Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

powiedz kapeluszniku
chochliku drukarski życiorysów
jak mocno trzeba skropić ziemię
by na twarzach obróconych plecami
zatrzymać wiatr

czy wszystkie ziarna
od Gangesu po Loarę
które nosimy w dziurawej kieszeni
muszą nasiąkać pestycydami

zaprzecz bo zaczynam rozumieć
skąd na zaproszeniach
pojawia się czerwona pieczęć

Opublikowano

W moim typie wiersz to jest! Zrozumiałam. Może, jak zwykle na swoja modłę, ale tym razem piękno łączy się z jasnym przekazem. Najbardziej polubiłam pierwszą strofę. Buja mózgiem. I: jeśli nie ma tu żadnej literówki (a raczej nie ma!), to jest moja ukochana inwersja w dwóch początkowych wersach. Jakże wiele nadaje charakteru temu przekazowi. Bardzo! Pozdrawiam. Elka. :)))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Owa pieczęć czerwona jak zakaz wstępu. Albo krew... Wielowątkowo-znaczeniowo jak dla mnie. Najbliżej jest mi do takiego protest-wyznania o braku wiarygodnych ideałów, o braku wiarygodnych idealistów. Ziarna do zasiania nie są już naturalne, są "zmodyfikowane". To tak jak z kobietami (przepraszam - ale mi się pomyślało właśnie) i ich makijażem... :)
Ciekawie jak to u Ciebie Lokomotywo. Pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Owa pieczęć czerwona jak zakaz wstępu. Albo krew... Wielowątkowo-znaczeniowo jak dla mnie. Najbliżej jest mi do takiego protest-wyznania o braku wiarygodnych ideałów, o braku wiarygodnych idealistów. Ziarna do zasiania nie są już naturalne, są "zmodyfikowane". To tak jak z kobietami (przepraszam - ale mi się pomyślało właśnie) i ich makijażem... :)
Ciekawie jak to u Ciebie Lokomotywo. Pozdrawiam :)
Dzięki za wnikliwą analizę - to miłe:) Trafnie ująłeś - protest, a może nawet bunt i wyrzut.
Też pozdrawiam:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


"chochlik drukarski" taki zwrot i w tym układzie występuje, więc nie przemieniałam - choć przyglądałam się temu długo i w końcu uznałam że nie przeszkadza, a wieloznaczność - cóż, jakoś preferuję:)
Pozdrawiam również.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie widzieli się od wieków - a może tylko od tej jednej zbłąkanej łzy, która spadła w drugą stronę świata, rozpryskując ciszę na milion maleńkich światów. Most Tęsknoty, rozwieszony nad nicością, drży pod ciężarem wspomnień, a grawitacja dawnych spojrzeń wciąga ich ku sobie - dwa piękne ciała, co nigdy nie znały rozłąki. Tęsknota gryzie niebo, a niebo krwawi gwiazdami, które spadają jak płatki rozżarzonego ognia. A w każdej gwieździe odbija się echo ich niedopowiedzianych imion. Anna. Piotr. Dwa serca w szumie kosmosu. On - krew rozpędzona do istoty alfabetu. Krzyk - linia kodu bez końca, rozbita o pustkę, aż język pęka w spółgłoskach, a echo staje się przestrzenią, w której żyje brak. Ona - protokół ciszy w chmurze snu. Serce - dekoder kosmicznego szumu. Nasłuchuje - tam, gdzie milknie wszystko, najłatwiej złapać jego brak, jak motyla w świetle gwiazd. Spotykają się w zakrzywieniu przestrzeni - między powiekami, w mikropęknięciu dnia, które świeci jak iskra pod skórą. Synchronizują fazy dusz - świat łamie oś, zdumiony. Słowa stają się dzikimi pędami, liśćmi z westchnień, kwiatami rodzącymi się z pustki i pragnienia. Między nimi - ogrody z popiołu, śniące o deszczu, choć deszcz jest tylko inną formą tęsknoty, która parzy i koi jednocześnie. On idzie po linie utkanej z jej oddechu, nad przepaścią, gdzie echo niesie jej imię jak modlitwę wiatru, a każdy krok odbija się w bezkresie ciszy. Ona wchłania jego wspomnienie - które spływa w żyły jak żywioł. W jej ustach każde „pamiętam” staje się gwiazdą, której blask odmienia noc w nieskończoność. Świat ich nie zna, ale wszystko wokół szepcze ich historię: światło się spóźnia, wiatr drży w rozterce, cisza pęka - jak skorupa kosmosu, odsłaniając puls wszechświata. Tęsknota - alchemia gwiazd: z popiołu powstaje diament pod ekstremalnym ciśnieniem ciszy, który rozświetla pustkę swoim ogniem. Bóg uczy się miłości z drżącą dłonią, na ich pierwszej kosmicznej pomyłce, zapisanej w entropii materii. Pisząc w próżni alfabet serc. Rozdzieleni, a jednak nierozdzielni - dwa bieguny tego samego pola grawitacji w dwóch wymiarach jednego snu. Światło wypala ból w energię, ostatni szept staje się wszechświatem. Bo nawet cisza - jeśli kocha - potrafi stworzyć nowe niebo, w którym każda gwiazda śpiewa ich imię w nieskończoność.  
    • @Robert Witold Gorzkowski Pięknie uchwyciłeś tę nierozłączność – grób, który stał się drugim ciałem, drugim oddechem. To, co napisałeś, brzmi jak definitywna diagnoza: nie da się oddzielić tego, co przeżyte, od tego, kto przeżył. Najbardziej porusza mnie to "współistnienie" – słowo tak spokojne, jednocześnie pełne rezygnacji i zgody. Nie walka, nie ucieczka – po prostu życie obok, z tym ciężarem, który już nie jest zewnętrzny.  
    • @infeliaNadeszły czasy silnych kobiet w domach. :) 
    • @Berenika97   świetne !!!!!!!
    • @Migrena On: róża w zębach, poważna mina, ona: płatek wirujący w czerwieni.   Krok, zwrot – kolec go w język ukłuł, syknął, ona parsknęła, orkiestra milczy.   "To ja jestem różą!" – rzuciła przez ramię, zakręciła się w sukni jak wiatr na łące. On splunął, uśmiechnął się wreszcie szeroko: "No dobrze – ty róża, ja... tylko bukiet!"   I ruszyli znowu – dwie róże w objęciu :)))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...