Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pięknie Ci się ułożyło - kosmicznie i metafizycznie... :) Aż się chce jak najszybciej pójść za Słońcem i też zasnąć...

Bardzo mi się podoba "łoże galaktyki", chociaż upersonifikowanie Słońca w formie żeńskiej jest nietypowe.

Zamiast "wianka" wolałabym chyba jednak "wieniec", dla tak monumentalnej skali.

Urocze są "gwiazdy nocnych gobelinów" i "komet niemowlęta" :)

Zakończenie jest jednak niepokojące: "kołyska ludzkich manekinów" wprowadza jakiś zgrzyt - nie wątpię, ze zamierzony,

Natomiast myśl, że chociaż "usypia złowieszczo stukocze" wywołuje nieprzyjemny dreszcz - i sen odpędza...

 

Pozdrawiam :)

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Cel został osiągnięty. To miało być niepokojące, bo w tak pięknym cudzie zachodu Słońca i wschodu Księżyca zasypia masa ludzi obojętnych lub cierpiących, którzy są jak te manekiny... już prawie niezdolni do odczuwania szczęścia. Są już tak zamknięci i znieczuleni na życie, że tak naprawdę nie żyją, bo zostali przez cierpienie zniszczeni i stali się obojętni. 

 

Jednakże, choć już prawie niezdolni, patrzą z nadzieją w gwiazdy. Zakończenie jest optymistyczne, mimo wszystko :)

Edytowane przez Wędrowiec.1984 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Odebrałam to trochę inaczej: "manekiny", czy "marionetki" kojarzą mi się z istotami bezwolnymi, bezradnymi, nie mającymi żadnego wpływu na swoje losy. Nad ich głowami suną planety i obracają się galaktyki; może też z oddali nadlatuje już jakaś kometa niosąca zniszczenie... One jednak, w tej kołysce, która i usypia i wydaje złowrogie odgłosy, mogą jedynie wyglądać tej ukrytej w ostatnim wersie iskierki nadziei...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Kołyskę ktoś musi puścić w ruch, najczęsciej jest to matka. Ciekawie ujałes temat. Zagadkowo. Wszechświat żyje, a ludzie? 

 

Hypnos czuwa, tak, jak 

 

A Tanatos? 

 

Hypnos i Tanatos prawdopodobnie nie mieli ojca, a więc matka, o której juz pisałam. 

 

Też matka. 

 

Sonet o rodzinie. Mam pytanie, dlaczego w tytule słowo księżyc jest małą literą, a w jednej ze zwrotek Słońce wielką?

 

Intrygująca treść. 

Tu mam zgryz, czy chodzi o śmierć Słońca, nadejście nocy, a później pewnie znowu Słońce? Trochę z mitologii Egiptu tez jest. 

 

Pozdrawiam Wędrowcze. J. 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dobre pytanie ale to jest zwyczajnie niedopatrzenie, które właśnie poprawiłem.

 

 

Chodzi o zachód słońca, ponieważ później jest napisane, że Słońce władać jutro będzie wiankiem ekliptyki.

 

 

Wszechświat żyje i jest cudowny, a ludzie coraz częściej popadają w obojętność.

 

Tanatos to uosobienie śmierci, a mnie chodziło o nadzieję w postaci Elpis.

 

Dziękuję za opinię i pozdrawiam gorąco. :-)

Edytowane przez Wędrowiec.1984 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Piękny wiersz.

Mam słabość do kosmosu, przyrody,ludowości i mitologii w literaturze,

cudnie to wszystko spoiłeś ze sobą w tym sonecie,

do tej pory miałam bardzo nieciekawe doświadczenia z tą formą,

wręcz nabrałam do niej obrzydzenia, najwyraźniej trafiałam na wtórne, płaskie i beznadziejnie napisane.

U Ciebie jest zupełnie inaczej :)

 

Żadnych zastrzeżeń z mojej strony :)

Nie rozpisuję się więcej, bo jestem szczerze oczarowana i zachwycona :))))))))))

 

Pozdrowieństwa :))

 

  • 2 lata później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • przygarnij mnie czule jednym ruchem ręki wśród poezji oplecionej wstążkami zatopionej w palecie czerwieni poprowadź dłoń łagodnie aksamitnym szlakiem rytm oddechu niecierpliwie przerywaj wargami szeptem rozniecaj ogień wilgocią przetkany chłodem szmeru pohamuj fale krwi rozgrzanej obsyp nas brokatowo zanim w noc odpłyniemy skąpani w potoku deszczu rubinowej jesieni        
    • @Jacek_Suchowicz Ślicznie  Rano spoglądam na Czerwone Wierchy.   Pozdrawiam serdecznie  Miłego wieczoru 
    • Zegar urzeka melodyjką i odtworzoną dykteryjką, a dołączone jaskółki są bajką.  
    • myślę o tobie całym ciałem  o niej o nas dzień i noc   płynę za tobą całą sobą  bez przerwy na wytchnienie    świecę srebrem przegubów  otwartego pocałunku    z każdym oddechem uda nabierają drżenia  z każdym zbliżeniem usta czerwieni             
    • Gdybym miał wybierać po prostu nie urodziłbym się nigdy. No, ale gdybym jednak był zmuszony bo karma, przeznaczenie, jakiś bóg; wymyśl sobie powód; to zmieniłbym nie jedno, ale dwa wydarzenia ze swojego dzieciństwa. A już dalej poradziłbym sobie ze wszystkim. No, ale jednak się urodziłem, jednak doświadczyłem i wcale sobie nie poradziłem. Tak mi się kiedyś wydawało, że prę do przodu, że  będzie lepiej, ale życie po wielu latach kazało mi zweryfikować to "wydawanie się".  Gdyby te dwie rzeczy się nie wydarzyły, to...  Rozmyślania przerwała... cisza...  Głucha, niema i mroźniejsza niż arktyczne powietrze cisza.  Ostrożnie przesunąłem palec na spust Raka. Nie odbezpieczam, bo nigdy nie jest zabezpieczony. W tym świecie nie ma czasu na zastanawiania się i ostrzeganie kogokolwiek o intencjach; Albo ja, albo oni, albo zmutowana natura.  Nie otwieram oczu, bo noc jest tak ciemna, że nie widać nic na wyciągnięcie ręki. Staram się nie poruszyć pod plastikowym brezentem, żeby nie zaalarmować nikogo i niczego jakimś szelestem.  Leżę na prawym boku. To trochę niewygodnie, żeby pomóc sobie na czas bronią palną, ale kiedy leżę na lewym to słyszę bicie własnego serca... Taka ciekawostka.  Bardzo uważnie wsłuchuję się w ciszę. Jak to się stało, że nagle nie ma najmniejszego podmuchu wiatru?  Pieprzone zbiegi okoliczności. Nienawidzę tego bo wiem, że to początek kolejnych kłopotów. Zawsze jest tak samo, najpierw jest cisza albo w otoczeniu, albo w umyśle a później trzeba działać i to nie w rękawiczkach.  Jest!  Wyławiam delikatny szelest z głuchego mroku. To nie człowiek, ludzie są bardziej hałaśliwi, ale to wcale mnie nie uspokaja, bo na człowieka wystarczy jeden strzał z broni, ale nie na te bestie! Tak jakby wiedziały, że w smolistej ciemności nie da się celować...  Nie ruszam się. Czekam aż poczuję oddech na twarzy i ten cholerny smród...  Czekam...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...