osób wyemigrowało. 

Tego chcemy?

 

Pozdrawiam

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Już Cię lubię.

Popieram ten protest, ale forma mi nie odpowiada.

Przypomina mi to lata trzydzieste w Republice Weimarskiej. 

W efekcie wiesz kto doszedł do władzy.

Chyba nie o to chodzi.

 

Pozdrawiam.

PS.

Spróbuję określić moje stanowisko w następnym tekście. Godzina powinna wystarczyć.

Nie będzie to liryka ani polityka

tylko parę myśli prostego człowieka

 

W latach 80 poznałem na plecach co znaczy państwo opresyjne - dzisiaj podobieństwa nie widzę.

 

Edytowane przez Andrzej_Wojnowski (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Przepraszam ale musiałem wrócić i zabluzgać.

Co to kurwa za nowomowa.

Ten  dupek Orwell wiecznie żywy ?

Zawsze myślałem że : "Niech w księgach wiedzy szpera rabin nauka to jest wymysł diabli mądrością moją jest karabin i klinga ukochanej szabli." 

 

Ale rzeczywistość ostatnio mnie przerasta.

 

 

 

 

 

 

 

Pozdrawiam

 

 

 

Tu mam zdanie odrębne.

 

Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tego nie słychać kiedy serce pęka. Zimne ukłucie, jakby w środku coś się zerwało. Nie widać nic, lecz oczy ciemnieją. Ciężki oddech. Głos słabnie. Czas i powietrze staje. Co ty robisz. Noc. I tylko cień zaczyna mówić w twoim imieniu. Jak mogłeś! Bracie. No jak? A ty, dlaczego mu na to pozwalasz - Dlaczego?
    • Sąsiedzkie smaki tianguis między blokami rodzinny piknik grają w Dobble ona wierci ognistym ciałem madrytczykom za trzy lata umrze jej matka na pogrzebie wpatrzę się w jej przyschniętą twarz resztkami melona na Kijowskiej ulicy czy mam współczuć wiedząc jak żyła ojciec trząsł się kładąc wieniec na kratę jest mi przykro że cierpisz powiem tak każdemu szpikulcowi bo to broń przeciwko sobie a ksiądz niech się lepiej już zamknie nie ma ładnych pogrzebów.
    • oglądam nieśmiałe  dawne marzenia  które nie ujrzały światła dziennego    gdyby… tak czasami myślę    jaka byś była  w bliskim spotkaniu    tam wtedy  czarowałaś  byłaś niezachodzącym  słońcem  a ja  ja chmurami na niebie    bawiłaś się  moim cieniem    6.2025 andrew 
    • w niej masz drogi mleczne pokłosiem wydeptane - tu historia z korzeni w niepewność wyrasta. w niej masz ścieżki dopiero co w rosie skąpane - nie minie nawet chwila, a czas je zawłaszcza.   jest tak wyjałowiona (krucha, ślepa, głucha) monokulturą pragnień i błędów tętniących, pusta leży w bezruchu, milczy i nie słucha cichych szeptań i krzyków w koronach szumiących.   choć tak bardzo zmęczona, zasnąć nie potrafi, wciąż zakochana w niebie, z gwiazd wzroku nie spuści, będzie mu czule śpiewać przyziemne piosenki - może ją pokocha, tym marzenie jej ziści.   podszyta marzeniami bladoróżowymi, jedwabnymi nićmi i słodkim wiciokrzewem, użyźni swe zmysły, rozsieje uczuciami, odurzy zapachami i wilgotnym ciepłem.  
    • (Ojcu)   Wiesz, stoję tutaj. W tej trawie wysokiej. W słońcu. W tym rozkwieceniu bujnym i tęsknym.   W tej melancholii rozległej jak czas. W tym ogromie cichym sen głęboki otwiera powieki. I śnię tym snem potrójnym zamknięty. Tą duszną godziną upalnego lata.   Chwieją się wiotkie gałęzie. Łodygi. Źdźbła łaskoczące łydki.   I wszystko to szumi, gęstnieje. Oddycha niebem rozległym. Kobaltowym odcieniem przeciętym smugą po odrzutowcu i z białą gdzieniegdzie chmurą, obłokiem skłębionym …   W powietrzu kreślę tajemne symbole, znaki. Lgnę ustami do kory drzewa. Całuję. Namiętnie. Jak usta kochanki niewidzialne, drzewne. Liściastą boginię miłości.   Wnikam w te rowki słodkawe i lepkie od soku, czując na końcu języka tężejące grudki.   Układam zdania zapadnięte do środka, zamknięte a jednocześnie przeogromnie rozległe jak wszechświat. Jak unicestwienie. Zaciskam powieki. Otwieram… Mrugam w jakimś porywie pamięci.   Widzę idącego ojca, poprzez odczuwanie w nim tej powolności elegijnej (taką jaką się odczuwa we śnie)   Idzie powoli w wysokiej trawie. W łanach rozkołysanego morza z dłońmi złączonymi mocno i pewnie.   I rozłącza je nagle w mozaice szeptów, rozsuwając w tym złotym rozkłoszeniu zbożność i wiatr. I znowu w słońcu, i w cieniu. Za tym dębem, za kasztanem.   Za samotną w polu topolą. Chwieją i smukłą. jak palec na ustach Boga.   Idzie powoli, odchodząc. I pojawia się na chwilę, by zniknąć znowu za jakimś krzewem, co mu zachodzi znienacka drogę.   I znowu, ale w coraz większym oddaleniu. Za kępą pachnącą, za tym drżącym ukołysaniem maleńkich kwiatków, które mu spadają na głowę białym deszczem. Za jaśminem, który tak kochał za życia.   Twarz przesłaniam dłonią, szczypiące oczy, bowiem uderza mnie oślepiający promień słońca. Znienacka.   Otrząsa się w prześwicie z szeleszczących liści w powiewie. Lecz po chwili robi się duszno i cicho. Jakoś tak tkliwie. Ojciec zniknął, zapadł się. Rozpłynął, gdzieś w rozkojarzeniu sennej melancholii.   Na piaszczystej ścieżce pociętej cieniami gałęzi. A jednak był tu kiedyś i żył jeszcze. I żyje...   Jestem jedynym świadkiem tej manifestacji. Tego przemknięcia niematerialnego zrywu zakamuflowanego przed światem.   I mimo że jestem bez miejsca i przeznaczenia, notuję każdy błahy kształt. Każdy nawet zarys, który jest w czyimś zamyśle jedynie nic nieznaczącym szkicem.   W chmurze spopielałej. W nadciągającym snopie deszczu.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-06-24)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...