Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

nawet nie wiem jakim cudem trafiłem na ten wiersz, po prostu trafiłem.

To coś z mojego spokoju, jakby dla mnie,

tylko w ostatnim zacytowanym wersie

zamiast przygasło - czytam zgasło. :(

Przepięknie DZIĘKUJĘ Deonix_

 

PS. Kiedyś w sklepie ze zdrową żywnością podarowałem mój jakiś tam tomik

dziewczynie, która w nim pracowała. Podczas kolejnej wizyty zapytałem:

- Pani Martynko i jak tam wiersze?

A ona: - Proszę pana, tam jeden wiersz jest o mnie, już go prawie umiem na pamięć.

 

Nie powiem, mile mnie wtedy zaskoczyła.

To tak zupełnie na skraju marginesu. :)

 

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ojej, cóż ja mogę ciekawego odpowiedzieć,

poza tym, że jestem onieśmielona i ciepło mi się robi na sercu,

gdy czytam ten komentarz :)

 

Pięknie dziękuję i serdecznie pozdrawiam, Egzegeto.

Opublikowano

A jednak mimo wszystko urzeka ten brak ciepła, bo to dobrze napisany wiersz. Choć podmiot liryczny (mniemam Ty), jest osierocony z symbolicznego ciepła i blasku - to jednak czytelnik odczuwa komfort, który wynika z fantastycznego klimatu, i choćby - cytuję

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

jest cholernie lirycznie ...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pozdrawiam cieplutko

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Bardzo dziękuję za tak przychylny komentarz i ujawnienie w nim swoich czytelniczych odczuć :)

Tak, jestem w tym wierszu podmiotem, choć to u mnie niezbyt częste, a jeszcze rzadziej się do tego przyznaję.

Jest mi cholernie miło, że było "cholernie lirycznie", ponieważ to jedno z pierwszych moich dzieci,

które ośmieliłam się światu pokazać.

 

Również ciepło :)

 

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Cóż za piękny nastrój został wytworzony przez Ciebie w tym wierszu :-) Chwila, światło i wszelkie atrybuty, które zostały ujęte w tym tekście stworzyły niesamowity klimat, bardzo fajnie, bo eterycznie się czytało. Dobry temat, treść i forma :-)

Pozdrawiam !

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dziękuję ślicznie za tak miłą dla mojej próżności recenzję,

cieszę się bardzo, że się "eterycznie czytało" i klimat był odczuwalny :)))

 

Pozdrawiam przyjaźnie :)

Opublikowano

Jeśli w różowym kloszu to nie widać, że jest złota, a tym bardziej  ie ozłacała.

Ostatnia strofa najlepsza czyli warto ten wiersz skrócić, na przykład o te wichry, o te burze.

Pozdrawia zapalając świecę Wojtek

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Klosz nie jest w tym przypadku szczelną, zwartą bryłą pozbawioną przejrzystości,

więc można zobaczyć złote światło :)

Wichry i burze są dla mnie integralną częścią utworu, ale za propozycję dziękuję.

Mogę się zastanowić nad resztą, ale chwilowo nie mam ochoty na cięcia.

Miło, że ostatnia strofa się spodobała :)

 

Pozdrawiam :)

 

@Wieslaw_J._Korzeniowski

 

Dziękuję ślicznie :)

  • 1 rok później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jest Niedziela. Za oknem popołudnie; dzisiejsze, w odmienności do całej Soboty, dopuszczajace do miasta mało słonecznego światła.    Uważny Czytelnik z pewnością rozpoznał - w początkowych słowach powyższego akapitu - nawiązanie do "Rozmowy przez ocean" - piosenki wykreowanej przez Andrzeja Sikorowskiego zapewne w tysiąc dziewięćset osiemdziesiesiątym piątym roku, a wykonywanej później także przez Marylę Rodowicz. Pomijam celowo przedstawienie większej ilości szczegółów, jak również zamieszczenie linku do wspomnianiej piosenki. Przecież Czytelnik, chcący przenieść się myślą i uczuciem do song'owej sytuacji, może uczynić to bez mojego pośrednictwa.     Autor bieżącego opowiadania - zgodnie z tym, na co mu przyszła ochota - sięga po piwo. Czerwone Pszeniczne, butelka nabyta poprzedniego wieczoru. Któż mnie, Corleone'owi11, zabroni, oprócz moich własnych myśli? One pozwalają, wewnątrzumysłowa decyzja dopuszcza. Prawda, że pewien kłopot z aurą jest możliwy, ale z drugiej strony - wokół jest tyle energii. Świadomość i wola decydują, żeby intencjonalnie sięgnąć i zaczerpnąć, też intencjonalnie, po stosowną ilość. Sięgam.     Butelka odkapslowana - skoro odkorkowujemy wino, to piwo odkapslowujemy. Nachylam ją i przelewam - kufel czeka. Spokojnie i cierpliwie. Ten kupiony w sklepie z pamiątkami o nazwie "Szafa Gdańska", mieszczącym się przy ulicy Garbary 14; wiadomo, którego miasta i że w jego staromiejskiej części.     Piszę stopniowo i stopniowo wychylam - sączę - czerwonopiwny w barwie trunek. Procenty nie przeszkadzają w myśleniu - jestem im wdzięczny. Dzięki.     Pamiątkowy kufel z miasta, z którym - zbiegiem okoliczności, a naprawdę jedną z międzywcieleniowych decyzji - łączy mnie wiele.    Gdańsk. Spędziłem w jego Głównym Mieście sporo, sporo czasu. Trudno byłoby zliczyć godziny co najmniej kilkunastu week-end'ów, ale także dni przed miedzynarodowymi wyjazdami, jak chociażby ten do Brazylii. Podczas właśnie tego poznałem Gabrielę... Przetańczona noc: tyle mogę - i tyle wypada - napisać. Nie proś, Czytelniku, o szczegóły. Wiem, że chciałbyś je znać; cóż, ciekawość. Gdybym był Tobą, też zapragnąłbym je przeczytać, a Ty, gdybyś był mną, też pominąłbyś ich przedstawienie.     Od tamtego week-end'u - od jego dni - minęło dużo czasu. Więcej niż rok. Minęły spotkania - te, które były, jak również upłynął czas tych, do których nie doszło. W porze tej inne kraje stały się naszym osobnie czasowym udziałem: jej Grecja, Albania Serbia i Niderlandy; moim Sri Lanka, Tajlandia, Gruzja, Peru i Boliwia.     Ludzie poznają się w miastach, miasta spotykają ludzi. Gdańsk nas poznał i przywołał do siebie na powrót. Można uznać to za, znów przysłowiowy, zbieg okoliczności, jako że pochodzimy z odległych miast. Czy to ważne, z których?     Gabriela i Gdańsk. Gdańsk i Gabriela.    Wysączam z kufla resztkę czerwonego, aromatycznego napoju. Zmrok już zapadł, ale godzinowo to wciąż popołudnie.     Nie spodziewałem się. Ona też nie. Ani wtedy, ani kilka tygodni temu.     Jest Niedziela, popołudnie zbliża się do wieczora.    Gabrysia i Gdańsk...       Kartuzy, 9. Listopada 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • A nora Aarona   No, geju, kata Azy zaatakuj! - Egon   Po to ozłacał zootop?
    • @Berenika97   więc tańcz Nika do białego rana :)   a ja, z niezwykłą przyjemnością będę pośród gwiazd, podawał Ci kryształowe kieliszki z Dom Pérignon Plénitude.   i będę zachwycony :)    
    • @violetta   super :)))))   jest Ci przyjemnie bo Twoje ciało obejmują we władanie endorfiny.   Twoje własne - Violetkowe :)))    
    • @Berenika97 Bardzo dziękuję za tak głęboką i trafną analizę. Cieszę się, że udało się Pani dostrzec te niuanse i złożoność tematu, na której mi zależało. Pani interpretacja doskonale oddaje intencje utworu.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...