Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

mój dziadek


dytko

Rekomendowane odpowiedzi

- Uwielbiam gdy się śmiejesz. Tak szeroko, widać twoje ostatnie uzębienie i szczerość- płynącą potokiem śliny. Uśmiechem chcesz przekazać jakąś myśl, swoje uczucia. Chcesz, żeby każdy człowiek do którego się uśmiechasz wiedział jak bardzo jesteś szczęśliwy. Wiem, byćmoże kiedyś się tego doczekam, ale na mnie jeszcze czas, prawda?
- ...
- Wiem, że się ze mną zgadzasz, zawsze kiedy robisz taką minę, dajesz mi do zrozumienia, że mówię prawdę - wstał z krzesła i podszedł do okna - przymknę okno bo trochę zimno brrrrr...czekaj przykryję cię, bo widzę, że też zmarzłeś. Drżysz i masz lodowate ręce. Czemu nic nie mówisz, że chłód przeszył cię na wskroś...? Zresztą nie ważne, napaliłem w kominku, zaraz się zagrzejesz. Wstał ponownie z krzesła i powiedział - poczekaj chwilę pójdę po aparat. Jakby coś się działo krzycz, jestem w pokoju obok.
Wszedł do pomieszczenia i wyszperał ze starej szafy ruski aparat, założył film i z radosnym uśmiechem wrócił.
- Zrobię ci kilka zdjęć. Przyszło mi do głowy, że nie mam ani jednego twojego zdjęcia, co prawda wisi jedno nad moim łóżkiem, ale na tym zdjęciu śpisz...
Nagle zerwał się porywisty wiatr, trzasnął niedomkniętym oknem. To zdarzenie wzbudziło panikę w pokoju. Wtedy on podszedł do okna wychylił się mocno i zobaczył ogromny księżyc kołyszący się na niebie, poprzecinany kolczastymi konarami drzew. Niebo było bordowe, a pierzaste chmury rzucały cień czarnego kota na pola uprawne chowające się za horyzont. W tej samej chwili ktoś zapukał do drzwi, spanikowany młodzieniec powiedział:
- zaraz wracam dziadku.
Zszedł szybkim krokiem do drzwi, otworzył energicznym ruchem i ujrzał czarną postać, która stała w milczeniu.
- Czego chcesz - zapytał młody człowiek.
Zakapturzony zaśmiał się parszywie i zapytał - kochasz go, prawda?
Spanikowany młodzieniec, krzyknął głośno - odejdź, bo zadzwonię po policje !
- Kochasz go, prawda?
Chłopak uspokoił się momentalnie, milczał przez chwile, potem zapytał już ze spokojem na twarzy - kogo masz na myśli?
- Dziś zabieram go do siebie, jest mi potrzebny.
- Kogo ?
- Twojego dziadka... - rozległy się błyski w pokoju na górze i zakapturzony zniknął.
Młody pomyślał, że to żarty, wzruszył ramionami i popędził na górę, gdzie leżał jego dziadek.
- Ktoś sobie żarty robi, nie bój się. Kocham cię dziadku, nie ma się co martwić- , jakoś sobie poradzimy.
Księżyc zalał już bordowe niebo jasnością, która wdarła się na ściany pokoju rzucając piękny cień czarnego kota nad łóżko dziadka.
- Dziadku zrobię ci obiecane zdjęcie, którego tak bardzo zapragnąłem w chwili gdy spojrzałeś na mnie z tak wyrazistym i niezwykle ciepłym uśmiechem.
Chłopak chwycił w ręce aparat, ustawił ostrość, wniósł wszelkie poprawki i pstryknął zdjęcie. W tym samym momencie dziadek zamknął oczy, wypuścił poczciwego ducha w otchłań. Dziadek pozbył się życia, a aparat kliszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akapity, odstępy, pośpiech... :) Bajka fajna, może nawet lepiej, gdyby była opisana, a nie zreferowana dialogami, ale to Twój styl. Mam jedno zastrzeżenie. Gdybym miał jeszcze dziadka, a nie mam, chyba bym nie mówił do niego w ten sposób. Dziadku, super zmarszczka, jaki zajeb.. siwy włos, super pozostałość po trzonowym... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

tekst nie podoba mi się począwszy od pomysłu aż po wykonanie...
pomysł oklepany ponad miarę, wykonanie pozostawia wiele do życzenia , brak elementów zaskoczenia, niezgrabne konstrukcje np.:
"To zdarzenie wzbudziło panikę w pokoju. Wtedy on podszedł do okna wychylił się mocno i zobaczył ogromny księżyc kołyszący się na niebie, poprzecinany kolczastymi konarami drzew. Niebo było bordowe, a pierzaste chmury rzucały cień czarnego kota na pola uprawne chowające się za horyzont. W tej samej chwili ktoś zapukał do drzwi, spanikowany młodzieniec powiedział: "

wtedy on podszedł do okna , wychylił sie mocno???????? - co to jest, kupy się nie trzyma

tu ładniejszy fragment, naprawde dobry:
"zobaczył ogromny księżyc kołyszący się na niebie, poprzecinany kolczastymi konarami drzew. Niebo było bordowe, a pierzaste chmury rzucały cień czarnego kota na pola uprawne chowające się za horyzont"

i za chwilę znowu kit:

W tej samej chwili ktoś zapukał do drzwi, spanikowany młodzieniec powiedział:
spanikowany bo co?

z powodu księżyca , konarów, pukania?
chciałeś odmalować nastrój grozy ale zupelnie nie wyszło.

tekst zanim sie zaczał to juz skończył.... a końcówka fatalnie patetyczna... "wypuścił poczciwego ducha w odchłań...."".. pozbył się zycia..."
straszne, naprawdę, może coś dało by się z tego zrobić po gruntownym przeedytowaniu tekstu.

Wybacz ta szczerość ale po przeczytaniu Twojego poprzedniego tekstu spodziewałam się tutaj czegoś na wyższym poziomie bo kurcze pisać potrafisz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...