Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zbudujemy tratwę
Przepłyniemy brudną taflę jezior
Zacumujemy przy brzegu
Wyjdziemy na świeżo zgniłą trawę

Obrócisz się do tyłu
I wpadniesz w kolejną rozpadlinę życia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Prosta, ale przemyślana miniaturka. Trochę brakuje zadziorności w języku (w sformułowaniach, jakichś odkryciach, które by podkreśliły wyjątkowość sytuacji); ta wyprawa, trud - wydają się czymś zwyczajnie codziennym, a to przecież coś innego, jakaś próba (ocalenia czy ucieczki). Ciekawy pomysł z brudem i zgnilizną - jako czymś do pokonania (to współbrzmi ze śmietnikiem - z poprzedniego wiersza).
Jedyne mocne zastrzeżenie budzi końcowa metafora: rozpadlina życia - co tu jest życiem? świat czy indywidualny los podmiotu? To też niedobre zestawienie, bo odwoluje się do jakichś potocznych wyobrażeń - już wykorzystywanych w poezji.
Motywacja zatraty odwołująca się do historii Lota - pomysłowa.
Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bardzo cenny komentarz. Dziękuję stokroć!
Rozpadlina życia miała tutaj obrazować indywidualny los przedmiotu. Tyle, że jakby w pewnym stopniu wzięty w ogół. Każdy z nas ma w swoim życiu małe lub większe tragedie, ciężkie sytuacje do rozwiązania, zagmatwane problemy. i kiedy wydaje nam się, że wszystko zaczyna się naprawiać, wracać do normy, ledwo wyrosła trawa już gdzieś tam gnije. Z nieudolności w nieudolność, z problemu w problem.
jednostka jako część ogółu, jeśli można to tak określić..
Opublikowano

To zrozumiałe (jako myśl i jako metafora wyrażająca); chodziło mi o to, że metafora przegaduje, robi więcej szkody niż pożytku.
Dodanie "życia" jest tym "złem największym". Wcześniej są tylko tafla, trawa - ale to się czyta metaforycznie; "rozpadlina życia" nie pozwala czytelnikowi na własną myśl.
Zostawiłbym więc samą rozpadlinę.
Pozdrawiam
PS. Zastanawia mnie jeszcze pewien brak konsekwencji; cała opowieść jest o "my" - a wpada w dziurę tylko "on"?

Opublikowano

tak, teraz rozumiem. Zbyt dosłowna końcówka. Może i masz rację..

co do "my"-"on" :Podmiot liryczny jest partnerem bohatera wiersza. Niekoniecznie jest to człowiek. niekoniecznie jest to ktoś wpadający w rozpadlinę. To "coś" jakby poza. Odczucie tego jest to chyba sprawa indywidualna i nie dosłowna. W każdym razie, to 'coś" przede wszystkim nieokreślonego. Płynne, bardzo ulotne.

Opublikowano

Zrozumiałe, jeśli to przynajmniej byłoby "ego", ale "coś nieokreślonego"?... eteryczne...? jak z czymś takim RAZEM zbudować tratwę?
Także "obrócisz się" (jeśli nie personifikacja, to przynajmniej animizacja - z lekkim dodatkiem świadomości). Myślę, że nie ma co uciekać od konkretu - w tym wypadku.
Pozdrawiam

Opublikowano

coś nieokreślonego [u]odgórnie.[/u] dla Ciebie to być może jest ego, dla kogoś innego sumienie, może ważna osoba... Chciałam zostawić to swego rodzaju niedopowiedzenie.
Pozdrawiam również

Opublikowano

Czyli mamy rozumieć, że podmiot jest tutaj "tym mądrym", który prorokuje temu "partnerowi" - nieokreślonemu "odgórnie"?(? - z założenia? z natury rzeczy?)
I w jaki sposób to "nieokreślone" po raz kolejny przegrywa (wpadając)? - jeśli to jest tylko np. sumienie.
Czy aby nie to "nieokreślone" powinno być raczej podmiotem lirycznym, mówiącym w wierszu?
Pozdrawiam
PS. Przepraszam, że przedłużam, ale wciąż nie rozumiem całej konstrukcji - dobrego - wiersza.

  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Od razu przepraszam za tak późną odpowiedź, ale odpisać nie było kiedy.
Z pierwszą częścią twojej wypowiedzi mogę się zgodzić, ale z drugą nie bardzo- pisałam już wyżej, ze "nieokreślone" jest podmiotem lirycznym. Zwróć uwagę, że prowadzi ono "partnera", towarzyszy mu, jak napisałaś, a w końcówce wiersza, wcale nie spada.
"Obrócisz się do tyłu
I wpadniesz w kolejną rozpadlinę życia"
spada partner. druga osoba, nie "nieokreślone". Dlatego zmiana formy na TY.
Opublikowano

Ok, rozumiem, metafizyka (wiara, więc może Duch Św.).
Tylko nie rozumiem dlaczego, na Boga, on wpada?
Wpada czy to tylko ostrzeżenie (możliwość)?
I formalnie: czy nie powinno być z małej litery "i wpadaniesz..." jako dalszy ciąg wypowiedzi?
Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Pozwoliłem sobie trochę zmienić, w dobrej wierze i z szacunkiem:   Już idzie, by stanąć blisko, tam gdzie Jej szukasz codziennie. Wzlot uczuć, gorąc serca, to wszystko, co wam do szczęścia potrzebne.
    • @sisy89 Dużo tu czułości, delikatności, ale też dojrzałości w spojrzeniu na relację. Nie ma tu taniego romantyzmu — zamiast tego jest refleksyjność i intymność, co czyni wiersz naprawdę wartościowym.
    • @Berenika97 Piękna, dojrzała fraszka z mocnym przekazem i subtelną puentą. Porusza tematy bliskie każdemu i czyni to z klasą.
    • @Waldemar_Talar_Talar To dojrzały, refleksyjny utwór. Mimo prostoty języka niesie głębokie przesłanie. Można go odczytywać jako próbę oswojenia się z tym, co nieuchronne – i to właśnie czyni go wartościowym. Twój wiersz porusza uniwersalne, trudne tematy: śmierć, smutek i żal. Są one ujęte jako nieuniknione elementy ludzkiego życia – „życiowe wariacje” – co jest trafnym i filozoficznym podejściem.
    • siedzę w tym barze z piwem za dwa dolce i dziwką, co pachnie jak spalony toast. wszyscy tu czekają — na koniec zmiany, na wygraną w totka, na śmierć z klasą. a klasa tu umarła w '87. facet obok gada o swojej kobiecie, że go zdradziła z pastorem. pastor podobno ma lepsze auto, i większe poczucie winy. może też większego fiuta — nie wiem, nie pytam. w łazience śmierdzi krwią i wybielaczem, jakby ktoś próbował zedrzeć z siebie czas paznokciem. kiedy wracam do stolika, kelnerka mówi mi, że wyglądam na zmęczonego. mówię jej, że to nie zmęczenie, to życie mnie przeżuło i wypluło jak pestkę wiśni. śmieje się. ma ładne zęby jak na kogoś, kto widział tyle, co ja. wracam do domu, pies szczeka, kot nie żyje, a listonosz zostawił rachunek za wodę, której nie mam i światło, którego nie chcę. odpalam papierosa, patrzę w ścianę, i myślę, że jutro będzie dokładnie takie samo. i to, kurwa, najlepsze, na co mogę liczyć.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...