Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Czy to moja wina,
że urodziłem się w rodzinie murarza?
Warszawę odbudował
z brygadą brukarską Rokosowskiego...

Kiedyś było nam dobrze.
Pamiętam, jak przychodził z roboty,
to ciągle dłonie miał poparzone,
bo gorącą cegłę im na budowę dostarczali.
Wszyscy się wtedy ścigali,
a najlepszy był Stachan.

Jedno mi po ojcu zostało.
Mówił do mnie ciągle:
synu, dobry murarz to taki,
któren ma w kieszeni kawałek sznurka i gwoździe,
żeby mury równo stawiać.

Potem odszedł od mamy,
bo poznał pewną traktorzystkę -
- to było, podczas planu 6-cio letniego
i dlatego nienawidzę lata.
Taki mam syndrom.
Lubię jesień.
Kopać suche liście w parku
i do łabędzi kamieniami rzucać po stawie;
wtedy czuję się naprawdę dobrze -
- lubię naturę.

Opublikowano

-fajny ten wiersz bo zawiera 'jak w pigułce' wiele o tamtych czasach, jak 'lepsze'
malarstwo tamtego okresu , (bo bywały i dobre portrety pejzażówki i martwe..
soc-realu.. można poszperać w Internecie..),że czołowych nazwisk nie wspomnę:
Wojciecha Weissa,Juliusza Krajewskiego,Tadeusza Łakomskiego, Aleksandra Kob-
zdeja,Eugeniusza Eibischa, Wojciecha Fangora i innych gorszych.. a i tytuł
obrazu w tamtym czasach podobno odgrywał niebagatelną rolę..

poz R

Opublikowano

W kwestii merytorycznej: zastanawia mnie możliwość spotkania murarza odbudowującego Warszawę z traktorzystką...? Miasto - wieś... trochę jednak dwa odległe światy...
Poza tym: murarz a brukarz (taka była brygada wg utworu) to dwie różne profesje.
Pozdrawiam.

Opublikowano

-oj Popsuty, merytorycznie w tych kwestiach byś się uzupełnił.. Internecik za pstryknięciem..
(wynika że wieś wtedy mieszkała w mieście.. po pięciu na metr kwadratowy.. i kto te gruzy
wtedy roznosił..?)
poz R

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witam.
Wiersz przypomniał mi historię Talarów , opowiedzianą przez (przepraszam jeśli się mylę) Jana Łomnickiego w serialu "Dom".300% normy , "gorące cegły" i piękna "traktoristka":) kochana bez wzajemności , tragiczny finał.Czyżby mała inspiracja?:)
Tu jednak (pomijając lato) podmiot czuje się dobrze.Utwór z pewnością umorusany zaprawą tamtych lat.Tylko łabędzi żal , bo cierpkie to "lubienie natury" wyrażane kamieniami.
pozdro
Opublikowano

Nie wnikając w biografię autora ani jego inspiracje, wiersz jako utwór wskazuje na magię prostoty
i zwykłości. Nawet gdyby temat został rzeczywiście wybrany z filmu, tym większy plus dla autora,
gdyż wiersz brzmi bardzo wiarygodnie. Ciekawy, wstrzemięźliwy. Czyta się przyjemnie. Pozdr.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


oj Ran... do takich kwestii nie potrzebuję internetu :) Jak można mniemać autor korzystał, ale nie do końca sprawdził.
A murarz - brukarz...?
Ten utwór osadza się treścią na historii - niechże będzie (w miarę) prawdziwa.
Pozdrawiam.
Opublikowano

...Bardzo piękny wiersz...(to nie klimat tamtych lat jest ważny)...gdyż dla mnie to bardziej ważny jest obraz odnoszący się ...do społeczeństwa wprzęgniętego w karby "odbudowy"...tej niby wolności...oszukanych wykorzystanych na maksa!...przez władzę ludową....nie sposób przy okazji nie odnieść się do" poetów piewców" tamtego systemu...oto przykład sławienia tamtych czasów:

" i lira moja z nowej stali
i dumnie przemieniona muza
obywateli jasny wzrok
i głos,i oddech,myśl i krok
i wolność,która nas odurza
-to stalin"
niejaki S.Lec

....dlatego...wiersz bardziej..odbieram..jako wyraz współczucia...dla tamtych ludzi...tak bardzo oszukanych...i niejako czuję się spadkobiercą...ich zmarnowanej młodości..
-pozdrawiam serdecznie autora Henio:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Panie Lecter z Hanibalów... cieszę się, że się Pan u mnie pojawia, bo znaczy, że coś Pana tutaj rusza haha :)
Ale do rzeczy. Mam taki praktyczny i pożyteczny zwyczaj wchodzenia na wiersze adwersarzy, którzy szczególnie upodobali sobie wrzucanie do kosza wszystkiego, co czytają u nieznajomych, a przy tym pyskatych :)
Otóż, wziąłem sobie pierwszy lepszy wiersz Pana, bo rozumie Pan, że wielu się nie da po prostu czytać...
Chodzi mianowicie o "błękitnego kota". Urzekł mnie tytuł, bo oryginalny i taki jedyny w swoim rodzaju, matomiast tekst - już nie bardzo.Zauważyłem, że tytuły Panu "idą", ale z treścią bywa różnie. Oto cytat ze wzmiankowanego "kota":

"w r w pabie błękitny kot
dożynamy wieczór
po schodach nadal ktoś wchodzi
po nieistniejących
do nieistniejącej
nieistniejący"

Pomijam, że pierwszy wers jest z kategorii nadbełkotów(to Pana styl przecież, więc chyba Pan rozumie), ale tutaj siedzi niedorzeczność językowa dużego kalibru. Używając słowa "dożynamy" mamy na myśli głównie dożynki i obróbkę tzw. sierpową, zaś z wiersza wynika kontekst, że wieczór jest "zarżnięty, urżnięty". Bo pochodzi od słowa "dorzynać"(kończyć), dorżnął(przestał). Błękitny kot skończył wieczór, urżnięty w sztok, bo przecież w pabie nie wywijał sierpem, jeno poił się gorzałką... cha cha :)
Zatem, Panie Lecter, proszę podnieść kamień, którym rzucił Pan we mnie i spróbować najpierw siebie kamienować, bo wie Pan, to jest tak, jak w rzemiośle. Jak przychodzi do mnie ślusarz do zamka i widzę, że jest cienki, jako ślusarz, bo jestem sam w stanie lepiej jego pracę wykonać, to mówię mu po prostu dziękuję, a jak się jeszcze opiera, wtedy wyprowadzam mojego cterdziestopięcio kilogramowego psa Baskervillów(owczarek belgijski) i tenże daje mu uśmiechem swoich ponad calowych ząbków do zrozumienia, że są lepsi od niego rzemieślinicy i powiem Panu, że to skutkuje :)
ale być może nie u Pana. Pan przecież nie jest rzemiślnikiem, a czy poetą? Proszę sobie samemu odpowiedzeć, bo krytykiem, który używa trzech słów do wszystkich wierszy - z pewnością nie. Pozdrawiam Pana serdecznie i mój Baskervill też się do Pana uśmiecha... o, nawet Panu chce łapę podać... :)
Opublikowano

Panie Lubow (uprzednio popełniłam faux pas, ale jak tu się rozeznać w rodzajach?)
Myślę, że wiersz wpisuje się dobrze w tamten klimat. Prostota wypowiedzi harmonizuje z prostotą murarza.
Cierpka puenta. No i dobrze.
Możliwe, że to nie dzieło sztuki, ale nie wrzucałabym z pewnością do kosza.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Cieszę się, Panie Konarski, że się Pan wreszcie pojawił... Czekałem na Pana. Bez Pana u mnie pod wierszem, to czuję się tak, jakbym w niedzielę nie poszedł na "dwunastową" haha :) Ubolewam jednakowoż nad Pana ubogim u mnie zawsze komentarzem. Wiem, że zna Pan więcej słów poza "gniot", ale u mnie jakoś odbiera Panu mowę. Nie mniej dziękuję za odwiedziny i nawet tego zakalca, którego mi Pan zostawił. Pracuję ciągle nad warsztatem, ale jak tutaj się czegoś nauczyć, jak wpada czytelnik i tylko: kosz, gniot, bzdety... Dlatego nauczyłem się pisać pod krytyków, żeby ich nie zmuszać do nieznanego wysiłku komentarzowego. Wie Pan, jak to jest... gniot, gniotem się odciska. Czy to nie Adaś M. tak powiedział?
A może konkubent Róży Luxemburg, niejaki Ilicz? Sam już nie wiem. Pozdrawiam Pana serdecznie :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Dobry, ciekawy tekst. Jest w nim pewna konsekwencja - stylu wypowiedzi i treści. Może odrobinę przegadany, ale wydaje się prawdziwy. Budzi emocje. Moim zdaniem - warto przeczytać, bo jest wnim potencjał :-)). pozdrawiam. a

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Alicja_Wysocka Niezmiernie mi miło:))
    • @Gosława 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby nigdy nie istnieli, Zakłamane europejskie elity, Uznały Ich tragedię za aspekt nieistotny…   Wielki butny europarlament, Zjednoczonej Europy głoszący idee, Gardząc głośnym przeszłości echem, Pamięci o pomordowanych europejczykach się wyrzekł…   Na z dalekiej przeszłości cichy głos Prawdy, Europosłowie pozostając głusi, Zaślepieni frakcyjnymi walkami, Rzucili się w wir pisania nowych dyrektyw.   I nie zrozumiał podły świat, Ogromu tragedii zapomnianego ludobójstwa, Woli ciągle tylko się śmiać, Gdy na europejskich salonach króluje zabawa…   Odmówiono Im minuty ciszy... By nie była lekcją pokory Dla światłych europejskich elit, Zaślepionych ułudą nowoczesności,   A przecież tak do bólu współcześni, Eurodeputowani z krajów zamożnych, Tak wiele mogliby się od Nich nauczyć, Szacunku do ojców swych ziemi.   Na styku kultur na kresach dalekich, Sami będąc ludźmi prostymi, Całe życie pracując na roli, Całym sercem ją pokochali,   Na każdy kęs białego chleba, Pracując wciąż w pocie czoła, Wszelakich wyrzeczeń poznali smak, Niepowodzeń i gorzkich rozczarowań…   Odmówiono Im minuty ciszy... Jak gdyby była ona klejnotem bezcennym, Ważyła więcej niż całego świata skarby, Znaczyła więcej od kamieni szlachetnych.   A przecież krótka chwila milczenia, Nie kosztuje ni złamanego eurocenta, Wobec zakłamania świata zwykle jest szczera, A rodzi się z potrzeby serca.   Przecież milczenie nie ma wagi, Skrzyń po brzegi złotem wypełnionych, Skąpanych w złocie królewskich pierścieni, Zdobiących smukłe szyje diamentowych kolii.   Przecież krótkie zamilknięcie, Tańsze jest niż znicza płomień, Kosztuje tylko jedno śliny przełknięcie, Gdy znicz całe dwa złote…   Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby jej byli niegodni, By pamięć o Nich odrzucić Obojętnością Ich cieniom nowe zadać rany…   Po ścieżkach Pamięci, Nie chcą wędrować dziś ludzie butni, Zapatrzeni w postęp technologiczny, Zaślepieni ułudą europejskości,   Po co dziś tracić czas na Pamięć, Rozdrapywać rany niezabliźnione, Lepiej śnić swój irracjonalny o Europie sen, Historię traktując jako przeżytek…   Lecz choć unijne elity, Odmówiły czci duszom pomordowanych, My setkami naszych patriotycznych wierszy, W skupieniu oddajemy Im hołd uniżony…      
    • muszę znaleźć przyjemność w oczach ciemniejszych niż porzeczkowa słodycz tak mówiłeś dotykając Lanę której piegi rozlewały się na brzegach powiek krew po utraconych dzieciach zaschła cichym dźwiękiem rwanej pajęczyny płosząc myśli zapraszasz do łóżka miły niebo źle znosi zdrady w płatkach liliowych bzów dusznych majowych porankach nie będzie zadośćuczynienia to już ostatni list ostatnie do widzenia
    • Jakoś tak posmutniałam  Dla mnie to nawet siłaczka  Pozdrawiam serdrcznie 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...