Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Znów się gotuje coś w „mądrych” głowach.

I gdyby zajrzeć do nich od kuchni,

bigos się się warzy, ważą się słowa,

a przy nich stoją panowie smutni.

 

Okryci płaszczem zobojętnienia

znów przerabiamy przeszłość od nowa.

Bajki chłoniemy jak znieczuleni,

chociaż od dawna znamy ich morał.

 

Czas, który sprzyja lipnym prorokom,

gdy tylko zbytnio nabiorą siły,

rani historię nazbyt głęboko,

żeby zapomnieć o nim na chwilę.

 

Lecz chętnych wielu, wprost dla korzyści

(a są uczeni więc nie są głupi),

wprowadzić ludzkość do wielkiej rzeźni.

Podniesie głowę i jeden z drugim,

 

bywa, wybije ponad przeciętność,

Do tłumu woła: „Chodźcie dziś ze mną!”

Ty bądź ostrożny, bo nazbyt często

Niosący światło prowadzi w ciemność.

 

Edytowane przez Sylwester_Lasota (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Witam -   świetny tekst Sylwestrze   - przeczytał raz ale zaraz powtórzyłem

i nie żałuje  tego - a za zakończenie serduszko się należy.

                                                                                                                    Pozd.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

I kota w worku można wykręcać ogonem.         

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Z każdą nową falą nowe bałwany.

                                                   S.J.Lec

                     

 

Edytowane przez jan_komułzykant (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Kurczę, nie chciałabym wkładać kija w mrowisko, ale jestem ciekawa o jakich 'ruchach' piszesz Sylwestrze. Czy np. o małych lub rosnących w siłę sektach- jak czyta się o poszczególnych, ich 'zwyrodnieniach', będąc z boku, widzimy jakie to chore i o co tam chodzi - z reguły o kasę, potem dzięki niej wpływy itd. Ale jak tak spojrzeć z boku, to niemal wszystko jest taką sektą. Na skarbcach złota.

Albo czy nie jest to 'atak' na wszystko inne, co podważa tą naszą główną religię. Na ateistów np.

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Janko, ja bym wykreśliła 4te od końca słowo. A ostatnie, niech będą owce:)

 

Mam nadzieję, że nie urażę Sylwestrze. ja po prostu jestem zwolenniczką teorii, że być może nikt z 'nas' nie ma racji- a nie jest to rzecz do naukowego udowodnienia, żeby to rozstrzygnąć. Oczywiście zakładam, że mogę nie mieć racji hehe Więc wynoszenie jednej ponad drugą, patrząc na historię i to do czego one służyły i doprowadzały, jest dla mnie bez sensu. tak samo kłótnie, spory, potem wojny..  Jednak nie można przekreślić tego, że nauki o miłości dla drugiego człowieka, by być po prostu dobrym dla innych - są potrzebne i nie są bez znaczenia. Ale niestety - pobudki są z reguły wzniosłe i wartościowe - ale bywa, że Ci co trzymają stery, ich intencje- już mniej. I trudno mi uciec od generalizowania, że z reguły jest to machina, która ma swoje cele. I z reguły tak wielka, że wiedza o niej by nas zgniotła.

Pozdrawiam:)

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Prosisz mnie o interpretacje mojego własnego wiersza? O wyłożenie kawoławowo co autor chciał powiedzieć?

Nie, nie obrażam się :), ale odpowiem na Twoje pytanie tak: Pytasz, a zaraz potem sama sobie odpowiadasz. I moim zdaniem, to jest bardzo dobra odpowiedź: "ale bywa, że Ci co trzymają stery, ich intencje- już mniej. I trudno mi uciec od generalizowania, że z reguły jest to machina, która ma swoje cele. I z reguły tak wielka, że wiedza o niej by nas zgniotła".

Nawiązując do Twojego komentarza, też zawsze zakładam, że zawsze mogę się mylić, zbyt dużo błędów w życiu popełniłem, żeby mieć pewność, że jest inaczej, ale, paradoksalnie, bardzo często, to założenie pomaga mi uniknąć kolejnych potknięć. Poza tym, wbrew obecnym tendencjom, uważam, że prawdziwa Prawda może być tylko jedna. różne mogą być natomiast punkty z których na nią patrzymy, lub różne drogi, którymi do niej zmierzamy (i stąd te racje, o których piszesz). Oczywiście dość często zdarza się też zaprzeczenie prawdzie, lub zupełne jej odrzucenie i nazwanie tego prawdą. Niestety, wtedy nie jest to czyjaś inna prawda, jest to po prostu kłamstwo, jeśli jest popełnione świadomie, lub efekt powszechnej obecnie manipulacji faktami, który bywa często zupełnie nieuświadomiony. A propos manipulacji. Uważam, że żyjemy w czasach, w których jesteśmy wszyscy jej permanentnie poddawani z różnych stron (uważam, że jest to główna z broni masowego rażenia, używanej w wojnie światowej, która się obecnie toczy), i, niestety,  wszyscy jesteśmy na nią narażeni i wszyscy jej w jakiś sposób ulegamy. Wcale nie zdziwiłbym się gdyby w przyszłości nasze czasy zostały nazwane Erą Wielkiej Manipulacji :). Moim zdaniem jednym z jej elementów jest wmówienie ludziom, że każdy ma swoją prawdę.

Co do sekt, o których wspomniałaś, to, moim zdaniem, to jest tzw. mały pikuś w zestawieniu z machiną, o której piszesz na końcu, a która nas miele coraz bardziej efektywnie.

Dzięki za ten komentarz:)

Pozdrawiam :)

 

P.S.: Fragment, który cytujesz od Janka, jeśli dobrze rozumiem, pochodzi od barona Stanisława Jerzego Leca. Już chyba trochę za późno żeby go przeedytował ;)

 

 

Edytowane przez Sylwester_Lasota (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

co prawda bardziej na myśli miałem to, co się wyprawia w polityce, natomiast z tym, o czym wspominasz powyżej zgadzam się w 100%. Zresztą niejednokrotnie o tym już tutaj pisałem.

i to jest rzecz, z której sprawę sobie zdaje chyba niewielka część z nas. Reszta robi kasę, lub jest zarobiona, nie interesuje się, albo wierzy w propagandę jednej lub drugiej strony, bo z reguły naprawdę jest zarobiona i nie ma czasu, albo klepie, co już dawno uklepane.

myślę, że jednak baron Lec, nawet jeśli zazdrościł lotów innym baronom, w polocie jednak przewyższał wielu, przynajmniej barona Münchhausena na pewno, stąd cytat. I chyba wciąż na czasie :)

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @APM Lubię gdy poezja nie zawiera zbyt wiele wielkich słów. I gdy operuje obrazem, gestem, albo bierze konkretne ludzkie doświadczenie i pokazuje mi na jak wiele sposobów można widzieć świat.
    • @hollow man @hollow man dobrze, przekaze  
    • @Deonix_ Dzięki. Podoba mi sie to co napsiałaś: "wiersz, ukazujący przedświąteczną zawieruchę z innej perspektywy,  bez nadmiernego biadolenia ale i bez lukru i "dobro(ś)ci" :) ". Wiersz był bez tytułu, dodałam potem. Czyli można zmienić, albo wytłuścić. Aktualnie wybieram to ostatnie. Nie chcę nic więcej dodać. Zastanawiałam się, czy nie pwinien się kończyć na przedostatim wersie, czyli na "potulne jak baranki", ale chba też nie. A tak ogólnie to faktycznie pasuje na każde święta oraz inne okazje/wydarzenia życiowe być może. Pozdrawiam 
    • "Jedyną rzeczą, która ma jeszcze moc sprawczą w świecie po sensie, jest obsesja."   Noc przełomu. Ostatnia a zarazem pierwsza. Stary rok odszedł przed dwiema godzinami a nowy narodził się  jak zawsze ślepy i w ułudzie nadziei  na poprawę bytu jednostek doczesnych. Jakaż to okrutna  a zarazem prześmiewcza farsa. Święta i nowy rok. Bajeczki dla małych dzieci  o jedności, pokoju, zgodzie i miłości. O cieple ognia rodzinnego i atmosfery wzajemnej godności i szacunku. Ja nie życzę nikomu dobrze, nie życzę jednakże też źle. Ale cóż mi przyjdzie  z czyjegoś szczęścia i sukcesu  nawet jeśli miałby się on  magicznie zyścić pod wpływem  słów, gestów czy guseł tych przeklętych dni? Nic się nie zmieni.     Sukcesy innych nie motywują one ranią i jątrzą  uczucie wstydu, hańby i zawiści. Ludzkiej, podłej i małostkowej zazdrości. A ja najadłem się w życiu  dość hańby i wstydu. A zazdrość. Czego miałbym im zazdrościć? Uciesznych, grzesznych igier, tańców i hulaszczego pijaństwa do odcięcia się od ludzkiej myśli poznawczej? Grania w karty, kuligów  czy zabaw na świeżym śniegu? Czasami widzę przez okno salonu, jak zdać by się mogło  dorosłe i solidnie wykształcone jednostki zachowują się jak dzieci  i to te rozwrzeszczane  i rozpieszczone do granic.     Patrzę jak bałwany  lepią jeszcze większe bałwany. Swoje autobiograficzne pomniki. Mienią się w słońcu i iskrzą dumnie. Scala je mróz i ulotność. A potem idzie wiosna zielona  a z nią ocieplenie. Patrzę z tego samego okna  jak bałwany z każdą godziną marnieją,  topią się aż wreszcie kruszeją  i rozpadają się na części. A potem widzę ich twórców. Jak wracają z pracy lub uniwersytetu. Marni, w rozsypce,  upadku pod ciężarem jestestwa. Widzę jak czas ich kruszy. Żadne z ich życzeń nigdy się nie spełni. Bo życzenia nie są do spełniania  a do pustego karmienia skrzywdzonego ego.     Błędne koło. Cierpią cały rok  by w święta życzyć sobie oddechu. Choć wiedzą że to tylko słowa nie czyny. Bo codzienność wymusza na nich  czyny podłe i niegodne losu  i struktury człowieka. Walka o byt. Człowiek w centrum wszechświata. Człowiek jest kowalem swojego losu. Brednie humanizmu. Wszechświat kręci człowiekiem. I nijak nie ma na to lekarstwa. Jest tylko przekleństwo klatki codzienności.     Część spotkań towarzyskich jeszcze trwała, inne dogasały powoli  a goście na nie sproszeni,  przenieśli się w dużej mierze na zewnątrz. Jedni by zaczerpnąć tchu i odsapnąć, inni by zapalić w spokoju  a jeszcze inni  by dać upust erotycznemu napięciu. Za oknem posłyszałem ściszone głosy  grupki młodych osób najpewniej studentów  lub uczniów gimnazjum. Weszli widać do przedsionka bramy mojej kamienicy a potem do dolnego hallu. Ciężkie dębowe drzwi stuknęły z impetem  a głos kroków  objął stukotem marmurowe schody. Słyszałem przytłumione, lekko podpite głosy. Żegnali się najpewniej,  życząc sobie ostatni raz wszelkiego dobra. Jeszcze tylko odgłos kluczy w zamku drzwi, znów kroki, teraz mniej liczne.  I znów błoga cisza. Koniec tych bachanaliów. Teraz tylko cierpienie i udręka.     A dla mnie czas na zbawczy sen. Na stoliczku leżał kłębek czarnej wełny. Rzuciłem go mojego kotu  by i on miał trochę radości i zabawy tej nocy. Oczywiście momentalnie  wyskoczył spod stołu i rzucił się na ofiarę. Maltretując ją  niemiłosiernie pazurami i zębami. Kominek dogasał z wolna. Sięgnąłem po lampę, podkręciłem płomyk  i ruszyłem do sypialni. Będąc obok drzwi wejściowych dosłyszałem nieopodal odgłos lekkich, kobiecych kroków. Zdziwiłem się bo ostatnie piętro kamienicy, zajmowali raczej samotni i posunięci już znacznie w latach mężczyźni jak ja. Zanim to do mnie otwarcie dotarło,  kroki znalazły się pod moimi drzwiami  a kołatka zasygnalizowała nieśmiałe pukanie. Mam nadzieję, że to nie gość w dom  o tak nie towarzyskiej porze  a to że jakaś pijana latorośl  zmyliła drogę do domu lub piętro. Rad nie rad  zrobiłem kilka kroków i otworzyłem…   Mówią że marzyć to nie grzech. U mnie to proste  bo nie wierzę w marzenia ani grzech. Ale tej nocy nowego roku  odwiedził mnie gość  o którego postaci marzyłem  i życzyłem sobie jego powrotu. A więc czyżby  marzenie może się urzeczywistnić? Dostałem na to namacalny i najlepszy dowód. Choćby przerażający w swej istocie  i metafizycznej głębi.   Otworzyłem drzwi  a w progu zastałem jej postać. Taką o jakiej dziś marzyłem, jakiej pragnąłem. Jaką kochałem i wspominałem co dzień  od dnia jej rychłego zgonu. Była wręcz zwiewna i blada. Ledwie zaróżowione policzki  wygięty się pod wpływem  szerokiego uśmiechu. Jej kasztanowe, ułożone w dorodne fale włosy spływały jak wodospad  na alabastrowe ramiona i piersi. Ubrana była w ukochaną,  malachitową suknię wieczorową. Kolczyki i kolia z pereł oraz makijaż  uczyniły z niej bezsprzeczne  artemidowskie bóstwo pożądania. Zielone oczęta tak niewinne,   miały w sobie niezgłębione pokłady miłości.     Długo syciliśmy się nawzajem tą chwilą. Nie mogąc wydusić słów ani poruszyć zastygłych w nagłym szoku ciał. Wreszcie przemogła się  i mogłem usłyszeć jej głos. Za nim było mi tęskno najbardziej. Polały się łzy. Chciałam przyjść osobiście i życzyć Ci szczęśliwego nowego roku i zapytać czy wszystko u Ciebie w porządku?  To było Twoje życzenie. Czy chciałbyś nadal abym mogła spędzić z Tobą resztę tej nocy Simon? Rzuciłem się na nią  i tuliłem jak największy skarb.  Płakałem jak dziecko i nie mogłem przestać. Wreszcie osunąłem się na kolana przed nią i tuląc się do idealnej talii  wyskomlałem wręcz Tak! Z Tobą chcę być już na wieczność. Och Natalie…   Poddźwignęła mnie z kolan  i ucałowała gorąco. A ja postanowiłem śnić i marzyć  jedynie o niej już do końca swoich dni.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...