Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Stanąłem, więc goły przed moim zwierciadłem
kiedy weń spojrzałem omal nie upadłem
bo to, co żem ujrzał to zgrozą napawa
- obejrzałem z lewa a następnie z prawa

i stwierdzam ze wstydem, że na ciała bieli
ani jeden pryszczyk nigdzie się nie ścieli
a chciałem zabłysnąć, być na topie listy
lecz by to osiągnąć muszę internisty

zapytać się o to lub dermatologa
jak uzyskać pryszcze i którędy droga
biegnie po czempionat, po prymat, po sławę
lecz nim to uczynię to dopiję kawę.

Pozdrawiam
HJ

Oj Panie Henryku , uśmiałam się oj uśmiałam ,,a kunszt poetycki w pełni!
Dziękuje!
Pozdrawiam serdecznie!

Bywa, że ja także śmieję się też z tego
i nieraz powiadam pofolguj kolego
nie rozciągaj tekstu, strofy - góra dwie, trzy
lecz na nic zakazy, bo gdy ręka zwietrzy

że może swobodnie pisać, co popadnie
choćbym się utopił i już leżał na dnie
to czy to ocean czy to dno bajora
to jeszcze po piachu pisać ciągle skora

a gdyby mi kopa ktoś zasadził w zadek
biorąc pod rozwagę i taki przypadek
pewnie bym w powietrzu kreślił, choć koślawo
naprzemiennie strofy na lewo i prawo

wedle tej zasady, że na nieboskłonie
nikt nie poda pióra a więc obie dłonie
mając niezajęte językiem migowym
też bym coś napisał i o tym i owym.

Pozdrawiam
HJ


I oto ,cały kunszt poezji , finezji ,,,i czego kto zapragnie!
I Pana Henryka spełniania , tak na zawołanie
I jak miło , lekko jest do poczytania!

Serdeczności!

Hanna



Jak bałwan na słoneczku
rozpływam się w błogości
bo tyle komplementów
pod moim wpisem gości.

a człowiek jest istotą
na komplementy łasą
więc ja je też przyjmuję
niech będzie - piszę z klasą.

Pozdrawiam serdecznie
HJ
Opublikowano

Panie Henryku nazwę Cię wielki
To jest epos poezji na wieki
nie tylko na dziś i na jutro
a pisane nie łaso i chytro!

Chwalić zwyczajnie co dobre
pogonić gadanie niedobre
to takie normalne zachowanie
człowieka potraktować godnie!

Nie wywyższać się nad wysokiego
nie nadużywać swojego ego
czerpać z większych od siebie
tak podziękować światu za Ciebie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nieraz niczym woda z rynny
ciurkiem lecą wersów ciągi
ustawiając się na torach
aby potem jak pociągi

ruszyć dalej, jeszcze dalej
a po drodze gdzieś na stacji
pozostawić wiersz podróżnym,
zmusić ich do medytacji.

Pozdrawiam
HJ
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Powinienem teraz usiąść
i bufona przybrać minę
myśląc sobie już za życia
w pewnych kręgach wnet zasłynę

ale chyba nici z tego
bo nie lubię bufonady
bowiem skromność jest mą cechą
i świadectwem mej ogłady

chociaż przyznam się uczciwie
gdy nas chwalą jest nam miło
lecz pytanie jest otwarte
- czy się na to zasłużyło?

Pozdrawiam
HJ

Opublikowano

Skromny-czyli prawdziwie wartościowy
umysłowy ale jednak uczuciowy
prosty i złożony za razem
a pięknie się bawi wyrazem

pora kończyć naszą zabawę
do pracy wrócić nie po sławę
lecz z potrzeby wnętrza
dla drugiego wnętrza!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ja już pracą się nie kalam
bo mam statut emeryta
co najwyżej mi dokucza
ciężką pracą, lecz nabyta

tylko jakaś taka tycia
wielkość mej emerytury
która nijak nie licuje
do wielkości mej postury

lecz nie pora się użalać
gdy mi pewnie pozostało
tak jak i emerytury
lat do życia - czyli mało.

Pozdrawiam
HJ

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Marlett witam cię,oj jak dawno, i Henryku ciebie też :D


Powitania poczynione
teraz powiedz, w którą stronę
zmierzasz, czy przypadkiem może
- urlop, wczasy gdzieś nad morzem?

Jeśli tak to mówię sorry
bo mnie nasze polskie tory
wnet powiodą do Krakowa
bo choć aura tam niezdrowa

klimat też nieprzyjacielski
bowiem taki smok wawelski
miast jak inni pierś z indyka
piękne Krakowianki łykał

i choć może to teoria
tak naucza nas historia
a ja wierzę w te nauki
no, bo skoro białe kruki

zalegają na regałach
miast uganiać się po skałach
gdzie w naturze samiec szuka
płci przeciwnej okaz kruka

to nie dziwię się niczemu
a smokowi wawelskiemu
jadę i się w pas pokłonię
i Krakowi jak na tronie

będzie siedział na Wawelu
potem szwendać się bez celu
będę we dnie i wieczory
bo mam werwy zapas spory.

Pozdrawiam
HJ
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Kiedyś, kiedy byłem młody
a to było lata temu
dermatolog też przypisał
lecz maść szarą, bo jednemu

z mych kolegów wszy łonowe
harcowały ciemną nocą
i tak jemu dokuczały,
że aż prosił mnie bym procą

powystrzelał to dziadostwo
lecz ze względu na klejnoty
poszedł do dermatologa
i skończyły się kłopoty.

Pozdrawiam
HJ
Opublikowano

Pośród krain optymizmu
padła kropla pesymizmu
precz mi stąd chuliganie
Nikt nie pytał Cię o zdanie!

Nie przyćmiłem mej radości
Bom jest pełen wciąż miłości
ktoś mnie kocha, a ja ją
To jest właśnie życia trzon!

To w miłości sens radości
Morze lęku, zaufania
życie w szczęściu do przetrwania
Żegnaj smutku,już Cię nie ma, powiedziałem do widzenia!

:D
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Samą miłością człek nie wyżyje
życie jest splotem przeróżnych spraw
od chuligańskich niecnych wybryków
do szczytów sławy, orderów, braw

a między nimi jest melancholia,
są pocałunki, ekstazy łyk
i coś, co ciało dreszczami mrowi
i ból, i trwogi nabrzmiały krzyk

i tak być musi, bowiem idylla
częściowo szczęście może nam dać
a marazm oraz bierna stagnacja
także przez wieczność nie może trwać.


Pozdrawiam
HJ
Opublikowano

Skąd się pomysły biorą w Twej głowie
skąd masz na wszystko prostą odpowiedź?
jak tak całymi dniami tworzyć
żeby się stale nie powtórzyć

gadać i gadać nie prostym banałem
władać tak wielkim swym arsenałem
morałów i prawdy tak doskonałej
przez nas wszystkich kochanej!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Może to jest dar od Boga
ta prostota, lekkość pióra
samoistnie tkwiąc w człowieku
niezbadaną jest natura

może umysł coś dorzuca
myśl jakową lub zdarzenie
a ja tylko to szlifując
drogocenne mam kamienie

potem blichtrem się otocza
bieg nadaje i śle wszędzie
albo wrzuca do szuflady
myśląc a niech sobie będzie

leżał w ciszy nieczytany
pod warstewką kurzu, pyłu
przygnieciony jakąś książką
na uboczu, w kącie, z tyłu.

Pozdrawiam
HJ
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


zachodzili w głowę chłopy
baby się zebrały wszystkie
cały dzień dumają o tym
czy to krosty są czy pryszcze

Wyzwolona głos zabrała
chuda była niczym tyczka
ech Pryszczaty idź na całość
tobie na gwałt kosmetyczka

no i przyszło jakieś chuchro
lecz zadbane doskonale
co nie tylko pysk wytłukło
en face legł - na porcelanie

morał chłopom zsyła Wenus
mordkę chcecie mieć jak liczko
to działajcie nie samemu
ale wspólnie z kosmetyczką
:))

pozdrawiam Jacek
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


zachodzili w głowę chłopy
baby się zebrały wszystkie
cały dzień dumają o tym
czy to krosty są czy pryszcze

Wyzwolona głos zabrała
chuda była niczym tyczka
ech Pryszczaty idź na całość
tobie na gwałt kosmetyczka

no i przyszło jakieś chuchro
lecz zadbane doskonale
co nie tylko pysk wytłukło
en face legł - na porcelanie

morał chłopom zsyła Wenus
mordkę chcecie mieć jak liczko
to działajcie nie samemu
ale wspólnie z kosmetyczką
:))

pozdrawiam Jacek

Mój Pryszczaty był bez grosza
czemu dziwić się nie trzeba
bowiem zawsze jakiś koleś
przyjdzie z kieliszeczkiem chleba

a do tego jak wiadomo
na przekąskę jakaś kiszka
choć nie zawsze przymusowo
ważne, aby dno kieliszka

nie świeciło jak turecki
święty, goły, bo należy
wiedzieć, że w tym towarzystwie
każdy jeden święcie wierzy

że nie ważne to, co jutro
byle dzisiaj wypić wiele
taka to ich filozofia
i najbliższych godzin cele

więc z powodów jak powyżej
wniosek się nasuwa taki,
że zbyteczna kosmetyczka
obić mordę i chłopaki

mogą, jeśli gość zaszura
lub z kolejki się wyłamie
bez różnicy gdzie się pije
na melinie albo w bramie

więc kto by się tam przejmował
że pryszczatą ma facjatę
- tu się myśli czy ktoś z flaszką
wtarabani się na chatę.


Pozdrawiam
HJ

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @huzarc Cześć, dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @violetta O matko, jakie piękne...
    • Pewnego razu żył pewien drwal.   Miał dom i ogród, na którym rosły różne krzewy, kwiaty oraz warzywa. W zagrodzie były rózne sprzęty, którymi posługiwał się na codzień, starannie wykonując nimi meble, donice, wycinając deski pod dach chroniący go przed deszczem. Codziennie chodził do lasu pozyskując nowy materiał dla potrzeb wytwarzania kolejnych dóbr.   Tak mijał czas, a drwal i jego życie obfitowało.   Pewnego razu na jego posesję padło ziarno by po kilku dniach zakiełkować. Roślina niepostrzeżenie rosła, tworząc łodygę i puszczając liście.   W końcu została dostrzeżona przez właściciela, lecz nie wiedział on jaki jej gatunek.   Czas wciąż płynął, a roślina przybierała coraz to większych rozmiarów. Ze względu na to, że drwal miał wiele obowiązków i nie przywiązywał dużej wagi do wznoszącej się wśród innych - zieleniny - za każdym razem, kiedy odwiedział owe miejsce był bardzo zdziwiony tempem w jakim rosła.   Codziennie słońce rzucało promienie na usytuowane w kącie posesji drzewo, deszcz je podlewał, a noc przynosiła mu wytchnienie.   Było to silne drzewo - wichry i burze nie zrobiły mu krzywdy. Z każdym dniem w drwalu rosła ciekawość - co to za drzewo i czy w zależności od tego wyda jakieś owoce.   Mijały lata - ukazał się pień, wyrosły gałęzie, w cieniu drzewa można było zaznać ochłody. W końcu, jesienią pojawiły się i owoce - małe zielone kulki, jabłoń.   Dojrzały, a drwal z przyjemnością je zerwał i spożył, zadziwiony ich niezwykłą słodyczą.   Czynił tak co roku, rozkoszując się coraz to obfitszymi plonami. W końcu drzewo stało się na tyle duże, że pośród jego gałęzi ptaki uczyniły sobie gniazda, a w jego pniu wydrążyła sobie norkę wiewórka. Życie wokół drzewa obfitowało.   Drwal chętnie zbierał owoce, lecz brakowało mu motwyacji i czasu, by zbierać je wszystkie, dlatego zaprosił do pracy swoje dzieci i znajomych, darując im prawo by również je spożywały.   Gdy drzewo osiągnęło wielkich rozmiarów, zimą opadały z niego usychające gałęzie, którymi drwal palił w piecu w pokoju swojego domu grzejąc swoje ciało oraz oraz swoich najbliższych.   Przyszły jednak lata, kiedy deszcz padał coraz rzadziej i rzadziej. Plony były coraz mniej obfite, a nie podlewane przez nikogoo drzewo w końcu nie dało owoców. Zapuszczało jednak skromnie liście, gdy drwal zastanawiał się co z nim zrobić.   W końcu, po dłuższym namyśle, stwierdził ostatecznie, że drzewo należy ściąć. Decyzję tę podjął dużym trudem - bowiem jego pień był bardzo szeroki i silny, a samo drzewo na tyle wysokie, że ze strachem rozważał, gdzie upaść powinna jego korona, by nie uszkodzić znajdujących się w pobliżu: domu oraz sprzętów, a także ogrodzenia.   Nadszedł sądny dzień.   Drwal, po przyjemnej, kojącej nocy, wypoczęty i w pełni sił, wstał z łózka, spożył obfite śniadanie i z siekierą w ręce dumnie ruszył w kąt ogrodzenia.   Stając przed drzewem przyjrzał się jego pniowi, skrupulatnie oczami szukając miejsca, w które wbić ostrze. Dostrzegając odpowiednie miejsce, zatarł ręce, chwycił narzędzie i podszedł bliżej by zadać pierwszy cios. Aby wziąć zamach odchylił daleko ramiona, biorąc swoim siermiężnym nosem głęboki oddech.   Uderzył raz. Uderzył drugi raz. Uparcie uderzał z całych sił, bez tchu, bez żadnych wątpliwości, będąc zdeterminowanym by drzewo obalić. Błyskawiczna przerwa, szybka szklanka wody, zagrycha - uderza dalej, znów bez tchu i bez namysłu - drzewo musi zostać ścięte.   Walcząc aż do póżnego popołudnia, w końcu został tylko fragment pnia, który pozwalał na jego złamanie. "Teraz wystarczy wziąć linę, zarzucić poniżej korony i lekko pociągnąć, łatwa sprawa" - pomyślał. Szybko pobiegł do stodoły po sznur. Wrócił spokojnym i dostojnym krokiem, po czym rzucił grubą nicią, wydając przy tym odgłos wysiłku.   Lekko już zmęczony podszedł pod drugi koniec liny i zaczął ciągnąć. Pień, lekko już uschnięty łamał sie pod naporem niewielkiej siły. Odlatująca kora i fragmenty drewna wydawały pękający dźwięk. W końcu pękły ostatnie wrzeciona, odsłaniając wieloroczne słoje jabłoni, po czym drzewo ze świstem i hukiem, trzaskiem pękających gałęzi zostało obalone.   Zadowolony drwal tyłem odszedł kilka kroków aby spojrzeć na swoje drzewo. Nie było to dla niego nic szczególnego. Kątem oka jednak zwrócił uwagę na nadlatujące z zachodu chmury, a jego dłoń musnął powiew chłodnego, jesiennego wiatru. Był to okres zbiorów.   Jego twarz, z zadowolenia przemieniła się - nieco spoważniała i posmutniała. Po chwili, z nieba spadły krople deszczu, a drwal stojąc w bezruchu i spoglądając na wystający z ziemi, ściety pień gorzko zapłakał...
    • I namokłe dyby mamy bydełkom Ani
    • Ule dam, a sad, dom okrutny syn Turkom odda sam, Adelu
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...