Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

rosną we mnie oddechy


Ona_Kot

Rekomendowane odpowiedzi

leżąc o przestrzeń dalej
składamy się z ciała
więc kładź dłonie równolegle
zakrywaj długie blizny czasu

słowa - upiory klucząc
wyjmują cienie z ust
do ust bezdechem

wkręć siebie we mnie
jak zabawę w chowanego
i puść w ruch przód - tył
huśtawki nastrojów

po skórze na szczyt
zabłyśnij znikając

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hellołki Kocico :))
I`m back!! :))

wiersz ciekawy, bez zbędnych przesyceń namiętności
z jednej strony chłód, z drugiej niesamowita bliskość..
podoba mi się
to wkręcanie wybiło mnie troszkę, (chyba przez Majewskiego i ten jego nowy program :))
ale wydaje mi się, że jest całkiem na miejscu i nadaje oryginalności utworkowi :))

pozdrawiam i ściskam :o)
Emilka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja prosty człowiek jestem, powiem tylko że "więc kładź dłonie równolegle
zakrywaj długie blizny czasu" zapachniało grochowiacznie, a z kolei "po skórze na szczyt
zabłyśnij znikając" zapachniało stachurnie - które to dwa zapachy są bardzo przyjemne :)

Niuch niuch - jeszcze wiele smakowitych woni, niemniej:
kurka, ależ mnie się podoba...!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



jeśli to o głodnych wspomnieniach to równoległe dłonie mi nie pasują, bo równoległe wzdłuż ciała to dla mnie bierne dłonie
ja natomiast kombinowałam po linii ostatniego podrygu przed zejściem z parkietu - leżąc o przestrzeń dalej (nadal) łączy nas ciało, choć nie uczucia etc...wiem brutalne to, ale cóż prawdziwe

pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Rozdział ósmy       Na dziedzińcu Zamku Wysokiego w Malborku panowała cisza. Nie tyle grobowa, ile trupia. Przerywana od czasu do czasu skrzekliwą mową ptaków, ucztujących na zwłokach. Na wisielcach, którzy jeszcze niedawno - tego ranka - byli pełnymi dumy i pychy krzyżackimi komturami. Pełnymi poczucia wyższości dowódcami zamków, jak chociażby tego w Szczytnie i tego w Człuchowie. Byli. Teraz ich trupy, obsiadłe przez kruki i wrony, stanowiły przerażający widok. Wszakże nie dla tych, którzy ich wieszali. Nie dla polskich rycerzy oraz nie dla litewskich wojowników. Ale dla dusz, spoglądających z innego wymiaru na ciała, które, jako rzekłem, niedawno - tego ranka - opuściły.     Tymczasem w Wielkiej Sali - w tej samej, w której przed swoją ostatnią wyprawą biesiadowali wielki mistrz i co znaczniejsi zakonni bracia - ucztował teraz polski król Władysław. Pan Korony, Litwy i Żmudzi. Korony od Bałtyku aż po Śląsk i po granice z Królestwami Czeskim i Węgierskim. Ucztował w towarzystwie rycerzy, mających wraz ze swoimi chorągwiami znaczny wkład w zwycięstwo na polach pod Stębarkiem. Albo, oddawszy w naszym języku tę nazwę, na polach pod Zielonym - bo jakimże w końcu - Lasem. Każdy z owych jest przecież z natury zielony.    Biesiadował zatem z Zawiszą Czarnym na czele, zasiadającym po królewskiej lewicy. Zawiszą, którego - mój Czytelniku - zasługi dla Królestwa poczynione w opisanej bitwie, już ze szczegółami poznałeś. Następne miejsce zajmował litewski pan Stowejko, mąż niepomiernej siły, w nagrodę za zgładzenie jednym cięciem trzech zakonnych rycerzy wywyższony i miejscem, i herbem. Z drugiej strony, naprzeciw nich, miejsca przy władcy zajmowali Jezus, Siddharta i Muhammad oraz ich padawani.    - Mamy pokój, panowie rycerze - wzniósł puchar król,  powstawszy. - Wychylmy zatem! Za pokój!    - Za pokój! - rycerze powstali jak jeden mąż. - Za pokój!    Gdy wychylili, król Władysław wskazał za i ponad siebie jednocześnie. Na ścianie za nim, kilka metrów ponad jego głową, pobłyskiwały brzeszczotami dwa krzyżackie miecze. Te same, których wbiciem w ziemię zakonni heroldowie rzucili wyzwanie chorągwiom polsko-litewskim. Na swoją rychłą, jak się okazało, zgubę.    - Te miecze - ogłosił - pozostaną tu po wsze czasy. Tak długo, jak istnieje ten zamek i ta sala. Ku chwale waszej, panowie, i na pamiątkę naszego zwycięstwa.    W dokladnie tym samym czasie w przejętych od Zakonu zamkach, ucztowały ich załogi. O tej samej, umówionej uprzednio godzinie, wznosząc ten sam toast.    - Mamy pokój!!!       Voorhout, 10. Listopada 2024     
    • @viola arvensis A nie piszesz teraz przypadkiem z telefonu?
    • Ma psi Elka nos i demo. Tom Edisona klei spam.
    • @Leszczym kto jest kim, wiadomo,  że juz nie wiadomo więc chociaż my bądźmy sobą

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Jakich pytań użyć nie wiem ale coraz więcej odpowiedzi znajduję w sobie, do tego jednak potrzeba spokoju, najlepiej świętego i odłożenia telefonu na pewną odległość. 
    • Może dlatego właśnie najpiękniejsze miłości to te niedokończone.... @Sylwester_Lasota ...krótko świadomie a i tak niezłomnie wciąż przy nas jest.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...