Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

powiedział mi że przeszłość

i przyszłość go nie interesuje

że liczy się to co tu i teraz

czyli teraźniejszość

 

że nie będzie głowy zawracał

czymś co było albo co będzie

przecież nie ma znaczenia

bo i tak będzie jak będzie

że to świata nie zmieni 

 

ja patrząc na niego pomyślałem

cholera dużo w tym prawdy że

warto to przemyśleć zanim  się

cofnę lub zrobię krok w przód

 

po pożegnaniu udałem się do

pobliskiej knajpki by móc w niej

poczuć  tu i teraz smak aromatycznej 

kawy i słodkiego szampana

 

bo nie wiadomo czy jutro nadarzy

się taka okazja czy pozwoli

cieszyć się chwilą  prawdziwą 

a nie taką która była lub będzie

 

 

Opublikowano

podoba mi się swoboda wyrażanych słów w wierszu niezwykle refleksyjnym-świat się zmienia z naszym do niego nastawieniem,jest takie powiedzenie,gdzieś zasłyszałam,jeśli chciałbyś,żeby świat się zmienił,sam bądź zmianą jaką chciałbyś widzieć w świecie i wiesz Waldemarze,że ja osobiście to na sobie spraktykowałam i dostrzegłam świat w piękniejszych barwach,na pewno zgadzam się z tą prawdą,że to co tu i teraz jest najważniejsze,,,,nawet jeśli los rozda karty złe-to od nas zależy jak je rozegramy,,,serdecznie pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witaj Karenko - cieszy mnie twój komentarz - dziękuje za serduszko..

                                                                                                   Udanego popołudnia życzę

                                                                                         

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leszczym Nie wiem czy dobrze zrozumiałem... Ale Dicka szanować należy. Tu przed chwilą rozmawiałem z kolegą @Simon Tracy. I też opowiada, że się wycofał ze świata na ile to możliwe. Taka wewnętrzna emigracja. Mnie akurat na ten moment nie stać na takie rozwiązanie, ale może kiedyś... Dzięki za podzielenie się swoją perspektywą.
    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...