Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Co robię, słuchając muzyki klasycznej, Claire de Lune, Claude Debussy, analiza:
jestem zupełnie sam z dźwiękami, rozumiesz? Tylko ja i muzyka w ciemnościach, może jeszcze trochę deszczu kapiącego od czasu do czasu na parapet, ale bardzo rzadko. Ćśśśśś, ćśśśśśś, jakbym zasypiał na palcach przesuwanych po klawiaturze fortepianu, aż do momentu, w którym rozwija się akcja - schodzę z łóżka i dotykam przedmiotów lewą ręką, wybijam rytm, przesuwam po nich, poznaję fakturę; prawa szuka znaków szczególnych, wystających słojów, uszczerbionych dzbanków; moja lewa ręka gra podkład na przedmiotach użytku dziennego, które odkrywam nocą, prawa - coś wspaniałego i wyjątkowego, co się nie powtórzy, układ linii papilarnych, aż trafiam na ścianę, wyciszam się i, oddychając głęboko, myślę o Tobie Lolito. Wybory tematów są ograniczone, pamiętam Twój wesoły szalik w paski jak Mały Książę, na wrześniowym wietrze między liśćmi - we włosach, w dłoniach - pamiętam z koniuszkiem języka na wietrze układane suche kolorowe bukiety, Chumbercie, pamiętam każdy pień drzewa, na które wchodziłaś Lolito, i rzucałaś we mnie jabłkami, odejdź, Chumbercie, oto moja chwila samotności, szczyt moich zadum, moje prywatne Mont Blanc, więc odejdź i daj prostemu człowiekowi zachwycić się jesienią i przeziębić oczywiście (po spójniku niepotrzebny przypis Ch.); odejdź. Jabłka podnosiłem z ziemi i myślałem, że jestem Newtonem, i że spadniesz mi w końcu w ramiona, i pod jabłonią Twojego odosobnienia wgryzałem się soczyście w owoce myśląc o Twojej twarzy skierowanej ku słońcu jak kwiat.
Wybór tematu przez walkower: chłodno i mgliście pod Twoimi powiekami, gdy budzisz się w zimny dzień sama w pościeli, zziębnięta, ze snu o Syberii w rzeczywistość poranną, wykrochmaloną, ...i jak daję Ci kubek herbaty w rozczapierzone poczerwieniałe palce, które zgrabią każdą iskrę. Jak siadam na brzegu łóżka z naręczem Twoich ubrań, jak wskakujesz w najcieplejsze skarpetki, staniki, golfy, zelektryzowane włosy niemal zachodzą Ci szronem - spełniony Ch., uszczęśliwiona Lo.;
ściana taka zimna, więc wracam do łóżka, przywołuję na myśl kołyskę fortepianu, i powoli, ostrożnie, nie rozpraszając się, ze starannością i uporem mnicha zapadam w płytki co prawda, lecz jednak odpoczynek od Ciebie.

Opublikowano

Witaj Rachel, wgryzam się soczyście w owocną treść Twojego tekstu i nie powiem, całkiem nieźle mi się przyswaja. Jest w tym jakby rodzaj medytacji, rozszerzonej, a jednak ukierunkowanej w punkcie Lo. Z muzyką brzmi jeszcze lepiej, ale i bez niej jest dobrze.
Nie ma sensu rozprawiać na temat podziału na wersy - zdążyłem się przyzwyczaić :)
Pozdrawiam.

Opublikowano

Wybór tematu przez walkower: chłodno i mgliście pod Twoimi powiekami, gdy budzisz się w zimny dzień sama w pościeli, zziębnięta, ze snu o Syberii w rzeczywistość poranną, wykrochmaloną, ...i jak daję Ci kubek herbaty w rozczapierzone poczerwieniałe palce, które zgrabią każdą iskrę. Jak siadam na brzegu łóżka z naręczem Twoich ubrań, jak wskakujesz w najcieplejsze skarpetki, staniki, golfy, zelektryzowane włosy niemal zachodzą Ci szronem - spełniony Ch., uszczęśliwiona Lo.;

Tylko ten fragment jestem w stanie przyswoić (nawet z dużą satysfakcją), reszta oblepia jak ciepły, słodki kisiel...

jestem zupełnie sam z dźwiękami, rozumiesz? Tylko ja i muzyka w ciemnościach, może jeszcze trochę deszczu kapiącego od czasu do czasu na parapet, ale bardzo rzadko. Ćśśśśś, ćśśśśśś, jakbym zasypiał na palcach przesuwanych po klawiaturze fortepianu...itd.itp.

Acha, kisiel jest o smaku narcystycznym ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dziękuję za komentarz. 'kawałek' to w przypadku tak zbitego tekstu całkiem niezłe słowo, nie?
Oczywiście chwyciłem aluzję:) , myślę ,że każdego muru da się wyjąć kamyk.Sens - kawałka- miał podkreślić cudzysłów.Często wracam do utworów nie będących zwykłymi "czytadłami" dlatego pozwoliłem sobie wpaść ponownie.pozdr
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


org nie stanowi o niczym.
pokusiłabym się o stwierdzenie, że sztuka jest wolną amerykanką, 'sztuka', Sztuka, i sztuka, wszystko jedno.
rozdział na epikę / lirykę / dramat jest sprawą podrzędną, zresztą 'proza poetycka' to pojęcie które ma dwa zwroty.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie musisz być taki samokrytyczny, przyzwyczailiśmy się już do niej (ignorancji) u Ciebie

My, to znaczy kto ?
My, hoff, nie przyzwyczailiśmy się do niej u nich - Mithotynów...
  • 3 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Konrad Koper tak mnie bardzo:) dziękuję za miły komentarz:)
    • Lubili się. Oprócz nienagannego wyglądu łączyły ich lata terapii i te samotne noce w szpitalu. Gry w planszówki i awersja do telewizora, przełamana z inicjatywy Grześka "Planetą małp. Ewolucją". Nieraz była mowa o "Miodowych latach"- tyle z mainstreamu. Cały świat był ich. Byli niekonformistami. Zawsze pod prąd. Buntowali się przeciw mainstreamowi. Najpierw uwodzili się grając w grę planszową, a potem szli do łóżka. Iskry, wiadomo. - 5 minut patrzymy sobie w oczy? - Yes. Taki ich mały fetysz. Nieprzebadany naukowo, według Grześka. To nic. Pomaga. Ustawił stoper na 5 minut i 20 sekund ( z zapasem, rzecz jasna). Usadzili się wygodnie, naprzeciw siebie. Gwiazdy sypały się z jego oczu. Milczeli przez 5 minut, ale opowiadali sobie dużo, przez te oczy. Stoper dał znać o płynącym czasie. Poszli przygotować coś do zjedzenia. Jego długie palce powoli wyciągał chleb z worka. Paulina i Grześ mieli plany połączyć się na wieczność.   - Do Bartka czuję miłość. Do Ciebie czuję przeważnie obojętność. - A- ha ...( W środku Paulina się gotowała) - Chcesz nad tym popracować? - Nie.     Paulina wzięła torbę i załakładając buty oznajmiła że idzie na spacer. W nerwach nie mogła zamknąć domu. Chciała się znaleźć jak najdalej. Od niego. Pogoda była dojmująco piękna. Jej krok dostosowała do przeciętnej prędkości przechodniów, czyli jak na nią, szybki. "Nie ma problemu"- mówiło jej tempo. Oczywiście, że jest. Właśnie miłość jej życia oznajmiła, że woli swojego bratanka od niej. I może nad tym popracować. Pracować?! Przecież, kurwa, jesteśmy ze sobą od 1,5 miesiąca i nic innego nie robimy tylko pracujemy, robimy rzetelnie ćwiczenia z książki psychologa- coacha, byliśmy nawet u specjalisty. Szła przed siebie, idąc tam, gdzie panuje beztroska. Tam, gdzie nie obawiała się niczego. Kiedyś tam piła piwo i powodowała zawroty głowy, kręcąc się na karuzeli. Na miejscu nie było nikogo, oprócz jednego mężczyzny. Zawróciła i szła dalej, przed siebie. Doszła do domu rodzinnego. Po drodze zawibrował jej telefon. Odczytała dopiero na miejscu. - Jesteś już. - Tak. Sama, bez Grześka. BEZ niego. Nie wiem co się dzieje ... Powiedział, że czuje do mnie obojętność. Wyszłam na spacer, on pisał, że też poszedł się przejść.   Zjadłam sama naleśniki i nie czując już głodu położyłam się, na wpół siedząco. Zadzwonił. On. - Cześć, Grzesiek. - Cześć. Rozstajemy się. - Ale jak to? Jesteś pewien? Ja nie chcę. Chcę to ciągnąć! ... - Rozstajemy się. - ok - Kiedy zabierzesz rzeczy?     Pustka. Nie będzie już wspólnych spacerów, śniadań, kąpięli czy wypadów. Czuje, że coś podnosi ją na duchu, nie pozwala jej dotknąć dna. To substancja, którą ma we krwi, rozprowadzona po całym organiźmie; substancja stabilizująca nastrój, działająca przeciwpsychotycznie. Dzięki, o psychiatrio!
    • @Robert Witold Gorzkowski Dziękuję za ciepłe słowa, pozdrawiam!
    • @violetta Ładne - pokrzepiają...  
    • chodzę po głazach gdzie błękitna woda kaskadowo spływa wokół kolorów fioletu jasnego zachodu skrzydła ptaka mgły  przebijam się jego głębią promieniami zmieniając w pudrowy pączek róży  Dzika róża  zbieram białe sercowe płatki delikatne jak bibułka w dłoni a pod falbanką chroniona liną nie tracę swojej łagodności  spleciona w koku czerpię siłę        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...