Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

omijam zleżałe kałuże jak twoje niecodzienne dni
wieje się we mnie dźwięk pociągów i jedyne co mogłem powiedzieć to

nie patrz na ludzi
jednostajnie
między krzywym zgryzem ulic
fotografuję zmiany pogody


dzisiaj byłaś ubrana w męski charakter
podobnie jak wczoraj w dżinsach i naruszonych ustach
podszedłem do ciebie na odległość zapachu perfum
lecz minęliśmy się z czasem

teraz zamykam się w budce telefonicznej
napoczynam twoje okno
jak lont zapala się i gaśnie

gdy czekanie boli powoli
wrastam w słuchawkę
sygnały jak obcasy serca
odmierzają kroki stóp
od łóżka do szansy na jutro

Opublikowano

/

dzisiaj byłaś ubrana w męski charakter
wczoraj w dżinsach i naruszonych ustach
podszedłem do ciebie na odległość zapachu perfum
minęliśmy się z czasem

teraz zamknięty w budce telefonicznej
napoczynam twoje okno
jak lont zapala się i gaśnie/



poza małym wtrąceniem / tak czy owak

interesujący tekst /

t

Opublikowano

Rafale, pojawiasz się ostatnio, jak na lekarstwo ;(
Ale to nie zarzut, tym milej się czyta :)

Zrezygnowałabym z : powoli i serca.
A zakończenie czytam: od łóżka do...

Ale podobasia zostawiam za:

dzisiaj byłaś ubrana w męski charakter
podobnie jak wczoraj w dżinsach i naruszonych ustach
podszedłem do ciebie na odległość zapachu perfum
lecz minęliśmy się z czasem


Pozdrawiam serdecznie, Grażyna.
:)

Opublikowano

"dzisiaj byłaś ubrana w męski charakter
podobnie jak wczoraj w dżinsach i naruszonych ustach
podszedłem do ciebie na odległość zapachu perfum
lecz minęliśmy się z czasem"
to biorę całe, reszta mi "zgrzyta", ale może ma..., zgrzytają rozterki w duszy
pozdrawiam:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


klimat to lont wierszy albo się zapali albo zgaśnie gdzieś po drodze, czyli coś jak z życiem, sorry za moralizowanie;)
dzięki za koment i czas, do następnego
pozdrawiam
r
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wiersz być może się przepoczwarzy, ale lenistwo autora to jego zmora (pojechałem cz-wą)
właśnie jestem na na etapie pisania wierszy bardziej aktualnych, takich bardziej dotykowych, przynajmniej dla mnie i zamykam się gdzieś między plażą, winem, sadem wiśniowym i krajową 9 na wysokości Sandomierza, co daje mi świeże myślenie o tym i owym
ale też nie ukrywam że poezja.org trochę mnie męczy
dziękuję za wyrażenie się pod wierszem i znalezienie fragmentu dla siebie
pozdrawiam
r
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dzięki za znalezienie czegoś dla siebie, sam też często czytając wiersze wybieram jakiś bardziej mi bliski fragment i z nim obcuję, mimo że reszta mi "zgrzyta"
a wracając do "zgrzytanie" w tymże wierszu to zdaję sobie sprawę, że nie leży on blisko ideału;)
dziękuję za czas i czytanie
pozdrawiam
r
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wiersz być może się przepoczwarzy, ale lenistwo autora to jego zmora (pojechałem cz-wą)
właśnie jestem na na etapie pisania wierszy bardziej aktualnych, takich bardziej dotykowych, przynajmniej dla mnie i zamykam się gdzieś między plażą, winem, sadem wiśniowym i krajową 9 na wysokości Sandomierza, co daje mi świeże myślenie o tym i owym
ale też nie ukrywam że poezja.org trochę mnie męczy
dziękuję za wyrażenie się pod wierszem i znalezienie fragmentu dla siebie
pozdrawiam
r
zamykam się gdzieś między plażą, winem, sadem wiśniowym i...zabierz mnie tam, Rafale...
A przynajmniej obrodziły tam wiśnie ?
:)))
Odpoczywaj, nie przeszkadzam, chociaż - zazdroszczę ;)
Miłej nocki.
:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • kiedy trzymam cię za rękę, twoje drugie „ja” już się rozbiera, idziemy do łazienki, kafelki falują jak morze, żywioły w tobie budzą się i gasną.   mówisz „Lore!”, a brwi wiją się w grymasie dawnego głupstwa nad oczami mętnymi jak płuca palacza.   jadę z tobą przez wszystkie wersje ciebie: tę, co tańczyła na weselu, tę, co krzyczała na dzieci, tę, która pierwszy raz się zakochała i tę, która dziś pyta mnie, jak mam na imię.   kiedy trzymam cię za rękę, to jest jedyne, co łączy cię z jakimkolwiek „tu”, z jakimkolwiek „teraz”.   pytasz, czy idziemy do łóżka, ja poprawiam poduszkę, podciągam barierkę, liczę oddechy. dla ciebie każda noc jest jeszcze jedną szansą na młodość, dla mnie – kolejną służbą.   „nie spiesz się” – mówisz – „czas jest nasz”, a ja wiem, że twój zegarek rozsypał się na sekundy bez dat.   może dziś zaśniesz spokojnie, może będziesz wołać kogoś, kto nie żyje od trzydziestu lat, może będziesz się śmiała, że w szufladzie rosną ci kwiaty.   o świcie otwieram okno, wpuszczam świeże powietrze, zapalam lampkę, żeby wygonić resztki nocy.   witasz dzień nie pamiętając, że wtuliłaś się we mnie jak dziecko, że płakałaś, że się bałaś, że znowu trzeba było zmienić prześcieradło.   kiedy trzymam cię za rękę, cały mój patos spada na ziemię razem z tym, co nie utrzymało się w ciele.
    • dogonić wiatr zrozumieć cień dotknąć myśli poczuć je   upić miłością nie bać sie smutku uśmiechać  co rano   ciągle być sobą podziwiać to co piękne nie  płakać   kochać co jest nie udawać że łatwe że nic nie boli   czy aż tak dużo chcę od życia które moją  drogą jest
    • *Afíste aftí tin prodosía na sas férei ton pio potapó thánato (gr) - Mam nadzieję, że ta zdrada przyniesie Ci najpodlejszą śmierć.     Zapatrzeni jak w obraz. Wybraliście ją na swoje zbawienie. Na swoją najpiękniejsza, jedyną miss. Przeżyłem lot w dziesięciopiętrową otchłań. Od dachu po bruk. Przez nią, lecz nie dla niej. W niej nie ma nic z kobiety. We mnie, nie ma nic z człowieka. Ja wierzę w moc zemsty. Więc proszę Cię o pomoc Eris. Zazdrość jest paliwem, najgorszych tragedii. Ten nóż jeszcze nie gardło a twarz Ci rozsieka.   Na Twoim ciele plugawym, wszelkie diabły spełniały swe dzikie rządzę. A ogary piekieł zostawiły ślady pazurów i zębów. A ja chcę wrócić w spokoju do swoich dzieł. Gdzie znam każdą literę. Gdzie obraz słowem maluję. Spokojna i pewna jest każda kreska. Gdzie znam wszystkich marsowych i posępnych królów. Proś ich o wybaczenie. Choć obca im jest litość i łaska.    
    • Murzyni Chińczycy Nordycy… – jednym po raczą pięknym… !      
    • Autor się rozpisał :) Dużo treści :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...