Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kilka stron Alicji


Wuren

Rekomendowane odpowiedzi

Alicja jedzie autobusem

Panna Alicja nie znosiła środków komunikacji masowej, a autobusów i gazet w szczególności.
- Trywialny zaścianek - myślała, wkładając bilet do kasownika.
- Trywialny zaścianek - myślała, zerkając na informacje lokalne.
Kasownik odpowiadał zwykle krótkim szczeknięciem, a prasa przeobrażała się w nekrolog świętej pamięci Erystyki.

W trzynastce było tłoczniej niż zwykle, może dlatego Alicja prawie boleśnie odczuwała, iż podoba się spoconemu, czarnemu garniturowi, głównie na prawym pośladku; czasem tylko jego podziw przesuwał się na biodro. Już miała mu coś powiedzieć, gdy uświadomiła sobie, że nie bardzo wie, co powiedzieć. Zaczęła intensywnie myśleć.

- Zacząć od "chamie"? zastanowiła się. Lilipuci pies, zajmujący miejsce obok stojącej Alicji, ugryzł niewyklute jeszcze do końca zdanie.

Metalowa klatka autobusu nasiąknęła zielonym bossem i teraz przypominała trochę gorący, blaszany dach.
- Może od "przepraszam" - kontynuowała rozważania, lecz przed oczyma stanęła Polyanna, ciągnąc za sobą dziewiczy warkocz drobnomieszczaństwa, pożółkły i zetlały, jak stara słoma.
- O, wiem! - olśniło Alicję.

- Czy uważa Pan, że można sprokurować interpersonalne alianse poprzez swoistą symbolikę zbliżenia fizycznego? - rzuciła przez ramię do opróżnionego wnętrza stojącego na końcowym przystanku autobusu.


Alicja pisze list

Panna Alicja regularnie, choć niezmiernie rzadko pisywała listy.

Znalazła czas, by przed Bożym Narodzeniem napisać do najlepszej przyjaciółki, z którą nie widziała się - za sprawą pedantycznego polowania na karpia - już od wielu dni.

- Jak ślicznie wyglądasz - zaczęła odruchowo, po czym niespiesznym gestem zmięła papier i wrzuciła do kosza na papiery, otwartego i wiecznie głodnego, gdyż Alicja aż tak wiele nie pisała, by był choć raz pełen. Karp lekceważąco machnął płetwą.

Skupiła się i ułożyła sobie plan. - Po pierwsze, muszę jej życzyć, żeby wreszcie spełniło się jej największe marzenie i żeby schudła. Nie, to nieelegancko, nie wypada precyzować; jeszcze pomyśli, że jestem złośliwa. No więc może samo spełnienie marzenia. Albo lepiej wszystkiego najlepszego.

Z mieszkania piętro wyżej doszedł odgłos polowania z siekierą na szaromyszowatą sąsiadkę.
- Święta - pomyślała i wróciła do układania planu listu.

Zaczęło zmierzchać. Alicja chwyciła wieczne pióro Extravaganza, poprawiła uchwyt, aby uwypuklić smukłość palców i zaczęła pisać:
"Jak ślicznie wyglądasz"


Alicja wita się

Panna Alicja podniosła zdumione oczy, przydając im dziecięcej niewinności. Złoto uwzniośliło rzęsy i zakamuflowało wzrok.
- Witaj, kochanie, wyglądasz prześlicznie - wyrecytowała na jednym oddechu. Siedzący nieopodal na krawężniku filozof zwymiotował.

Najlepsza przyjaciółka uśmiechała twarz bez wysiłku.
- Ta dieta naprawdę czyni cuda - ciągnęła Alicja. W myślach zdjęła z najlepszej przyjaciółki sukienkę i gmerała wyimaginowanym patykiem w fałdach tłuszczu w poszukiwaniu kadaweryny. Przełknęła głośno ślinę i chwyciła najlepszą przyjaciółkę w objęcia. Słońce empatycznie ukryło się za wełnianą chmurą, którą najlepsza przyjaciółka miała na sobie.

Alicja czuła, jak jej krew wypełniła się reagentami, antyciałami i innymi substancjami powstałymi na skutek stuporycznego wpatrywania się w wyobrażony negliż najlepszej przyjaciółki. Filozof splunął głośno, brązowo i ekpresyjnie, ale najlepsza przyjaciółka nie domysliła się.

- Zajdź kiedyś - powiedziała Alicja - do mnie. Przez myśl przebiegł jej program, widziany niedawno na kanale Animal Planet.

Zanim podały sobie ręcę, pierwsze krople spadły na wszystko. Alicja już nie bała się spoconej dłoni.
- Wilgoć - dodała - jest obligatoryjnym warunkiem egzystencji - i pomyślała o sprzedawcy zeszytów.


Alicja ogląda telewizję

Panna Alicja co wieczór, aby nie jeść w samotności kolacji, oglądała dziennik telewizyjny. Z największą przyjemnością i zainteresowaniem wpatrywała się również w filmowe migawki, ukazujące choćby fragmenty prywatnych mieszkań wielkich tego świata.

Posmarowała kawałek pieczywa dietetycznego "Figura" odrobinką "Smar-Mixu" (luksus na codzień - jeśli wierzyć napisowi) i położyła plasterek żółtego sera "Polmlekimpex". Zamarła. Na ekranie ukazała się jedna z jej ulubionych aktorek, udzielająca wywiadu w swojej zacisznej rezydencji, położonej na malowniczej wyspie.

- Ale! - wyszeptała bezwiednie i bezgłośnie Alicja.

Z korytarza dobiegł odgłos zjeżdzania na wrotkach z ostatniego piętra po schodach.

- No ta miseczka kosztowała chyba moją roczną pensję - dodała w myślach, patrząc, jak aktorka podgryza ciasteczka - a to zupełnie nieudana stylizacja klasycznej majoliki, motywów syryjskich prawie nie widać.

Gwiazda wyjasniała, dlaczego sprzeciw wobec komercjalizacji sztuki winien dotyczyć wszystkich, łącznie z osobami, które z tej komercyjnie kreowanej sztuki żyją. Dodała, iż sama rezygnuje z lukratywnych kontraktów na rzecz porządnego, staromodnego aktorstwa w teatrze.

- I wygląda jak idiotka w tym różowym sweterku - dopowiedziała Alicja, tym razem na głos, gryząc kanapkę i poprawiając różowy sweterek.


Alicja idzie spać

Panna Alicja nieodmiennie wykonywała nadmierną toaletę wieczorną w nadziei. Cały świat poporządkowywała rytualnym bardziej, niż praktycznym ablucjom, namaszczeniom i innym czynnościom, równie kosztownym i czasochłonnym, co kompletnie antypragmatycznym.

- Cóż z tego - pytała sama siebie - że ten balsam uczyni jeszcze ponętniejszą? - i kontynuowała wklepywanie. Balsam obleśnie, wulgarnie mlaskał po jej skórze. Sprzedawca zeszytów bezwstydnie pokierował w telepatyczny sposób jej ręką.

- O Praxis! - zamarzyła.

W salonie ktoś informował miłym, głębokim, przyprawiającym o drżenie najgłębiej skrytych aksonów głosem, że jedenaście ofiar.

- Cóż z tego? - powtórzyła niezrażona. - Konwergencja? - zastanowiła się, po czym włożyła bezbarwny peniuar i zawirowała pod centralnie umocowaną na suficie lampą w kształcie oczekiwania na ciemność.


Alicja czyta wiersz

Panna Alicja gardziła słowem drukowanym. Uważała, że czas genialnych twórców minął już dawno, a obecnie nikt nie pisze dzieł wielkości "Wojny i Pokoju", którego tomy zajmowały honorowe miejsce w meblościance, wypełniając skutecznie przestrzeń między kryształem, a miniaturowym obrazem z widokiem na Mysią Wieżę, utrzymanym w kolorystyce gnijącego mięsa na tle różowego, jak jej ulubiony, króliczkowy sweterek, nieba.
- O, tempora - westchnęła częściowo i zaczęła zastanawiać się nad umiejscowieniem tomika wierszy - prezentu od najlepszej przyjaciółki.
- Musi zauważyć, że doceniam prezent, lecz również, iż nie traktuję tego typu twórczości z przesadną estymą - dodała sobie odwagi i sięgnęła na najwyższą półkę. Wypuściła tomik, gdy próbowała jedną ręką trzymać się szafki, a drugą odsuwać skazane na niedostrzeganie podarunki.

"tańczą gołębie
w mojej głowie
" - przeczytała na chybił trafił i aż zamarła.
- Skąd on wie? - zastanowiła się, po czym natychmiast, immanentnie, irracjonalnie i na wieki zakochała się.

Oparła tomik o grzbiety "Wojny i pokoju".
- Bestia - pomyślała. Po chwili uspokoiła swój najpracowitszy organ i z tęsknotą wspomniała sprzedawcę zeszytów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alicja jest the best z wszystkiego, co do tej pory twojego czytałam. idealne puenty, idealne tytuły i długość poszczególnych tekstów też idealna. Nasuwa mi się skojarzenie, że każdy kawałek jest jak diament, taki ostry, przejrzysty, cięty, no.... idealny (że sie znowu powtórzę:)). Jeśli masz tego więcej wlepiaj od razu!

PS. W zdaniu "Już miała mu coś powiedzieć, gdy uświadomiła sobie, że nie bardzo wie, co powiedzieć", zastąpiłabym jedno z tych "powiedzieć" jakims innym ekwiwalentem.
Żeby było juz całkiem idealnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oooooooooooo!

{to coś powyżej to okrzyk głębokiego, nieudawanego, niesugerowanego poprzednimi wypowiedziami, podziwu}

jestem pod autentycznym wrażeniem.
w zasadzie każda część może być rozpatrywana oddzielnie, ale tak naprawdę zarysowanie postaci panny Alicji w każdej z nich jest spójne. To bardzo ważne.

Najbardziej spodobało mi się jak "filozof zwymiotował" i Alicja w różowym sweterku przed TV:)

pozdrawiam
MZ

P.S. z panną Alicją jest tylko jeden problem - za mało tych tekstów:)
kiedy będą następne?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest mi niezmiernie miło... ażem się zaróżowił po Waszych komentarzach...

Pani psorko -> żadnego przecinka? orta? :D

Asher -> nooo ostatnia przygoda tylko dzięki inspiracji taka hitowa :D

Lidko -> przeca spisuję... ile czasu tylko uda mi się wykroić :D

Wampirko -> to zdanie celowo "kulawe", jak większość alicjowych, dziwnych sentencji o połamanej gamatyce lub nieadekwatnie używanych środkach stylistycznych :) Ale może masz rację i przesadziłem :D

Bezecie -> I jak się spało? :D

Michale -> jak wpiszę. tzn. są, ale w wersji dalekiej od tej,. które umieszczam na orgu - jakieś świstki, kartki.. ale ciężko pracuję i wpisuję :D

Pozdrawiam
Wuren

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...