Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

                Odkąd miałam umrzeć, a jednak żyję

                świat przestał mi się wydawać z jednej formy,

                wszystko stało się płynne, nielinearne,

                i jak przez witraż przechodzi promień,

                a idąc zatłoczoną ulicą dostrzegam, że nic nie zapada w żaden moment,

                uczestnicząc w tym samym poruszeniu, co fale oceanów,

                rozświetlając się w impresji wiecznie otwartej

Edytowane przez E.K.S. (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Panie Waldemarze, serdecznie dziękuje za bardzo mile słowa. Osobiście zdaje sobie sprawę ze swoich niezbyt wysokich umiejętności, a wiersze wielu autorów tutaj znacznie bardziej mi się podobają, niż moje własne.

Od razu przepraszam, ze czasem brak polskich znaków. Nie mam niestety polskiej klawiatury.

Jeszcze raz dziękuję. To zaskakujące, ze komuś się podoba, i bardzo to dla mnie przyjemne. 

Edytowane przez E.K.S. (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Odkąd miałam umrzeć, a jednak żyję

świat przestał mi się wydawać z jednej formy.

Wszystko stało się płynne, nielinearne

i promień jak przez witraż przechodzi.

Idąc zatłoczoną ulicą dostrzegam,

że nic nie zapada w żaden moment.

Uczestnicząc w tym samym poruszeniu,

co fale oceanów,

rozświetla się w impresji wiecznie otwartej.

 

Nie wygląda to jak początkujące pisanie :)

Przepraszam, że pozwoliłam sobie na poprawianie ale...

"i jak przez witraż przechodzi promień",  tak... coś tutaj powinno być dalej, chyba, że  tylko tyle miało być więc przestawienie - i promień jak przez witraż przechodzi - zakończy myśl.

Korekta w żadnym razie nie obliguje do poprawek. :)

 

Pozdrawiam ciepło :)

 

Edytowane przez czytacz (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Łotr, mówisz? :))) Nieprzyjemny? :))) Widziałam gorszych, uwierz mi. Ty przynajmniej przepraszasz - to cię od prawdziwych łotrów różni. Więc przyjmuję przeprosiny, choć nie wiem za co dokładnie. Może za to, że jesteś sobą? To akurat mi nie wadzi.    ps. znowu przepraszasz! :)))))))))))))
    • @Berenika97   to ja jeszcze tylko......przepraszam :)))))))   nieprzyjemny łotr ze mnie :))))))    
    • @viola arvensis Jaki cudowny, żywy wiersz! Tak właśnie wygląda zakochanie, które "tupie po głowie". "Czerwienię się poziomką , różyczką rozkwitam" - to urocze! Jakbym czytała wiersz o sobie, bo jak byłam zakochana w koledze z klasy - to miałam różyczkę! To była emocjonalna tragedia. :) "Zwieję przed kochaniem" - świetne, bo jednocześnie ucieka i przyznaje, że to już jest kochanie.
    • @Berenika97 Pięknie.
    • Poranek. Ale to nie nowy dzień. Nie początek, to tylko ciało oddane przez ogień, gdy noc skończyła swój rytuał. Słońce wstaje - nie jak zbawienie, ale jak świadek zbrodni. Rozrywa niebo pazurami światła, jakby chciało zajrzeć im pod ich powieki. Oni - jeszcze nadzy, ale już nie dzicy. Leżą w świetle po sobie, jak dwie rzeźby z soli, których dotyk roztapia. Jej ramię - jak lina po burzy, wilgotna, poraniona. Jego biodro - nabrzmiałe od snu, który nie przyniósł zapomnienia. W powietrzu unosi się zapach skóry i spalonego tchu. Cisza już nie milczy. Stoi między nimi jak anioł bez twarzy, i mówi: "Zobacz, co zrobiliście." Ich spojrzenia się mijają - boją się patrzeć w oczy, gdzie noc jeszcze dymi. Ona: czuje sól na ustach, ale nie wie, czy to pot, łzy, czy jego smak. On: chce coś powiedzieć, ale język mu się łamie na suchym gardle. Wciąż słyszą w sobie echo silnika, jakby to ich serca nie mogły zgasnąć. Wciąż czują dreszcz drogi, choć leżą bez ruchu. Dłonie, które w nocy nie znały granic, teraz leżą jak bezpańskie psy, z pyskiem wbitym w ziemię. Światło dnia nie pyta o zgodę. Wnika w ich pory, szuka znaczeń, ale znajduje tylko ślady walki. Nie mówią nic. Bo każde słowo byłoby zbyt lekkie dla tego ciężaru. Ich skóra pamięta, ale oni chcieliby zapomnieć. Nie siebie - ale ten ogień, co pochłonął wszystko i zostawił tylko popiół i imiona. Poranek nie daje ukojenia. Poranek oskarża. I w tej jasności - tak nagłej, tak wściekłej, odkrywają, że to, co było piękne w nocy, rano zostawia rany. Ale też: coś zostało. W zgięciu łokcia, w krwawym półśladzie na udzie, w cichym oddechu, który nie ucieka. Może to właśnie miłość. Nie iskra. Lecz cichy, szary ślad, który wciąż  trwa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...