Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

- zabrzmiały kuranty,
orkiestra wystrzeliła
z playbacku plastikowe sto lat.

teraz będzie najlepsze:
oby ten rok nie był gorszy!

tafta szeleści w zmarszczeniach sukien,
gorsety ogromnieją nadzieją.
szampan się perli pod strop.

a między nami dwie lampki,
pełne prawdy, że gorzej być

nie może.

30.12.2012.

Opublikowano

Sztuczna data, nic więcej. Nie ma się czym zainteresować.
Czy może być gorzej? Nigdy nie jest tak źle, żeby gorzej być nie mogło. Ani tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. A wiersz udany.
Pozdrawiam :)
R. / T.

Opublikowano

naprawdę nie cierpię okazjonalnych ... Org od ponad miesiąca przypomina sztafetę wyścigową , w której kto dalej wyżej szybciej ... Rozumiem , że ludzie od dziecka mają wtłoczone pewne schematy zachowań i emocje w tych dniach siegają zenitu , ale niekoniecznie służy to np. poezji ... ;-) I taka rasowa Poetka Ania też coś musi , tylko ... jak pogodzić pieczenia ciacha z kleceniem wierszy ... ? Coś musi ucierpieć .
Ucierpiał wiersz .
Zamysł OK , fajna puenta ... chociaż ... nic powalającego ...
Cała reszta - wystarczy włączyć telewizor ...
Aniu ! Z przymrużeniem oka trochę piszę , niemniej tak czuję .
Myślę , że w Twoim przypadku , puenta wytycza również poetycką ścieżkę na kolejny rok .
Serdecznie , chyba szczerze , Czarek ;-)

Opublikowano

Jeszcze przed północą: i tak bywa jak w Twoim wierszu! Ludzie przechodzą przeróżne kryzysy, one najczęściej mijają i nastają lepsze dni. Przykre jest moim zdaniem, poczucie narastającej samotności we dwoje, obcość, obojętność:

między czterema ścianami
pejzaż przyzwyczajeń
mijany jak przedmioty

spłowiałe strzępy słów
stół wydłużony ponad miarę
łoże co noc szersze

płomień świec
w szkle kieliszków
uroczystych kolacji
ni to ziębi ni to grzeje

Obojętnie jakie mają powody, Peele z Twojego wiersza - to mają poważny problem.
Przepraszam, że pozwoliłam sobie przypomnieć mój b. stary wierszyk, Twój natchnął mnie nostalgią - za minionym!
Cóż, następny ładny, choć smutny wiersz o życiowych sprawach, Aniu!
Najserdeczniejsze życzenia Noworoczne, Tobie i Bliskim
- baba

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Aniu, to dobry wiersz,bardzo mi bliski
... jest takie powiedzenie,
nie ma tak źle żeby nie mogło być gorzej
i tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej...
od nas tylko zależy jak będzie, wobec tego życzę niech będzie jak najlepiej:)))ze wszystkim!!!
Opublikowano

Anno, tytuł mówi mi więcej, niż sama treść.. :) która jest jego dopełnieniem.
Wiesz, że przeniosłabym.. orkiestra wystrzeliła.. wers wyżej, ale bez "a"..
to niezobowiązujące oczywiście. Całość, merytorynie, dobra.
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Z pewnością masz rację. Dobra diagnoza. Podpowiesz mi jak sobie z tym poradzić ? 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Bardzo ładne 
    • Umysł jest jak zegar co działa pokrętnie: Zegarmistrz nastawił go precyzyjnie Nakierowując jego rytm Ale ten potrafi się zatrzymać I cofać o całe kwartały Lub wybiegać wprzód A nawet symultanicznie wskazywać różne czasy Wbrew racjonalnemu porządkowi. Gdy taki zegar się popsuje Obluzuje w nim jedno koło zębate To nastawić go jest zadaniem siermiężnym: Składaniem mozaiki Bez kompletu elementów Komunikacją przy ciągłym zapominaniu Własnego języka. Możemy poznać każdy szczegół konstrukcji Umieć wyrysować i opisać cały mechanizm Mieć precyzyjne narzędzia A i tak nie umieć przywrócić biegu Wskazówek naszego zegara.
    • @Waldemar_Talar_Talar Za... 4+ Tak piszą pół- klasycy !!
    • dla pani doktor D.                     chodzi normalnie                      o Dominikę.       W poczekalni pachnie lękiem, kawą i lekko zwietrzałą rzeczywistością, którą ktoś chyba rozpuścił w kubku z melisą, żeby pacjenci łatwiej zapomnieli, kim są. Powietrze jest tak ciężkie, że gdybym wziął głębszy oddech, pewnie musiałbym prosić o pozwolenie budowlane. Ciężkie tak, że gdybym kichnął, pewnie dostałbym mandat za naruszenie konstrukcji nośnej rzeczywistości. Siadam na krześle, które skrzypi jak sumienie po długiej nocy. Nad głową plakat: “Twoje myśli – nasza pasja.” Brzmi jak motto piekarni, która wypieka sny na twardo. Wreszcie wchodzi ona, cała złożona z elegancji i chemii mózgowej, z taką kobiecą pewnością ruchu, jakby weszła tu tylko po to, żeby ustawić Wszechświat pod odpowiednim kątem światła. Szpilki w kolorze ust. Usta w kolorze milości. Miłość w kolorze błękitu. Psychiatra. Czarny pas z rozmów trudnych, pół-bogini neuronów, pół-urzędniczka  emocji, człowiek, który nawet cień potrafi zdiagnozować. Patrzy na mnie tak uważnie, jakby próbowała wyłowić moje myśli siatką na motyle, ale taką do połowu gigantycznych, świecących mutantów. - Proszę usiąść,  mówi łagodnie, tak łagodnie, że mam ochotę od razu powiedzieć wszystko, łącznie z tym, że w 2004 ukradłem bratu jogurt i do dziś mnie to męczy jak filozof po nieudanym haiku. I spogląda na mnie zmysłowymi oczami, jakby właśnie otwierała książkę, którą kiedyś napisałem w dzieciństwie, ale zapomniałem ją opublikować. - Co pana sprowadza? Ton jak u egzorcystki, który już wie, że w środku siedzi demon, pije kakao i udaje krzesło. Zaczynam mówić. Słowa wysypują się ze mnie jak klocki Lego, które mają osobny dział w piekle dla dorosłych. Psychiatra notuje. Notuje tak szybko, jakby rysowała mapę mojego kosmosu, ale coraz bardziej jej wychodzi plan ewakuacji. - Widzi pan, mówi po chwili, tu jest lęk uogólniony, tu poczucie winy, tu myśli natrętne, a to… - wskazuje na mój opis życia jak badacz na dziwne znalezisko w lesie - …to wygląda jak opuszczony plac zabaw. Nagle jej oczy błyszczą. Tak błyszczą, jak oczy dentysty, który właśnie znalazł kanał do UNESCO. - Proszę pana… to, co pan ma w tym swoim  umyśle, to jest…fenomen! Nachyla się nade mną jak muzealniczka nad wypchanym mamutem. - Gdybyśmy żyli w średniowieczu, pana lęki byłyby świętymi relikwiami. To jest sztuka! Neuronalny barok! Gotyk rozpaczy! Polifonia paniki ! Ja czuję, że zaraz rozpłaczę się śmiechem albo śmiech rozleje się we mnie jak depresja na promocji. -Musimy zrobić porządek, mówi nagle. Ton jak chirurg, który zaraz wytnie z ciebie cały średniowieczny teatr moralitetów. Wyciąga receptę. Kartkę, która wygląda jak bilet wstępu do lepszego świata, ale bez miejsc siedzących. -  Przepiszę panu coś, co przytuli pana od środka. Serotonina w tabletkach, takie czułe aniołki dla mózgu. Pisze, pisze, pisze, jakby przepowiadała mi los. Jakby wróżyła z farmakologicznej kuli. W końcu patrzy na mnie z uśmiechem, który mógłaby uleczyć pół miasta albo wywołać panikę w drugiej połowie. - Proszę przyjść za miesiąc. Zobaczymy, czy pańska dusza wróciła na swoje miejsce, czy nadal próbuje wynająć mieszkanie gdzieś indziej. Moje myśli... Myśli zaczęły mi się plątać tak dziko, jakby w mojej głowie odbywał się maraton chomików po energetykach, każdy z nich z dyplomem z filozofii i kryzysem egzystencjalnym w łapce. Wychodzę. Korytarz faluje jakby rzeczywistość była dmuchanym materacem nadmuchanym przez poetę z astmą. A ja kołyszę się lekko, jakby sam Wszechświat też brał udział w terapii i dopiero próbował zdecydować, kim chce zostać w przyszłym tygodniu. Zamykają się za mną drzwi gabinetu, a ona już wita następnego pacjenta - z tą samą uwagą i czułością, jak kolekcjoner motyli, który wie, że zaraz zobaczy kolejny piękny, drżący, trochę zniszczony, ale absolutnie niepowtarzalny egzemplarz. Idę dalej korytarzem i czuję, że coś we mnie ucichło - nie zniknęło, ale zmieniło kształt, jakby w środku zgasły ekrany zapowiadające mój prywatny Armagedon.            
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...