Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Uważam Twoją postawę "Agresywnej Maczety" za godną naśladowania.

Jakże dojmująco wielki odsetek tych, którzy spłodziwszy tutaj koszmarnego potworka z łbem tapirowanego wieprzka na włochatych nogach od nocnego stolika, zabiera w smętnej ciszy jego sponiewierane krytyką truchło i idzie precz - zrzucić je w mroczną czeluść szuflady.

Opublikowano

zadziwia mnie piana przelana tutaj przez Autora. Jest tu kilka błędów w pisowni, których być nie powinno, szczególnie, gdy Autor wygarnia innym od nieuków. Błąd napisany celowo- powinien być wstawiony kursywą, bądź w cudzysłowie; ale to mały Pan Pikuś. Treść napisana przez palącego zioła, albo nawiedzonego uczestnika kursów MLM, motywacyjnych, itp, czy też połykacza książek w tym klimacie. Dla jasności- nie jestem oponentką takich wydawnictw, przeciwnie- temat jest mi znany; ale w tym - powiedzmy- wierszu przelewa się natchnione pustosłowie- niestety- to tzw. masło maślane. Przykład?- uwięziony w wszechobecnej materii życia
która mnie więziła przez lata
- jak uwięziony przez nią to znaczy, że więziła. teraz wszechistnieję
w niezgłębionej świadomości
życia w niematerii.
- tu dwa błędy, ale idąc tropem, że Autor czuje się uduchowiony, wszechobecny, prawie wszechmocny, znający "odmienne stany świadomości"- istniejąc w materii życia istniejemy w świadomości, czyli czymś, nad czym mamy kontrolę i panujemy. Jeżeli ktoś odczuwa wszech istnienie, coś niezgłębione, nie materię, to jest w stanie tzw. wyższym, czyli w stanie Nadświadomości.
Myślę, że nie ma co się irytować, po to tu jesteśmy, by się uczyć. Sama wiem, że krytyka boli, ale jak nauczymy się ją konstruktywnie wykorzystywać, to tylko wyjdzie na dobre. Gratuluję odwagi zamieszczenia wiersza w rubryce dla wprawnych poetów- tu należy już się liczyć z większymi wymogami czytelnika.
mam nadzieję, że Autor nie poczuje się jednak obrażony- czego bym sobie życzyła- pozdrawiam:)

Opublikowano

Droga Emm wystawiamy tu , chcąc nie chcąc, tyłek na kopniaki. Bolą, ale są do zniesienia,gdy zadawane niezłośliwie, gorzej gdy jest inaczej. Jednak najgorszym zjawiskiem ( a takie tu też się niestety zdarzają ) jest gdy w wystawiony tyłek ktoś włazi, lub go liże :)). Co do tego nieszczęsnego wiersza, wszystko mozna strawić. Wyobraźmy sobie lorda Vadera, który w kolejnej części Gwiezdnych Wojen, swą demoniczną chrypką w prologu wygłasza ów tekst wprowadzajac nas w fantastyczny nastrój filmu. I tak to widzę.:)) Pozdrawiam :)

Opublikowano

ja tylko zadałem pytanie odnośnie pisowni, nie napisałem, że jest źle!!!
autor chyba się pomylił, jeśli nie odbiera krytyki to po co umieszcza tekst na serwisie poetyckim, w którym o komentowanie przecież chodzi?????

więcej pokory i dystansu do własnej tfurcosci(((-:
pozdrawiam

Opublikowano

Tak to już jest, że kwestie bytu (materialnego czy duchowego), a więc w pewnym sensie ostateczności wzbudzają takie, a kto wie czy nie największe kontrowersje. Tym bardziej, że już sam temat z natury rzeczy jest, dla jednych bardziej wzniosły, a dla drugich bardziej patetyczny, czyli taki, który tak łatwo (bez zaangażowania się) nie dociera do człowieka. A często dla czytelnika jest to tylko okazja do dworowania sobie. Ale ja już przynajmniej tyle wiem, że kto by sobie co nie myślał o tym co robię, i tak będę robił swoje. I Tobie życzę, żebyś zawsze robił to, co uważasz za stosowne, potrzebne i dobre (za bardzo nie oglądając się na nikogo). Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Bożena De-Tre Wspaniałego dnia :)
    • @Relsom wiesz to nie jest wiersz który mi dedykujesz  Skupiłam się na ogólnym odbierze  Wyniosła bym o wiele więcej gdybym chciała  Najwidoczniej nie mam potrzeby analizować i rozkładać na czynniki pierwsze utworu  A tym bardziej grzebać w emocjach autora    Więc tak.. Tylko tyle wyniosłam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Szorstkie już było życie we trudzie, dzisiaj chcę chodzić tylko w jedwabiu. Jedwabne myśli w codzienność wplatać, wstążki we włosy lekkością wabią. Mów do mnie miękko, ciepło i czule, tak by jedwabne promyki słońca znów oświetlały mą mroczną duszę. Jedwabnym szlakiem serce podąża. Wystaw na słońce - rozpieść mnie świecie, lekki wiaterek ciało owiewa. Weż mnie na ręce, jak swoje dziecię. Przyjemność życia znów chcę odkrywać.
    • @Migrena …niestety stety tak

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Miałam turkusową spódniczkę na szelkach, które krzyżowały się na plecach i zapinały na guziki. Była rozkloszowana, z ciemnego turkusu – a gdy się obracałam, unosiła się jak parasolka. Mama z babcią uszyły mi ją razem. Była niezwykła – miękka i przytulna jak brzoskwinia. Wtedy mówiłam, że „z meszkiem”, dziś już wiem, że to był aksamit. Dzieci lubią takie rzeczy. Może i dorośli. Do dziś nie znoszę materiałów, które gryzą. Ta spódniczka nie była na co dzień, nie do biegania po podwórku. Ale czasem udawało mi się uprosić mamę – jak tamtego letniego dnia. Sąsiedzi smołowali dach. Dla dziecka to było prawdziwe widowisko – ogień na dachu, dziwny, nowy zapach... Na dach nie wejdę, wiadomo, ale na podwórko sąsiadów? Już prędzej. Ciekawość zwyciężyła. I stało się nieszczęście. Chyba jakiś podmuch wiatru przyniósł ze sobą kroplę gorącej smoły. Spadła prosto na moją spódniczkę. – Ach! – Mama mówiła: „Nie kręć się tam, to niebezpieczne”… Pobiegłam do łazienki, zamknęłam drzwi na zasuwkę i rzuciłam się do ratowania mojej ukochanej spódnicy. Próbowałam mydłem, szamponem, płynem do kąpieli – nic. Plama nie znikała, tylko się rozmazywała. Ale się nie poddawałam. Pomyślałam: ten materiał ma takie jakby malutkie włoski... Może da się to wyskubać? Wyskubię – i będzie jak nowa. Skubałam więc. Palce mnie bolały, ale nic. Wtedy zauważyłam pumeks. Może tym? Siedziałam tam długo, coraz bardziej spanikowana. W końcu zaczęli się dobijać do drzwi. – Co robisz tak długo? – zawołała mama. – Nic. – Jak to nic? To wyjdź! – Nie… nie mogę! – Otwieraj natychmiast. Co się stało? Stałam bezradna. Chciało mi się płakać – już nie cicho, tylko głośno. W końcu otworzyłam. – Co się dzieje? Dlaczego…? Wystarczyło spojrzenie – wszystko stało się jasne. – Dlaczego nie przyszłaś z tym do mnie? Coś byśmy poradziły. – Jakie „poradziły”…? Nic nie pomaga, próbowałam wszystkiego. Została dziura. – Och, dziecko. Trzeba było przyjść. Ja bym sobie poradziła. – Ale jak? Czym? – Masłem. Tłuszcz rozpuszcza się tłuszczem. – Masłem?! – Tak. Ale teraz… już po wszystkim. Do wyrzucenia. – Nieee! – Chyba że chcesz w takiej dziurawej chodzić. Jeśli ci pasuje – proszę bardzo. I tak musiałam pożegnać się z moją najładniejszą i najmilszą spódniczką. Lata później jechaliśmy samochodem do Austrii. Upalny dzień, asfalt się topił i zostawiał na aucie smoliste kropki. Ale ja już wiedziałam, co robić. Masło, oczywiście. Po powrocie było trochę paprania, ale wszystko zeszło bez śladu. Wiem nawet, że jak zabraknie zmywacza do paznokci, to świeży lakier rozpuści stary. Już znam kilka sposobów na pozornie niemożliwe rzeczy. Ale... Jak się zakochasz, a ten ktoś odejdzie w siną dal – to co? Trzeba od razu zakochać się w kimś innym? No, jakoś nie działa. Dziura zostaje.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...