Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

A ten diabeł rosochaty,
Co w wierzbowej dziupli mieszka,
Rankiem przyniósł sznur korali
Z nanizanych kropli deszczu.
I powiedział: za korale
Daj mi uśmiech ten od serca,
Gdy odejdziesz stąd na zawsze,
Z twym uśmiechem będę mieszkał.

A w południe przyniósł pierścień -
Słońca promyk zagubiony.
Pięknie błyskał na mym palcu
Oczkiem-niebem zapatrzonym.
- To dla ciebie moja miła
Za blask oczu... Daj mi blasku!
Gdy rozstania przyjdzie chwila,
Blask ich będę miał w zanadrzu.

Zmierzch znów nadszedł, a z nim diabeł
Rosochaty, zakochany...
- Z mgły jeziora szmaragdowej
Bransoletę przyjmij pani!
Ludzie zawsze stąd odchodzą,
Więc gdy ciebie tu nie będzie,
Słyszeć będę jak nad wodą
Bije serce... Dasz mi serce?...

Noc. Ramiona rosochate,
Księżycowy pył - mój diadem,
A na ziemi rozrzucony
Płaszcz gwiaździsty - niebo czarne.
- Noc to nasza jest ostatnia.
Czas się dzisiaj rozstać miła.
Twoje życie za śmierć diabła...
A ty obyś wiecznie żyła.

Dziś w pamięci uśmiech noszę,
Czarnych oczu blask w zanadrzu,
Serce rosochate słyszę...
Duszę darowałam diabłu.

Opublikowano

Romanticznie boginkowate toto - ale kupuję, bo na świeżo jestem po zażyciu świetnego opracowania właśnie o wierzbie jako drzewie życia i śmierci w wierzeniach ludów rozlicznych!

O diable też jest co nieco... Skąd on i kto on i dlaczego Rokita... Polecam doczytać, choć przydługie, ale ciekawe niezmiernie.

http://www.taraka.pl/wierzba

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97   Bereniko.     Dla Ciebie, która słyszysz głębiej.       Dziękuję Ci za ten dotyk słowa - tak uważny, że aż cichy, za spojrzenie, które potrafi zobaczyć światło nie jako blask, lecz jako pamięć ognia. Twoje czytanie jest jak dłonie, które nie ranią popiołu, tylko go głaszczą, żeby jeszcze raz rozżarzył się sensem. To rzadki dar - umieć widzieć między wersami nie autora, lecz człowieka.     dziękuję :)     @violetta   dziękuję Violetko :)   mam nadzieję, że w domu masz już ciepełko :)      
    • @Tectosmith Karol Marks określił religię jako „opium ludu”, i  że „człowiek tworzy religię, religia nie tworzy człowieka”
    • pogoda jest dla bogaczy dla niebogaczy są prognozy złe galaktyka Droga Mleczna srebrem gwiazd  się jarzy otwiera swe skarby czy chcesz czy nie..... Astat. Bizmut. Wanad. roboty jak mrówki wznoszą piramidę dla Jacka Przypadka a Marek I Wacek na fortepianie grają etiudy wczoraj byłem mały dzisiaj jestem duży  
    • @Leszczym  Dojmujący brak rozłąki, to niewygodna asekuracja...:)    
    • Za domem staw rzeczka przepływa śnieg się roztapia i ptak się zrywa. Wiatr włosy smaga a Twoje buty chodzą po polu gdzie jeszcze w lutym śnieg leżał spory lecz już się topi. Łamie zapory zmarzniętej ziemi plon rośnie spory i się zieleni. Na drzewach pąki. Idziesz przez wioskę a buty Twoje już czują ziemię już pachnie znojem jeszcze wilgotnym wspomnieniem zimy. Pluchą dość śliską co bez przyczyny ludzi przewraca. Wrócą tkliwości wiosennej pory ptasiej radości… I trzymasz w ręku sweter kremowy a z góry zapach płynie już nowy. Za domem staw rzeczka przepływa w której się kąpiesz i kwiaty zrywasz. Wiatr włosy pieści zaś Twoje stopy chodzą po polu gdzie jeszcze w maju nieśmiało wzeszło i obsypało dolinę całą. Źdźbło trawy rośnie i się przebija przez ziemię płonną zielona mila. Na drzewach kwiaty. Idziesz przez wioskę a stopy Twoje już czują ziemię już pachnie znojem. Ręce rozkładasz ciepło przyjmujesz ziemią piaszczystą się obsypujesz. Ludzi przywraca radości blask i ptak co z góry szuka swych gniazd. I trzymasz w ręku sweter niebieski a z góry słońce twe kształty pieści. Za domem staw rzeczka przepływa nad wodą szkwał liście porywa. Wiatr włosy targa zaś Twoje stopy chodzą w sandałach gdzie kłos był złoty. Obfity plon. Ciepło przemija a koniec lata już przywitało w jesiennej chwili czerwień i żółć. Na drzewach płody. Idziesz przez wioskę a stopy Twoje brodzą po deszczu przemokły znojem. Ręce swe składasz a nad ścierniskiem obłok przepływa zupełnie nisko. Ludzie już zwożą do domu plony za progiem zima. Zapuść zasłony. I trzymasz w ręku sweter czerwony a mgła spowiła drzewne korony. Za domem staw rzeczka przepływa i lód ją skuwa i kra się zrywa. Wiatr włosy mrozi a Twoje buty chodzą po polu w ten dzień pokutny. Zostawiasz ślad. I chuchasz w dłonie a dech lodowy zmraża powietrze. W ten czas śniegowy. Na drzewach sople. Idziesz przez wioskę a buty Twoje już czują zimę już pachnie znojem. Z chat się unosi dym z drewien suchych. Poranną szadź. Śnieg leży wszędzie i radość niesie. I trzymasz w ręku ten czarny sweter. Po czym na pewno w ten dzień lutowy weźmiesz do ręki sweter kremowy...        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...