Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Widzę, jak biegniesz
radość z dzwonkiem śmiechu
wiosna z kitką nad stawem
Beztrosko złamana noga
tylko pomaga w igraszkach
Na łące, gdzie kwiaty, jakich nigdzie
ważki błękitniejsze od nieba
Na dłoni podajesz chrabąszcza

Widzę, jak leżysz
Śnieg skrzy się
walcząc o prymat z Twoimi oczyma
Zima zazdrosna o kolor włosów
maluje wszystko niebieską bielą
Otulasz się bezpiecznym puchem
Drzewa podają ośnieżone ręce
Spod lodu zerka senna trawa

Widzę, jak stoisz
pomagasz sośnie patrzeć w niebo
Jesień marudzi, że zbyt ciepło
zdejmuje z drzew ubrania
Twoja skóra pachnie słodko
jak żółknąca trawa
Wypatrujesz burzy

Widzę, jak idziesz
drogą wzdłuż strumienia
lato z koszem dojrzałych owoców na głowie
Chwytasz mnie pod rękę
prowadzisz do młyna
W myślach rysuję serca w mące
Żarna skrzypią
wdzięczne za zainteresowanie
Strych kusi ciemnością
arka zwierząt się otwiera
i cały świat się łasi


2002-2004

Od autora: Wiersz naiwny, aż błyszczy od wytartych sformułowań, ale za oknem tak szaro, że aż mi się zachciało przypomnieć różnorodność, tak staromodnie przywołać złotą, (Polską - sic!) jesień :)

Opublikowano

A mnie się podoba, a koniec jest namiętnie piękny :)

I raczej wiele tu obrazów rzeczywistości, niż wytartych tropów poetyckiej oczywistości.
Wszędzie skrzą się wynalazki - nie epokowe, ale poruszające.
Ten - przez palcowy przypadek - powalił mnie wręcz:

womagasz sośnie patrzeć w niebo
:))))

I nie mów dr. Wu o naiwności - z takiej mąki smakowity chlebek!
pzdr. bezet

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jużem poprawił, dzięki, aż ze wstydu płonę ;)



Hmm miło się robi po takim komenmtarzu :)
Równie czerwonym teraz - tyle, że spłoniłem się, jak wspomniana wiosna, gdy sie chwalić jej kształty :)

Pozdrawiam
Wuren
Opublikowano

Leśmian to mój ulubieniec, więc nieco się uśmiechnęłam na czyjeś stwierdzenie co do podobieństwa tego utworu do Jego wierszy. Ale faktycznie czytało się przyjemnie bardzo i moja wyobraźnia pomknęła w ślad za strofkami wiersza.
Pozdrawiam
MG

Opublikowano

Błyszczy, a błyszczałby bardziej bez tego komentarza co przy nim jak kula u nogi.

Błyszczy i mrocznieje.

"Strych kusi ciemnością
arka zwierząt się otwiera
i cały świat się łasi"

Są jeszcze poeci na p.org. To dobrze. Proszę nie uciekać.

Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Karolina rozglądała się po obszernym pomieszczeniu zastawionym ciężkimi, dębowymi regałami pełnymi woluminów. Wszystkie księgi były oprawione w skórę i wyglądały jakby zostały żywcem przeniesione z zamku angielskiego lorda epoki wiktoriańskiej. Niektóre starodruki były zabezpieczone i znajdowały się na kilku regałach za szkłem. Studentka była oszołomiona tym bogatym i cennym księgozbiorem. „Muszę wreszcie zobaczyć moje materiały”, pomyślała. Usiadła przy dębowym stole usytuowanym po środku biblioteki. Leżały na nim przedwojenne egzemplarze czasopisma „Głos Ewangelii”, wydawanego przez Mazurów w języku polskim. Ucieszyła się, bo wiedziała, że jeszcze o tych gazetach nikt w Polsce nie pisał. Brała każdy egzemplarz delikatnie do ręki i sporządzała notatki z ich zawartości. W pewnym momencie do pomieszczenia wszedł pastor Kocki. Był mężczyzną dawno już po pięćdziesiątce, średniego wzrostu, o lśniących, brązowych oczach i łagodnej twarzy. Serdecznie przywitał się i zapytał, czy Karolina czegoś jeszcze nie potrzebuje. Usiadł przy stole. Dziewczyna podziękowała, chciała pochwalić zasoby biblioteczne, ale wówczas jej wzrok padł na portret młodego mężczyzny. Wcześniej obrazu nie zauważyła. Rama była przewiązana czarną wstążką. Spojrzała na gospodarza. Pastor zobaczył jej pytające oczy. - To mój syn, Henryk. Zginął rok temu w wypadku samochodowym, w drodze na obronę swojej pracy doktorskiej - wyjaśnił spokojnie. - O mój Boże, dlaczego?! - wyrwało się Karolinie. - Proszę nie mieszać w to Boga. To nie była jego decyzja. To pewien człowiek, mieszkający zresztą dwie ulice dalej, dokonał złego wyboru. Po alkoholu wsiadł do samochodu - powiedział smutno.
    • @UtratabezStraty Z dużym zainteresowaniem przeczytałam Twoje opowiadanie i pojawiło się mnóstwo pytań. Wizja przyszłości naszego państwa czyli postępujący autarkizm, porzucenie zglobalizowanego kapitalizmu, obraz niemalże apokaliptyczny może nie przeraża, ale niesie pewną refleksję. Natomiast sfera relacji między małżonkami i sfera psychologiczna nie przekonuje mnie. Czy zmieniający się system, warunki życia zmieniają uczucia, relacje? Marek chce wychowywać żonę i zapewnia, że "nie w stylu naszego małżeństwa, żeby dbać o siebie nawzajem". No tak, przecież są małżeństwa, które łączą różne sprawy, tylko nie tzw, miłość. Beztroska obu małżonków, gdy Agnieszka jest w więzieniu, wrażenie, że jej się tam podoba,nie rozpacza też mąż - jakoś do mnie nie trafia. No i drobny wniosek, komfort życia w więzieniu jest o wiele większy niż w klasztorze (obecnie się zgadza), ale w tej wizji już tak nie jest. :)
    • @Annna2Cudny tekst - subtelny i melancholijny, przypomina epitafium, wyzwala ukojenie, zadumę i próbę pogodzenia się z odejściemwspaniałej artystki.  Piekne metafory: "Strąciłaś noc, sięgnęłaś gwiazd" . I jeszcze ta muzyka! Aż brak mi słów. 
    • @GosławaWiersz - obraz, przemawia spokojem i zostawia ... niepokój. Jest to coś, co porusza. Gdy mgła "penetruje okoliczne rowy" ktoś mi bliski bierze aparat foto. i "wyrusza na żer" . Wiersz piękny!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...