Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

"Azaliowy horyzont, paliowe słońce,

Przyodziane pięknym, bursztynowym kocem,

Obraz ten wyplata wzór dopełniony,

Cudnym szmaragdowym kojcem.

 

W którym leżą jaja, piękne, obłe, złote,

Jakby zabrane spod czułej matczynej opieki.

Gdzieniegdzie skrzydło motyla łopocze,

A ja poeta ze skrytością komentuję jego wdzięki.

Każde z tychże jaj choć tak podobne,

Kompletnie inne, jedne szare, skromne,

Drugie w ogrom barw malowane.

 

Fale się odbijają, gdzieś na widnokręgu,

Gdzieś w oddali widać, jak kapitan okrętu,

Heroicznym aktem próbuje go ratować,

Choć, na pokładzie bez śladu zamętu,

Mętna woda pochłonie go rychło,

Czas kapitulować." 

Opublikowano

nie zwracasz uwagi na rekwizyty

masz kojec z jajami... i nagle kapitana okrętu

w następnej zwrotce mógłby być Mojżesz przybijający

piątkę Trumpowi albo tańczący pingwin 

bo tak

bo autor popisuje się wyobraźnią 

 

nie! :)

musi być w tym logika

masz flow ale brakuje w tym sensu

po prostu piszesz co ślina na język przyniesie i przez to gubisz przekaz.

 

Masz talent ale musisz nad nim popracować. 

Pozdr.

Opublikowano (edytowane)

@light_2019 Bardzo dziękuje za opinie. Cóż, wszystko ma w tej historii swoje znaczenie, i niekoniecznie wszystko ma współgrać :) Szczególnie że mamy tu dwie pierwsze zwrotki opisowe, i zwrotkę refleksyjna, która nie musi podzielać tych samych bohaterów, przynajmniej w mojej opinii. To bardziej forma puenty niż kontynuacja opisu ;) 

 

@Kot Dziękuje:) Natomiast czy określiłbym go takim mianem, on też ma swoiste znaczenie dla tego utworu, choć w pewnym sensie był napisany właśnie w celu "kapitulacji". Z drugiej, jak wspomniałem ostatnia zwrotka to puenta całego utworu :))) Co do struktury, masz racje, to moja słaba strona i trzeba nad tym pracować :)

 

@Tomasz_Biela Dziękuje za opinie :) Pytanie co rozumiesz przez "błędy"? Czy w poezji mogą być błędy? Bo moim zdaniem nie za bardzo. Nie przyszło ci też do głowy że może autorowi chodziło o to żeby był niepoukładany? :) 

 

 

 

 

Ogółem nie lubię wyjaśniać poezji, ale rozumiem że to bardzo ciężki wiersz, i dla sprostowania postaram się nakreślić o co w nim chodzi :)))

Otóż, dwie pierwsze zwrotki opisowe opisują (o ironio ;) ), nasz świat widziany przez różowe okulary, to jak pod wpływem takiego punktu widzenia zaczynamy nie dostrzegać wad, i tracimy zdolność rozróżniania rzeczy "gorszych" od "lepszych" a w efekcie nazywamy je wyłącznie od siebie innymi. Zwrotka refleksyjna wskazuje na to że ta postawa, obecna i w naszym świecie może być (i jest) dla niego zgubna :)))

Edytowane przez Pascal Hutyra (wyświetl historię edycji)
  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Spojrzałam na tagi i faktycznie - przypomina to trochę jakąś mistyczną, apokaliptyczną wizję,

bo pomiędzy dwoma pierwszymi zwrotkami a ostatnią nie rysuje mi się łańcuch przyczynowo-skutkowy.

 

Podoba mi się obrazowanie i metaforyka, bardzo oryginalne i z polotem,

ale ja ten tekst odczuwam jako prozę z powciskanymi przez siłę rymami.

Nie myślałeś o tym, by zapisać go jako baśń/opowiadanie? Chyba by lepiej wyglądał.

Ale jeśli się upierasz, by wierszem pozostał, to też niestety wymaga "uczesania",

nie jestem w stanie Ci wytłumaczyć, w jaki sposób tego dokonać, po prostu musisz się przestawić z prozy na poezję,

mnie to zajęło lata - niestety.

 

A - i jeszcze wtręt techniczny ode mnie - po co Ci ten cudzysłów?

Chyba to Twój tekst, co nie ? :)

 

Pozdrawiam i życzę powodzenia,

bo masz predyspozycje, by napisać coś naprawdę dobrego,

 

D.

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andrew

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Najwyżej byłam w Tatrach (nie licząc wysokości nad Oceanem Atlantyckim - przelotem) Ale tutaj, na ziemi, obok innych ludzi, też można zamarznąć. Dzięki :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Prawda, nie można cofnąć czasu, ale może on nas czegoś nauczyć i to pomoże nam w przyszłości - i chyba w ten sposób rozumiem drugi zacytowany wers.
    • @Berenika97 Gusta są tym, co potrafi nas pięknie różnić. Dziękuję za wycieczkę, mnie urzeka  Claude Monet. 
    • impresja narodowa długo i z radochą błotnili się w tej swojej pieczarze. dobrze im się tam wiło, poczciwie. aż tu – jasności się zachciało, stolictwa. podchlapali się więc, piąte przez dziesiąte, w nieco świetlistym strumyku, pooddrapywali z kufająt płaty brudu – i hajda! – zdobywać serducho kraju! wyfircykował się, jeden z drugim, wykrochmalił gardło, aż ledwie głos mógł wydobyć. nacierała owa czeredka z ambitnym zamiarem: obsiąść zamek! i pałac! każdy, jaki się tam napatoczy! królem tam zostać albo co najmniej wiernym służalcą! ledwie za plecami znikł znak drogowy z nazwą miasta, patrzą, a tam: uuu, żałoba w pełni. z Wisły wyłowiono martwą syrenę. bez miecza i tarczy, za to w stanie zaawansowanego rozkładu. łysą, bo loki już dawno musiały się odsklepić, spłynąć hen, w skandynawskie fiordy. czasy chyba się dokonały, gołąbek apokalipsy, dotąd uważany za kryptydę, albo co najwyżej za potulne zwierzę kruchciane, właśnie się materializuje w otoce makabry! oj, tylko patrzeć, jak  abortowane dzieciątka powrócą niczym Walkirie, z mieczami i w zbrojach, by siec skrobaczy, a z gejów, za karę, zaczną wychodzić jadowite mamby! może nawet sam Jan Paweł odrodzi się jako grająca sentymentalną nutę pozytywka-Wernyhora albo przynajmniej pod postacią gorejącego krzaczka, palącej się i rozgadanej z emfazą porzeczki. pęczniało na transparentach i w ustach. rosły oczekiwania, dudniły radiowe głośniki, szczekały ambony. aż tu, przy fałszu fanfar, z odmętów wyczłapał, pokryty łuską, towarzysz Bierut. rozejrzał się niewidząco, po kociemu zwinął w kłębek. nie zionął ogniem, jak się spodziewano, nie cuchnął, o dziwo, siarką. zalatywał nieco czosnkiem, ale to chyba żaden złowróżbny omen, zapowiedź wytęsknionej hekatomby. nowoprzybyli, z kwaśnymi minami, zaczęli na powrót okrywać się błotem, wcierać w siebie mokrą glebę. sarkali, że chromolić taką miejskość, co tylko uwiąd i rzędnięcie min powoduje. że lepiej wrócić pod włosy swoich kobiet, w bezpieczny, cichy puch. dołączyło do nich paru równie rozczarowanych stoliczan.    
    • @huzarc @Alicja_Wysocka ... ciepła dużo trzeba ciepło się przydaje jak na Mount Evereście dla kogoś się staje  ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego popołudnia 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...