Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

pomyślałem czas stworzyć dzieło
niebanalne wielkie by wartość miało

zacząłem pisać - poeta z przypadku

najpierw był ciągły później stroficzny
rymowany biały a nawet toniczny

lecz zamiast dzieła – ciągle kicz wychodził

anafora przerzutnie liczne metafory
miało brzmieć lepiej było coraz gorzej

zakląłem siarczyście - nerwy mi puściły

w kąt rzuciłem papier złamałem długopis
twórczej impotencji znowu dałem popis

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witaj:)
Dziękuję za kolejne czytanie i miły komentarz.
Długopis mogę złamać – skoro to na szczęście. :)
Pozdrawiam,
Andrzej
Opublikowano

Witaj Magdo.:)
Bardzo się cieszę, że Ci się spodobało.
A jeśli rozbawiłem, to tym bardziej jest mi miło.
Wprawić kogoś w dobry humor, to coś wspaniałego.
Pozdrawiam

Opublikowano

Ha ha ha! No tak, dużo jest na różnych forach "niedzielnych poetów", którym się wydaje, że są arcymistrzami... Jeśli jeszcze w porę umieją ocenić swoją pisaninę i wyrzucić coś czasem do kosza, to jest nieźle. :-) Ale z moich obserwacji wynika, że im słabszy poeta, tym mnie wyrzuca do kosza.
Twój wiersz niezły, podoba mi się jego klimat. :-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Proszę, proszę następny rozbawiony.;)
Wierz mi, bardzo mnie to cieszy, że udaje mi się wprawić innych w dobry nastrój.
Miło mi również, że oprócz poprawienia humoru, wiersz skłonił także do przemyśleń.
Dziękuję Waldku za czytanie i komentowanie.
Pozdrawiam i dla przypomnienia:
Jestem Andrzej ;))))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witaj Oxyvio.
Bardzo mądrze odczytałaś i opisałaś. Faktycznie, często tak bywa.
Dziękuję za czytanie i komentarz.
Pozdrawiam:)
Opublikowano

Twórcza impotencja, to znakomity tytuł na wiersz, chociaż ten też jest ok. Potrafi mocno zdołować brak satysfakcji z własnych osiągnięć, albo zbyt wysoko zawieszona poprzeczka...
Twój wiesz zgrabny i sympatyczny, pozdrawiam :)

Opublikowano

Witaj.
Masz rację taki tytuł byłby dobry, ale wolałem użyć tego zwrotu w poincie.
Co do reszty mam podobne zdanie.
Bardzo dziękuję za miły komentarz.
Pozdrawiam

Opublikowano

Dobry jest ten wierszyk i śmiesznościowy! Pomimo, że jakoby wena uszła! Eee, znaczy - impotencja, jak sam piszesz! Ale clou jest takie - im się bardziej naprężymy,
mniej ciężaru ponosimy
za duże napięcie
jeszcze nie zaklęcie

Pozdrawiam :)))))))))). Elka.

Opublikowano

Andrzeju, poruszyłeś w wierszu kilka aspektów; piszesz o "poetach z przypadku", o aspiracjach piszących (które czasem większe są niz możliwości), o trudności tworzenia i stanach duchowych, jakie są z tym związane. W sumie wypadł dobry wiersz, z dobrymi obserwacjami i przemyśleniami. Pozdrawiam.
J.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Bereniko, podobno są kobiety i dziewczyny, które nie cierpią, jeśli druga ma taką samą. No na mnie to nie działa- ja się cieszę z choćby z tego powodu, że ktoś ma gust podobny do mojego, że nie jestem taka ostania - mogę nawet siedzieć obok,  a co? Celowo nie można? A czasem i z zazdrości, że Twoja jest ładniejsza, zdarza się kąśliwa uwaga albo i złośliwa psota - no cóż... :)
    • Historia wdzięczna a puenta znakomita. Podkreślona flamastrem. Z przyjemnością Alu. I jesteśmy zgodne w kwestii miłych materiałów. Bb   PS zniszczyłam w dzieciństwie mamie ulubioną bluzkę. Nałożylam lalce jako sukienkę i obcięłam nożycami rękawy, bo były za długie. Słabe wspomnienie (nie robiłam na złość, tyle że nikt mi nie powiedział, że tak nie można). 
    • @Migrena Miłość jako akt kreacji - niezwykłe ujęcie. Słowa płyną lekko, naturalnie i zabierają mnie w sferę mistyczną i cielesną jednocześnie. I niech trwają, niech się stwarzają, natura nie zna pojęcia "koniec". O ciszy nie piszę, bo poeci wiedzą lepiej, jak ją dotknąć.  
    • Stara, drewniana figura kiedyś w głównej nawie swoje miejsce miała. Wszystkie prośby, intencje i żale — przez tyle lat w jej kierunku wypowiadane — słuchała. Łzy, czasami, na posadzkę świątyni spadające — widziała. Na pytania: „Czy jesteś?”, „Czy widzisz, co robią?” — nawet gdyby mogła odpowiedzieć, odpowiedzi nie znała. A jednak, mimo swego milczenia, była jak światło w ciemności— ci, którzy przychodzili, znajdowali w niej jakąś ciszę, cień nadziei, poczucie, że nie są całkiem sami. Z wysokości swego cokołu patrzyła na dzieci trzymające matki za rękę. Na starców z różańcem w dłoniach. Na zagubionych, którzy z lękiem w oczach i gniewem w sercu stali w półmroku. Na zakochaną dziewczynę, co szeptała: „Niech mnie pokocha”.   Niemy świadek wszystkiego, co kruche i piękne w człowieku. Jej drewniane ramiona wypłowiały, twarz popękała przez wieki. Spojrzenie, wyryte przez dłuto, nie straciło jednak łagodności. Nie mogła cofnąć czasu. Nie miała mocy sprawczej. Nie znała odpowiedzi na modlitwy. A jednak — była. Właśnie to „bycie” było jej najważniejszym darem. Z czasem nowe figury, dekoracje zaczęły otaczać ją z każdej strony. Ona — skromna, lekko pochylona — wciąż stała. Stała i słuchała. Choć nie znała słów, rozumiała ciszę. A w tej ciszy ludzie mówili najwięcej. Została zdjęta z cokołu. Ostrożnie, bez ceremonii. Przeniesiona do zakrystii. Tam, między szafami z ornatami, obok zapasowych lichtarzy i zakurzonych mszałów, stoi cicho — zapomniana. Nie słyszy już szeptów modlitw. Nie czuje ciepła ludzkich spojrzeń. Nie widzi łez spadających na kamienną posadzkę.   Czasem tylko, przez uchylone drzwi, wpadają do niej echa liturgii: odległe śpiewy, brzęk dzwonków, szelest procesji. Serce z drewna — czy może w ogóle istnieć takie serce? — ściska wtedy tęsknota. Tęskni za kobietą, która codziennie zapalała przy niej maleńką świeczkę. Za chłopcem, który z obawą patrzył w jej oczy, zanim odważył się przystąpić do spowiedzi. Tęskni za szeptem: „Pomóż mi przetrwać…”. Za zapachem wosku i kadzidła. Za szczególną chwilą ciszy, gdy kościół był pusty, ale ktoś wchodził — i tylko dla niej klękał. Choć zrobiona z drewna, nosi w sobie ślady tych wszystkich dusz, które przez lata złożyły przed nią swoje ciężary. I nie umie zrozumieć, dlaczego została odsunięta. Czeka. Bo figury — tak jak ludzie — potrafią czekać. I wierzyć, choć nie potrafią mówić. Czeka. A jej drewniane serce, w zakrystii między szafami, wciąż wystukuje słowa pieśni: „Kto się w opiekę…” A ona słucha.   Rzeszów 24. 07.2025
    • Moim*             jak najbardziej skromnym zdaniem: Świat Zachodu jest po prostu w stanie głębokiego kryzysu, a źródłem jego klęski jest nieodróżnianie tego - co realne, rzeczywiste - od różnego rodzaju kalek ideologicznych - czy wręcz propagandowych i w tej chwili najpilniejszą rzeczą, którą Świat Zachodu ma do odrobienia i wszyscy ci - co chcą być odpowiedzialnymi politykami - muszą zrozumieć - jak bardzo zideologizowane jest myślenie ludzi Świata Zachodu i przez to - jak bardzo odklejone jest od realnej rzeczywistości, zrozumienie - jak często osoby w swoim subiektywnym mniemaniu chcą dobrze - na przykład: walcząc o demokrację i o prawa człowieka - są tylko i wyłącznie marionetkami w rękach tych tworzących ideologie i za fasadą pięknych haseł są ukrye - bardzo i bardzo i bardzo - iście brutalne interesy...   Magdalena Ziętek-Wielomska    *zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...