Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jestem biało czerwony
bez żadnego patosu
całkiem biały na zewnątrz
a czerwienię się w środku

zamykany w fabryce
ciągle tęsknię do słońca
i bieleję po wierzchu
choć czerwone mam wnętrze

czas mój tutaj i teraz
miłość wiarę nadzieję
chciał mi znowu odebrać
lecz się ciągle czerwienię

i wciąż bielszy się staję
cudem żyjąc od środka
nie pomogą tu spraje
tych kolorów nie oddam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Na dobrą sprawę treść jest zamknięta (jest początek, jest koniec) więc zamiast przydługiego tytułu po prostu: "rozmowa z graficiarzem".
Trafna obserwacja. Biało - blado - nijako. Bo tak jest nijako na zewnątrz.
Opublikowano

pierwsze wrażenie miałem nieprzyjemne gdy skojarzenie przyszło
z flagą i państwem
by być jasnym, polska kojarzy mi się fajnie pod względem
multi-personalnym
lecz żle gdy dodajemy do tego rzeczywistość w jakiej ci niejednokrotnie
wspaniali ludzie muszą się obracać, czy raczej- dusić
smucę się że nie stać mnie by żyć tam prawdziwiej i pełniej
bo to jest moje naturalne środowisko
a tu wcale nie żyje mi się lepiej,
lecz łatwiej
materialnie
trudniej- mentalnie

z wiersza wydobywam fajne refleksje
oddaje to co ma najlepsze gdy spojrzeć uważniej
pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



w znacznej mierze, niestety, muszę się z Tobą zgodzić. jak większość z nas, którzy tu jeszcze zostali, doskonale odczuwam to na własnej skórze.
bardzo się cieszę, że, pomimo pierwszego wrażenia, doszukałeś się czegoś wartościowego w tym wierszu :).
dziękuję za czytanie i pozdrawiam serdecznie :)
  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andreasTo może zbyt małej wiary jesteś :) lub znasz życie :)) Pozdrawiam:) @Jacek_SuchowiczNa kacu jest wszystko możliwe :) Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymJuż się pogubiłem:)) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • gdy jutro się skończy pojutrze początkiem  
    • @Wędrowiec.1984 No dobra, ale poprzednie moje tłumaczenie, bardziej mi się podoba, jest takie... bardziej poetyckie.  Przy pisaniu świadomość trochę się plącze z wyobraźnią, przynajmniej w moim przypadku tak jest :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To nie jest splątanie kwantowe, tylko splątanie świadomości.
    • Dawniej każdy poranek pachniał złotem. Słońce wschodziło nad wzgórzami i bez słowa kładło na dachach ciepło, które otulało serca jeszcze przed pierwszą kawą. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Niektórzy mówili, że światło stało się zbyt białe, inni że zbyt blade. Starzy ludzie w wioskach patrzyli na nie z lękiem, dzieci – z obojętnością. A ono wciąż tam było. Na niebie. Zawsze na niebie. I właśnie to było najbardziej niepokojące. „Nie czuć go” – mówiła codziennie staruszka Maja, siadając na swojej drewnianej ławce. „Kiedyś czułam, jak przechodzi przez skórę i dociera do duszy. A teraz… tylko patrzę, ale nie widzę.” Ludzie zaczęli snuć domysły. Czy to przez dymy, które wznosiły się z fabryk po drugiej stronie wzgórz? Czy może przez coś bardziej niewidzialnego? Przez rzeczy, których nie da się zmierzyć – jak strach, obojętność, rozpad miłości? Niektórzy szeptali, że prawdziwe słońce już dawno zgasło. Że to, które świeci teraz, to tylko replika – sztuczna kula światła stworzona przez tych, którzy chcieli kontrolować nie tylko czas, ale i nasze nastroje. „Zamienili nam światło serca na światło technologii” – pisał ktoś na ścianie opuszczonej stacji meteorologicznej. Ale pewnego dnia przyszedł chłopiec. Miał na imię Elian. Pojawił się znikąd, w butach z błota i z patykiem zamiast laski. Nie zadawał pytań. Siadał pod drzewami i mówił do liści, do wiatru, do kamieni. Ludzie uznali go za dziwaka, ale dzieci zaczęły go słuchać. A potem coś się wydarzyło. Pewnego ranka, kiedy Elian stał na wzgórzu, zamknął oczy i rozłożył ramiona. Słońce – blade i nieruchome – zaczęło wypełniać się ciepłem. Powoli, bardzo powoli, niebo poruszyło się z westchnieniem. Jakby przypomniało sobie, że kiedyś umiało kochać. W ciągu kilku dni ludzie zauważyli zmianę. Ptaki zaczęły śpiewać wcześniej, a cienie drzew znowu stały się miękkie. Staruszka Maja płakała z radości: „To ono. Prawdziwe. Wróciło.” Ale Elian powiedział tylko: – Ono nigdy nie zgasło. To my przestaliśmy świecić od środka.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...