Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

To kiedy my coś
to znaczy
to
albo
co innego?
- zapytałem ją
nadzwyczaj
błyskotliwie.

Odpowiedziała:
Też o tym myślałam
czy to
czy coś innego
i w związku z tym
kiedy.

Lubię rozmawiać
z inteligentnymi
kobietami.

Opublikowano

zamieniłabym słowo "inteligentnymi" na bliższe przekazowi :)) i tu licze na inteligencje autora :)) tekst wierszem nie jest na dowód: To kiedy my coś, to znaczy, to albo co innego? - zapytałem ją. Nadzwyczaj błyskotliwie. Odpowiedziała: Też o tym myślałam czy to czy coś innego i w związku z tym, kiedy. Lubię rozmawiać z inteligentnymi kobietami.
Pozdrawiam. Ana.

Opublikowano

Cieszy mnie wielce, że to moje "takie nic" Wam się podoba.
- Erv - Szalenie lubię jak moje poczucie humoru jest odbierane. Dzięki!
- Agatko, Twoje heh:)... zabrzmiało w moich wirtualnych uszach niezwykle melodyjnie:*
- Agnes, Cieszę się, bo rzadko udaje mi się coś nierymowanego.
- Czarna - To było GG dniem:) (Rodowicz)
- Emilko, dzięki. Masz jeszcze u mnie cały koszyk uśmiechów.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję, Ana. Tu jest problem, bo inteligencja autora jest ściśle sprzężona z jego poczuciem humoru. I właśnie ta hybryda wstawiła słówko, które byś chciała zamienić, i nie chce go zbliżać w kierunku jednoznaczności przekazu. ;)
[color=#FF0000]Pozdrawiam Wszystkich nieustająco.[/color]
Ja.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • rozsypałam sól, podpaliłam dom i teraz nie wiem dokąd pójdę dalej     pora odprawić wszystkich kochanków zmyć z oczu tusz i pewnym ruchem zetrzeć z ust karmazynową szminkę jestem mała brudna i tyle razy będę nasączać wacik płynem micelarnym dopóki znów nie poznam tej co wreszcie pojawi sie w lustrze   pora przestać prostować włosy rozpuścić je i rozebrać się z ciasnego koka a potem założyć zwykłą bawełnianą piżamę w misie czy haftowane polne kwiaty jak jedną z tych które z uporem dawała mi na gwiazdkę babcia położę sie w niej do mojego pustego znowu łóżka tak jakbym wracała do siebie z wyczerpującej podrózy   świat urósł nade mną wielki i ciężki jak drzewo cedrowe a ja próbując go chwycić niezdarnie łapię z ostrych stron jak dziecko zbyt ciężki przedmiot uginam sie pod jego naporem i słyszę, jak łamie mi kości i czuje jak miażdży piersi czaszkę brzuch i klatkę i sama jestem w klatce i klatka mnie otacza   i choć nie moge oddychać nie czuję też cudzego oddechu na swych plecach łapczywie wciągam w nozdrza świeży zapach drewna czekam aż wrośnie we mnie drzewo cedrowe czekam aż drzewo cedrowe przemieli mnie, zamieni w proch, rozloży na kwanty kwarki kawałki tak abym na końcu zlożyła  sie już tylko z dwóch atomów tlenu i by w koncu nareszcie wdech potrwał tyle co wydech
    • Rozpływający się czas sączył się z kranu. Nie był to jednak czas zwyczajny, o nie. To była esencja ślimaczego pośpiechu i tęsknoty za kwadratowym kołem. Miękkie zegary Salvadora Dali (on je malował ale to  detal  przecież i  burżuazyjny wymysł!) ociekały melancholią topniejącego sera camembert na grzbiecie mrówki-filozofa. Jeden zegar, o konsystencji ugotowanej szkarłatnej flądry  szeptał wiersze o rewolucji kaloryferów. Jego wskazówki wiły się jak pijane dżdżownice, wskazując jednocześnie środę i nigdy. Drugi zegar, bardziej płynny niż łza hipopotama, próbował uciec z płótna, zostawiając za sobą ślad zgnilizny bananów. Na horyzoncie majaczył trójnóg z jednym okiem, który bełkotał o wyższości chmur nad sznurowadłami. Z jego jedynego oka wypływała strużka stopionego ołowiu, która formowała się w napis: "A jutro będzie wczoraj!". Wtem pojawił się karzeł w cylindrze zrobionym z sardynek. Wyjął z kieszeni klucz, który otwierał nie zamki, lecz wspomnienia o smaku benzyny. Próbował nakręcić miękki zegar, ale ten jedynie jęknął i rozpłynął się w kałużę atramentu. Na koniec z nieba spadł grillowany but, który oznajmił: "Sens jest przereklamowany. Jedzcie grzyby!". I nagle wszystko zaczęło parować, pozostawiając jedynie zapach spalonej gumy i niedopałków snów.              
    • @Naram-sin Naram-sin zamieścił wiersz :) Pierwsze dwie strofy ok wg mnie. Zrezygnowałabym z drugiego 'czekałaś'. Powtórzenia nie zawsze robią dobre wrażenie. Podoba mi się to wyłuskiwanie ze zbyt ciasnego imienia.
    • Z nadmiarem czasem trudniej niż z niedomiarem ;)  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A choćby tutaj... Pozdrawiam 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...