Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wypirzyły się skrzydła,

zachwaściły okopy

brać na podbój ruszyła

kolorowej Europy.

 

Wszak te miliony, które

na pierś swoją przygarnia

i pod dach swój przyjmuje

to niemała jest armia.

 

I choć mówią że stara,

czerwienieje jak dziwa,

a jej skryte zamiary

pozostają w domysłach.

 

Wypirzyły się skrzydła,

zachwaściły okopy

brać na podbój ruszyła

kolorowej Europy.

 

Różowieją policzki,

i czerwienią się wargi.

Błękit dawno wypłynął

z rozstrzelanej jej czaszki.

 

Dziś w tym świecie tęczowym,

co pozbawił się granic,

jesteś albo zwycięzcą,

albo mają cię za nic.

 

Wypirzyły się skrzydła,

zachwaściły okopy

brać na podbój ruszyła

kolorowej Europy.

 

Pośród obcych języków,

gdy łacina się wcina,

ich z łatwością poznacie.

Quo Vadis Domina???

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wyścig szczurów będzie trwał dotąd dopóki będą trwały szczury. I chociaż może zmienia się kształt labiryntu, to idea jest ta sama.

Odbieram obrazki z naszej rodzimej emigracji. Pozdrawim :)

Opublikowano

Witaj -  można pożartować ale problem jest - i szybko nie zniknie Sylwestrze.

Ciężkiego kalibru wiersz.

                                                                                                                                                pozd.

Opublikowano

Dla mnie to jest wiersz rasistowski, Sylwestrze, i chociaż Cię lubię jak strego znajomego, to takie idee nigdy nie przypadną mi do gustu.

Kiedy Polacy wyruszali na podbój Europy, to było dobrze, tak? A kiedy inne narodowości wyruszają na taki podbój, to im nie wolno? Bo co właściwie?...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witaj :). Mówiąc szczerze, to kompletnie nie rozumiem, o czym piszesz. Wydaje mi się, że próbujesz dorobić jakąś filozofię tam, gdzie jej zupełnie nie ma. Zastanawiam się, czy to u Ciebie wystąpił problem z czytaniem ze zrozumieniem, czy z moim pisaniem tak kiepściutko...

W każdym razie dziękuję za wgląd i pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odczytałam Twój wiersz jako protest przeciwko imigracji na nasz kontynent. Jeśli źle go zrozumiałam, to wybacz. Ale nadal nie widzę, jak można by go rozumieć inaczej... Oświecisz mnie?

Opublikowano (edytowane)

W założeniach miał być o polskiej emigracji, więc raczej jedynie wewnętrznej. Ale to prawda, faktycznie nie jestem zwolennikiem bezkrytycznego entuzjazmu w związku z przyjmowaniem mas ludności w ostatnich latach, zwłaszcza z krajów arabskich. I nie ma to nic wspólnego z rasizmem. Myślę, że rasizm jest ostatnią rzeczą, o którą mógłbym siebie posądzać. Mam wielu znajomych pochodzących spoza Europy, sami są emigrantami, dziećmi lub potomkami emigrantów i, uwierz mi, oni są bardziej krytyczni w stosunku  do europejskiej polityki emigracyjnej niż ja mógłbym być w najskrajniejszej skrajności. W żadnym wypadku nie jestem przeciwny pomaganiu potrzebującym i biednym ludziom. Problem jest taki, że tzw. uchodźcy bardzo często nie wyglądają na ludzi biednych, (są to w stanie zauważyć nawet osobniki niezbyt inteligentne), a o swoich potrzebach potrafią głośno krzyczeć. I nie są to, niestety, potrzeby podstawowe, a ci, którzy naprawdę potrzebują pomocy, giną gdzieś niezauważenie w jakichś zapyziałych wioskach i mieścinach, zupełnie jej pozbawieni. Niestety, o tym co tutaj piszę, w tekście rozpoczynającym wątek, w moich zamierzeniach, nic się nie znalazło. Jest tam tylko kilka milionów Polaków, którzy w ciągu ostatnich dwudziestu lat opuścili nasz piękny kraj, aby szukać sobie nowego, lepszego domu w otwartej jeszcze do dziś Europie. Trudno chyba tego nie zauważyć. Z miejscowości, z której pochodzę, wyjechali prawie wszyscy moi znajomi w wieku produkcyjnym. Szwecja, Norwegia, Niemcy, Holandia, Irlandia, Anglia... I te kilka milionów, to są ludzie, którzy opuścili Polskę na stałe, jeśli do tego doliczyć pracowników tymczasowych, kursujących okresowo między Polską, a krajami docelowymi, to mamy największą armię świata. Aż chciałoby się krzyknąć: Europa jest nasza! I to nie żart. Są miejsca w krajach zachodnich, w których jeśli w tłumie rzucisz kamieniem, to na pewno trafisz w Polaka. Jeśli nie bezpośrednio, to rykoszetem. Możemy serdecznie podziękować naszym politykom za taką politykę i dziwić się zaślepieniu rodaków ciągle za nimi optujących, bo nam, jako ludziom przeważnie raczej ubogim i często też będącym w potrzebie, również powinno się pomagać (lub chociaż nie przeszkadzać) na miejscu, a nie budować mocarstwa na naszych karkach.

Przepraszam Cię bardzo, ale to jest temat rzeka (a oderwany od sedna, czyli wiersza) i nie nie chcę wdawać się w dyskusję, a przecież znam Twoje możliwości ;).

Pozdrawiam serdecznie

i do poczytania :)

 

P.S.: Oczywiście wiesz jakie jest najbardziej rozpowszechnione przez Polaków wśród obcokrajowców słowo? Bez odpowiedzi proszę :)

Edytowane przez Sylwester_Lasota (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

No to źle Cię zrozumiałam, Sylwestrze. Wybacz, mea culpa. :)

Natomiast z Twoim wyjaśnieniem identyfikuję się jak najbardziej.

I to słowo znam też jak najbardziej, niestety - wiem, po jakim słowie Polacy są rozpoznawani za granicą.

Straszne.

 

Pozdrawiam. :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...