Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

R. siedział na brzegu morza i ciskał siecią w otchłań fal. Na ogół bezskutecznie. Los jakby się zawziął i wcale nie chciał pomóc mu w niedoli. R., zanim został rybakiem, imał się wielu zajęć: był akwizytorem od ubezpieczeń, uczniem szkoły biznesu, dealerem kredek szkolnych, pomywaczem u Mac Donaldsa i właścicielem kiosku Ruchu. Nic mu w życiu nie wyszło.
Co dnia, bladym świtem wyruszał z domu, zarzucał sieć i nie wyławiał niczego. Praca ta nie gwarantowała pełnego żołądka, a już tym bardziej pełnego portfela, bo po tym samym morzu pływało wiele dużych jednostek, które odbierały mu możliwość godziwego zarobku. Płakał więc gorzko, klął siarczyście i czekał, sztachając się skrętem z najpodlejszej machory.
Za którymś jednak razem zauważył na dnie sieci trzepoczącą się panicznie, maleńką rybkę. Zęby błysnęły mu drapieżnie, ślina ciurkiem popłynęła po brodzie, a w jego duszy zagościła świąteczna radość. Wyciągnął zdobycz na brzeg i dokładnie obejrzał. Złote łuski aż lśniły w blasku słońca.
- Dobre i to, kiedy w brzuchu burczy - stwierdził.
I nagle stała się rzecz dziwna. Rybka przemówiła.
- Nie zabijaj mnie, biedny rybaku - poprosiła piskliwym głosem
R. w pierwszej chwili złapał się za głowę.
- Co jest? Ty gadasz?!
- Mało tego! - wykrzyknęła z dumą rybka - Nawet mam czysty akcent. A poza tym znam jeszcze szwedzki, duński, niemiecki i kilka rybackich narzeczy. Nigdy nie wiadomo kto cię złowi.
R. słuchał tego wywodu z otępiałym wyrazem twarzy.
- Nic z tego nie rozumiem - wzruszył w końcu ramionami - Chce mi się jeść.
- Zobacz - rybka nie dawała za wygraną - Jestem taka mała. Sama skóra i ość. Wypuść mnie, a zwabię ci do sieci wielką rybę.
R. rozmyślał przez chwilę, po czym puknął się w czoło.
- Nie jestem taki głupi. Wypuszczę cię, a ty mnie oszukasz.
- Trzeba sobie ufać - pisnęła rybka.
- Dość tych bredni - machnął ręką – Zjem cię i koniec.
- Nie! Zaczekaj!!! Jeżeli mnie wypuścisz spełnię twoje trzy życzenia!!!
R. znowu się zadumał, tyle że tym razem trwało to o wiele dłużej. Szczypnął się przy okazji tu i tam, żeby się przekonać, że to nie sen. Rybka patrzyła na niego bystro.
- Gdzieś już o tym słyszałem - zamruczał wreszcie - Trzy życzenia mówisz?
- Jak w mordę strzelił! - krzyknęła zdenerwowana rybka.
- Po pierwsze... Chcę, żeby było dobrze...
- Ojej - zirytowała się - Konkrety poproszę.
- No dobrze. Chcę, żeby wróciła Komuna - wypalił spontanicznie rybak, przypominając sobie argumenty niektórych znajomych, którzy daliby się pokroić, że dawniej żyło się lepiej.
Rybka spojrzała, jak na idiotę i wzruszyła płetwami. Potem pomamrotała coś pod nosem i powiedziała:
- Spójrz. Oto spełniło się...
I rybak spojrzał. A tam ulicami jeździły czołgi, chodziły gorące manifestacje i biegali opancerzeni Zomowcy. Dalej stały niemiłosiernie długie kolejki do sklepów z pustymi półkami i właśnie zaczynano robić zapisy na sznurówki, które miały przyjść za tydzień.
- O nie! - krzyknął przestraszony R., przypominając sobie, że niektórzy chwalą obecne czasy i żyje im się całkiem nieźle - Tylko nie to! Chcę, żeby wrócił Kapitalizm.
Rybka znowu pomamrotała swoje sekretne zaklęcia i rzekła znużona :
- Proszę bardzo...
R. spojrzał. A tam pod murami leżeli żebracy, nieopodal zaczynano budowę slumsów dla tych, których nie było stać na wykupienie mieszkania, zaś do Urzędów Pracy stały takie same kolejki, jak niegdyś do sklepów. Chodziły także manifestacje, tylko teraz czasem towarzyszyły im kontrmanifestacje. Poza tym milicja była policją i trzymała się z boku.
- Nie - skrzywił się rybak - To też nie.
- Jeszcze raz - zachęcała rybka - Pośpiesz się.
- Ale ja nie wiem. Wszystko źle.
- A co mnie to obchodzi?! - zirytowała się rybka - Masz jeszcze minutę.
- Co to jest, teleturniej? - oburzył się R. - No, co by tu. Faszyzm, stalinizm, monarchia absolutna, może jakaś junta wojskowa albo religijna. Nie. Nie wiem. Nigdzie nie ma miejsca dla normalnego człowieka.
- Czas minął - rzekła triumfalnie rybka - Przepadło...
- Ożesz ty oszustko !- wściekł się rybak.
Złapał rybkę i odciął jej głowę, a z reszty zrobił sobie saute. Złote łuski zaś sprzedał u złotnika po cenie złomu i kupił sobie butelkę wina. Treściwie napełniwszy żołądek, położył się do łóżka i śnił o lepszych czasach. To był udany dzień.

Opublikowano

ojej Konrad... a Ty czytałeś coś więcej ashera?
"umiejętności nabyć"?! - proszę Cię poczytaj sobie np "Podstawionego", wszystkie części i potem się wypowiadaj na temat warsztatu ashera ok?
normalnie mnie rozśmieszyłeś swą opinią :)

słonecznie pozdrawiam :)
Natalia

Opublikowano

Strasznie mam dzis ch... dzień. Serdeczności za te apologie. Baja stara, ale chciałem wypróbować, czy się nada. Miałem nadzieje nabyć trochę umiejętności od krytyka, ale jak, skoro nic nie wrzuca... A swoją drogą nie wszystko wszystkim się musi podobać. Buziaki, Nata, piątka, Leszku...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



powaliło mnie:)))))))
widzisz asher, więcej czytaj;)

a tak na serio, w tym opowiadaniu podoba mi się kilka sformułowań (np. dealer kredek szkolnych:)). poza tym całość - patrząc z socjologicznego punktu widzenia - mogłaby odzwierciedlać postawę wielu mieszkańców tego mniej lub bardziej pięknego kraju.
pozdrawiam
MZ
Opublikowano

podoba mi się, pomysł jest
drobnostki:
"mizerną siecią ciskał" - może ciskał mizerną sieć
"ani rusz" i "baldym świtem" - szczegół, ale może warto poszukać mniej wytartych sformułowań
"dawali się pokroić, żeby dawniej żyło się lepiej" - że dawniej żyło się lepiej, albo żeby żyło się lepiej jak dawniej

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...