Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Była dziewiąta siedem akurat
gdy rozpętała się awantura
między liczbami rzecz niesłychana
w sobotę zaraz z samego rana

wszystkie cyferki smacznie chrapały
gdy siedem z dziewięć w konflikt się wdały
jedna przed drugą która w czym lepsza
siedem niezwykła dziewięć największa

siedem wychwala swoje walory
że jest cudowna że do tej pory
klechdy baśniowe i siedem cudów
na co dziewiątka to ziewa z nudów

ja to dopiero jestem wspaniała
tak się dziewiątka wciąż przechwalała
zdumiewające mam właściwości
siódemka z tego dostała mdłości

kłótnie i swary im nie przystoją
inne cyferki tego się boją
że im sodowa strzeli do głowy
i wynik wyjdzie bezcyferkowy

kiedyś Kaczmarek zaśpiewał pero
bo chciał by bilans wyszedł na zero
wolę siódemkę bo cyfra owa
jest kapitalna i fest szlajfkowa!


www.serwis-matematyczny.pl/static/st_liczby_siedem.php
www.numerologia.net.pl/ZDUMIEWAJ%C4%84CA+9+-+TKA,17.html


Opublikowano

szóstka z jedynką jęły wieść spory
siedziały cicho aż do tej pory
jedna przez drugą krzykiem się pieni
trzeba natychmiast coś tutaj zmienić

nad Wisłą szóstka jest dla prymusów
pała jedynka symbol nygusów
za to w Berlinie pomyślcie chwilkę
wszystko dokładnie jest na odwyrtkę

kujon co wiedzę chwyta z zapałem
w nagrodę zaraz dostanie pałę
zaś nicpoń gamoń największy leser
do domu mamie szóstkę przyniesie

która jest lepsza dumajcie sami
no i nie wiecie choć dowcip tani
przecież wartości u nich są różne
a wszystkie cyfry są sobie równe

nie ma cyfr lepszych i gorszych nie ma
choć czasem kusi poetę wena
jedną wyróżnić inną przygasić
lecz uważajcie bo to jest rasizm



dla dzieci kawałki całkiem całkiem
pozdrawiam Jacek

Opublikowano

śmieją się z zera, że obłe - krzynkę,
łyse, niezgrabne, wygląd bezpłciowy.
ale spytajcie smukłą jedynkę
- system z tym zerem ma jedynkowy.

Bardzo fajny wierszyk Emm. Oxyvia ma rację - prawdziwie brzechwowy :)
Pozdrawiam.

Opublikowano

O cyferkach! Już myślałam, że nie zrozumiem, jak przeczytałam początek, ale jakoś, w

połowie okazało się, że tyle wiedzy matematycznej, co posiadłam i mam, wystarczy!

Zrozumiałam i chwalę, jak nie wiem, co! Kokietujesz mnie moim ukochanym Brzechwą i odtąd

już będziesz mi się swoim nickiem także kojarzyła z ulubioną Pchłą Szachrajką :))))))))))


Pozdrawiam. e.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


hahaha, Pchła Szachrajka?- przybij piątkę:) i kto to mówi? TY cyferek "ich weiss nicht" ?- koniec świata!
Kokietuję Brzechwą?, to komplement ogromny, a to tak samo wyszło- absolutnie bez kokieterii

ściskam serdeczne, pozdrawiam:))


Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...