Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

A buuu...

Piasek i ślady? To już było... Nie raz... (Nawet sama napisałam: "Na piasku ślady stóp, stąpam lekko, by ich nie zatrzeć..." :)). Znakiem tego ani Pan ani ja nie jesteśmy oryginalni... W zasadzie cały ten wiersz, to zlepek wersów, które już gdzieś, kiedyś były... POczekam na kolejny, nie wtórny.

Pat.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


To tak teraz trzeba, nawet tytuł??

Czy nie edukacyjniej byłoby zmuszać czytelnika do sięgnięcia po słownik (jest nawet w internecie)? Ale dywaguję.

Z łac. "kości zostały rzucone" - z ust Cezara.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


To tak teraz trzeba, nawet tytuł??

Czy nie edukacyjniej byłoby zmuszać czytelnika do sięgnięcia po słownik (jest nawet w internecie)? Ale dywaguję.

Z łac. "kości zostały rzucone" - z ust Cezara.
Proszę Pana, chodzi o szacunek dla Czytelnika. We wszystkich cywilizowanych krajach istnieją przypisy, które czemuś służą. Nikt nie ma obowiązku zaglądać gdziekolwiek po to, aby przetłumaczyć kilka słów. To autor powinien zadbać o to, aby jego tekst był rozumiany przez wszystkich. Chyba, że stawia siebie ponad "tłumem".
Tak teraz trzeba. Przede wszystkim tytuł.
Spodziewam się, że będą protesty i nawet je rozumiem, bo w końcu wolność, kreatywność, artyzm i tak dalej, ale nie dajmy się zwariować i zachowajmy chociaż pozory dobrego wychowania i szacunku, jaki jesteśmy winni Czytelnikom naszych wierszy.

Pozdrawiam serdecznie
Janusz Lechicki
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bardzo dziękuję, zrozumiałem, choć nie do końca zgadzam się (nie w sferze potocznych zwrotów, sentencji), ale respektować oczywiście tutaj muszę, bez dwóch zdań. Pozdrawiam.

O wierszu:

Pomysł wabi, ale dobrze by było, gdyby malowniczość pierwszej zwrotki (bo trochę niedopracowana) dorównała wspaniałej ostentacyjnej oschłości drugiej; bo tak to odbieram. Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...