Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Prezent pod choinkę.

Marznę na dworze od dwudziestu minut. Przed wyjściem nie spojrzałem na termometr a jest sporo poniżej zera i na dodatek mam na sobie ten stary zniszczony płaszcz. Już dawno powinienem się go pozbyć; sprzedać, zakopać. Cokolwiek. Najlepiej spalić. Przynajmniej ogrzałbym sobie dłonie troszeczkę. Moja ulubiona pora roku.

-Gdzie ta pieprzona taksówka?- myślę sobie.
Nie mogę nawet zapalić papierosa. Boję się, że ustnik przymarznie do i tak mocno popękanych ust. Mama zawsze powtarzała mi, że w takich kryzysowych sytuacjach najlepiej myśleć o czymś przyjemnym. Myślę...

Xxx

Jest piękna. Subtelna i delikatna. Jeszcze śpi. Lubię patrzeć jak śpi. Jest wtedy taka bezbronna. Powoli wraca do życia. Otwiera oczy. Przeciąga się. Za moment uderzy się o parapet. Uderza się ale bezboleśnie. Uwielbiam jej ramiona. Przepiękne smukłe ramiona. Ziewa słoneczko moje kochane. Oddałbym za nią życie.

Xxx

-Wie pan co to znaczy kochać?- pytam taksówkarza.
Zero odzewu. Cisza, zupełne nic z wyjątkiem chłodnego spojrzenia w tylnym lusterku. Tak na marginesie taksówkarz wygląda na gangstera albo starego, emerytowanego glinę. Nie przepadam za takimi obleśnymi typami- to tak jakby chwycić kulę ziemską oburącz i ścisnąć z całej siły.-dodaję.
-Ścisnąć ziemię? Po co ktoś miał by ściskać ziemię?- pyta zdegustowany taksówkarz.
-żeby już nigdy nie wypuścić jej z rąk.-
Spoglądam przez szybę. Śnieżno-biało. Przemieszczamy się w żółwim tempie. Zaczynam się martwić

Xxx

Słoneczko moje najdroższe nie ma dziś humoru. Co ona robi tak długo w łazience? Słoneczko siedzi na pralce i płacze. Ściska jakiś przedmiot w dłoni i roni łzy. Na miłość boską dlaczego nie ma mnie przy niej?

Xxx

Jestem już na mieście. Niedługo spotkam się z nią. Jestem taki podekscytowany. Na każdym kroku czuć atmosferę świąt. Proszę bardzo, nawet kolędnicy chodzą już po ulicach.
-Dzisiaj w Betlejem, dzisiaj w Betlejem wesoła nowina, że panna czysta, że panna czysta porodziła syna- śpiewają.
Kwiaty! Kupię jej kwiaty. Wchodzę do kwiaciarni z pustymi rękoma a wychodzę z bukietem herbacianych róż. Jej ulubione.
Muszę się spieszyć. Zostało mało czasu.

Xxx

Korytarz. Ciemny, chłodny, korytarz. Pusto. Tylko moje słoneczko siedzi na krześle. Już nie płacze ale nadal jest smutna. Dlaczego? Przecież to najpiękniejsza rzecz w naszym życiu, coś o czym oboje marzyliśmy. Spóźniam się. Nigdy nie będę punktualny. Słoneczko patrzy na zegarek. Wiem, postaram się jak najszybciej.

Xxx


Jestem już na miejscu. Potykam się na schodach dwukrotnie. Jestem już na piętrze. Chłodny, ciemny korytarz. Pusto. Dostaję zadyszki. Sapię. Mam nieregularne tętno. Na drzwiach jest jakaś tabliczka. Czytam:

Aneta Więckowska
Ginekolog położnik.

To chyba tu. Zaczekam. Podchodzę do okna na końcu korytarza. Za oknem pada śnieg. Kobieta z wózkiem dostrzega mnie. Uśmiecha się. Słyszę za plecami otwieranie drzwi. Odwracam się powoli. To ona. Moja najdroższa. Ma spuszczoną głowę i smutek wypisany na twarzy. Podnosi głowę. Zaczynam powoli biec w jej stronę. Mój anioł raduje się. Już nie ma miejsca na smutek. Padamy sobie w objęcia.
-wesołych świąt najdroższy- szepcze mi do ucha.
Jesteśmy szczęśliwi a świat wiruje wokół nas. Świat w białej pościeli zanurzony z pierwszą gwiazdką na niebie.

Opublikowano

No, ciekawe- poznałem "innego Piotra". Czepił bym się zwrotu "na mieśćie"- po prostu go nie lubię, oraz przydługiego fragmentu kolędy; wystarczyłoby chyba Dzisiaj w Betlejem... Dalszy ciąg (przynajmniej jedną zwrotkę) znamy wszyscy. Gratulacje.

Opublikowano

Znakomity! Najlepszy z konkursowych moim skromnym. Jak pięknie jest pisać o pięknie. Nie zgadzam się, Leszku, zwrotka kolędy musi być w te formie, bo dodaje znaczenia.
No, spadam do roboty, bo mnie Bezet prześladuje...

Opublikowano

Temat jest wzruszający ale z wykonaniu mi czegoś zabrakło. I nie mam pojęcia, jak by to można było dwojako interpretować... Dla mnie interpretacja jest tylko jedna. Może właśnie tej jakiejś wieloznaczności mi zabrakło... Pozdrawiam :)

Opublikowano

Przeczytalam jeszcze raz i chyba racja... mozna dwojako a nawet trojako. Ale jesli byla to skrobanka (to chyba ta druga int.), to to cale "sloneczkowanie" dobrze z tym kontrastuje, myli tropy. W sumie niezle jest to opowiadanie.

  • 9 miesięcy temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Od urodzenia, aż do ostatniej godziny Dana odgórnie lub przez dziedzictwo rodziny, Jednemu sprzyja, drugi trochę mniej dostaje, Czy zawzięcie pracuje, czy w pracy ustaje.   Od wieków już wiadomo, że przez życie całe Towarzyszką wierną, zaś zasługi niemałe, Bez których tak trudno, a nawet niemożliwe Życie wieść dobre bez udręk i trosk, Choćby dobrobyt był i układy szczęśliwe Bez jej pomocy stopią się jak wosk.   Na całe życie przypisana do osoby, Więc powinna pomagać stale, każdej doby – Nie zawsze, są przypadki znane I w księgach przodków zapisane: Gdy staramy się za mało Życie będzie nam kulało.   Więc zmienna i kapryśna: raz jest, raz jej nie ma, Rozgniewana, bez żalu człowieka porzuci, Na lodzie zostawi, dobra do śmieci rzuci. Zawieszony człek między stronami obiema Jak w wahadle w stronę to w jedną, to znów w drugą Bez ustanku się buja i do końca nie wie Czy on Doli służy, czy Dola jego sługą.   Egzemplarz się trafi co pomaga leniwie. Niezdarne też zdarzyć się mogą – przyznać trzeba – Nie pomogą, gdy zajdzie pomocy potrzeba. Jak nie w parze nazywamy niedobranymi: Rolnika przypada kupcowi i odwrotnie, Rolnik nie zbierze choćby wysiłki stokrotnie Przewyższały starania sąsiada. Z innymi Dolami już bywa, że wysiłek największy Dóbr zainteresowanego nie powiększy: Kartofle zamiast do ziemi urosną w bok, A on nie zbierze nic, choć czekał cały rok.
    • Z rondelka z wodą dla ptaków — moment — połknęła wiewiórka. Tak wolno szybują ptaki, tylko by wyschły im piórka. Wilka, co nosił — ponieśli, ostrząc swe zęby powietrzem. Dzikom zbyt ciasno już w lesie, w łunie latarni: chrum — weź się. Śmieje się ten, kto ostatni rozgrywa przy wielkim stole, nam los zaś zesłał podatki, fundusze dał narodowe.      
    • @Berenika97 Okna są różne a my ... guru spojrzał przez zupę żurek jak małpa także to żenujące  ma pewnie swoje okno    Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia  @Berenika97

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Migrena toż przecie od razu zastrzegłem że człowiek strzela a a Panbucek kule nosi.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...