Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wina nie bierze się z wody
u regularnych homo sapiens
częściej z ustania pływów
w wychłodzonym krwiobiegu

prawie udało mi się
przestroić na zmiennocieplność
i wyhodować łuski


***

nie czuję smagnięć
prywatnego cenzora
gdy oddychamy jak ryba
na brzegu oceanu

anioł w dwóch osobach
przy mineralnej
a czasem casillero del diablo
wdzięcznie miesza
dopływy

Opublikowano

Są takie pustynne żyjątka i rośliny o "ustanych pływach", które "drzemią" cierpliwie i z uporem (akwarium nie przyrastało...), czekając na pierwsze krople wody, od których eksplodują życiem...
Z pani pisaniem jest tak (już się przyzwyczaiłem i polubiłem...), że im więcej bałaganu stylistycznego, tym więcej prawdy o kobiecie... :)

Opublikowano

Wino ma jednak troszkę wody w sobie, jak go nie smakować...
W tejże wodzie ciała miewają różny "gorąc". Czyż nie?:-)

Wszak niekiedy dochodzą do jednolitej mieszaniny, co bywa dobre niezależnie od wielkości zbiornika.

Jak zwykle u Ciebie:
czytelniku - rozwiąż zagadkę, poznasz życie.

O aniele nie mam zdania, ale o upojonym - kto wie...

Pozdrawiam. E.

Opublikowano

Oj, Elu, nie chciałam, żebyś padła ofiarą moich gierek słownych - "wina" stoi u mnie w mianowniku, bo to o niej mowa, ale rzeczywiście świadomie zakręciłam w tym wersie ;)
Sama wiesz najlepiej, że najłatwiej interpretować własne tworki... Ja też tak mam :))

Pozdrawiam Cię serdecznie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




No! Od razu wzdragam się przeciwko temu, że zostałam jakąś ofiarą....jaką bym nie była - brzmi niekoniecznie! - to żarcik.

Coś Ty! Przecież wiem, że wina jest w mianowniku!!! Powinnam była napisać, że to o "winie" to też żarcik. Myślałam, że to oczywista oczy...no...wiadomo, co dalej:-)

Ale zerknij, jak ładnie wkomponowałaś Kanę Galilejską w pierwszy wers. Aż się prosiło...

Wiem, jak łatwo interpretować swoje wtorki, oj daruj - tworki. Znowu coś mi się miesza...
Pa. E.
Opublikowano

Zazwyczaj biorę całość, a czasem tęskno mi za strofą, której nie ma.
Tym razem biorę fragment, który notabene sam mógłby funkcjonować w poetyckiej przestrzeni:

wina nie bierze się z wody
u regularnych homo sapiens
częściej z ustania pływów
w wychłodzonym krwiobiegu

prawie udało mi się
przestroić na zmiennociepłość
i wyhodować łuski


Potem jest wers, który burzy mi odbiór.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




No! Od razu wzdragam się przeciwko temu, że zostałam jakąś ofiarą....jaką bym nie była - brzmi niekoniecznie! - to żarcik.

Coś Ty! Przecież wiem, że wina jest w mianowniku!!! Powinnam była napisać, że to o "winie" to też żarcik. Myślałam, że to oczywista oczy...no...wiadomo, co dalej:-)

Ale zerknij, jak ładnie wkomponowałaś Kanę Galilejską w pierwszy wers. Aż się prosiło...

Wiem, jak łatwo interpretować swoje wtorki, oj daruj - tworki. Znowu coś mi się miesza...
Pa. E.

No to się rozminęłyśmy tym razem, o co tutaj łatwo...
Kana wkomponowana celowo została w zbitkę z prostym człowiekiem - uśmiechnęło się licho i podszepnęło ;)))

PS
Jutro podjadę pod Twój - dopiero się zdziwisz, co mi się roi pod cudzymi wierszami :)
Opublikowano

no cóż, wszyscy obrastamy z czasem w łuski aby przetrwać...nie wiem natomiast, jak czytać o "regularnych homo sapiens"...bo ja chyba należę do nieregularnych, jako że w odniesieniu do winy (etyki) rodząc się jako homo sapiens - powoli stajemy się człowiekiem / albo pogrążamy się w bestiarium...; ale gdy podepniemy się do konsumpcji chilijskiego Carmenere, to w trakcie degustacji bez wątpienia wracamy z ulgą do cywilizacji, by bez obawy pozbyć się pancerza łusek...Pływamy w świecie wyrafinowanej kultury!

Opublikowano

"Regularny" to dla mnie każdy, kto bezustannie turla się między dobrem i złem, dokonuje wyborów na miarę własnego sumienia i systemu wartości, który tworzy na drodze doświadczeń.

"Winą" nazywam tu strach przed pływaniem po szerokich wodach, unikanie nowych kontekstów i bezgłośne poddawanie się życiu w ciasnym akwarium własnych ograniczeń.

Co do Pana "nieregularności", to mam nadzieję, że nie posiadł Pan umiejętności chodzenia po wodzie... (Z góry przepraszam, jeśli uraziłam uczucia religijne.)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Bereniko, słodka Bereniko. Kiedy Ty tak do mnie piszesz.... to ja nie chcę żebyś Ty wracała.....ja chcę żebyś została na stałe. Rano będę Cię częstował kruchymi rogalikami z masłem i garściami świeżo zebranych malin. A wieczorami przy kominku, albo ognisku, albo zwyczajnie /co staje się modne u poetów/ siedząc na rozgrzanej lipcowym słońcem trawie, będziesz nuciła swoje piękne wiersze a ja będę cichutko przygrywał Ci na bębenku z cicha przy tym zawodząc.   A noce.....mój Boże ! W czerwonych różach albo na jedwabnym prześcieradle.....   Nie odchodź. Zostań. Proszę. Bereniko......
    • Karolina zobaczyła łzy cieknące po twarzy. Nie mogła pojąć „zwykłego” okrucieństwa tłumu wobec tych niewinnych i zabiedzonych istot. Wkrótce wrócił pastor z żoną. Pani Irena przyniosła kilka pudełek mleka w proszku i torbę wypełnioną innymi dobrami ze Szwajcarii. - Wyjdzie pani normalnie, drzwiami frontowymi - stanowczo powiedział duchowny. - Zapowiedziałem, że jeżeli będą panią traktować bez szacunku, to zrezygnuję z przyjmowania jakiejkolwiek pomocy zza granicy - dodał. - Odprowadzę panią i dziewczynki - pocieszała pastorowa - proszę się nie bać. Kobiety wyszły a Edward Kocki ciężko usiadł na krześle i zamyślił się. Karolina cicho i delikatnie spakowała wszystko, co dziś otrzymała na plebanii: materiały źródłowe, luźne kartki maszynopisu pracy doktorskiej i swój prezent. - Zobaczyła pani, jak chrześcijanie traktują chrześcijaństwo - zwrócił się do niej pastor - serce mnie boli, jak to widzę. Ludzie, którzy tam stoją i żądają teraz dóbr materialnych, jeszcze niedawno wyzywali nas od Niemców lub heretyków. A ja walczyłem o wolną Polskę w dywizji pancernej pod dowództwem gen. Stanisława Maczka. Ech, życie ciągle nas zaskakuje. - To prawda, dziś się o tym przekonałam - potwierdziła dziewczyna. Pożegnała pastorostwo, podziękowała za niezwykłą pomoc i udała się na dworzec. Tam już w pociągu zastanawiała się nad lekcją, jaką dziś otrzymała. Rozważała, czy wyniesione tego dnia doświadczenie nie było przypadkiem najważniejszym w jej dotychczasowym życiu?  
    • nie uświadamiasz sobie ze  cieszysz się skupiasz się na działaniu poznaniu  chcesz zmieniać ulepszać poprawiać  estetyczny dom porcelana meble najlepiej drogie   czasem tracisz lub zyskujesz nowe horyzonty znajomych  masz nową prace potem bierzesz kredyt zmieniasz oszczędzasz na dom wydajesz na urlopie na wino ale nie doczuwasz radość wakacyjny stres    musisz zobaczyć te atrakcje jeszcze te  potem skaczesz na linie lub poznajesz pannę w barze  przezywasz masz adrenalinę czasem to uzależnia mówisz kochasz góry wspinasz się      a mnie brakuje kota z lewej strony  a z prawej psa gdy zima  na wsi  tak się układali gdy spałem  i za ta Polską tęsknię a egoistycznie za samym tym faktem bo to była radość    egoistyczne ale moje życie  największy sukces życia  gdy kot i pies zapiały ze mną  i nie wiem czy jest tyle dolarów  za które bym kupił cos lepszego  od wspomnienia tamtego faktu   
    • Aroma to i ma nuda sadu namiot amora.   A Wenera - aren Ewa    
    • @andrew tyle chciałabym usłyszeć ale cisza układa się w twoje milczenie
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...