Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

.



siedzimy pod lipą
Murmych nieogolony ogorzały
patrzymy na liście
pomarszczone żółkną dokładnie
gdzie jesteśmy jakby wessało zieleń
i wszystkie lata w niebo
- ma teraz krótszą drogę wpisaną w obraz
bezrybnego jeziora i bezzębnego lasu - mówi

milczę
on kiwa głową
lecą liście na Murmycha prosty ubiór
musiałam prosto w oczy - zmień architekturę -

klimat lipy robi swoje
kobiety mają piersi
z wiekiem nie barokowe
kto mnie uratuje starego kormorana tonącego
w jeziorze przepoczwarza się jutro
nie ma ratunku

Opublikowano

Witaj Jagodo, jakoś długo Cię nie było. Powróciłaś smutnym, wręcz pesymistycznym wierszem.
"kobiety mają piersi
z wiekiem nie barokowe"
Ta drobna ironia w wierszu, mówi mi, że autorka ma się lepiej niż peel. Pozdrawiam. J.

Opublikowano

Końcówka jest przepiękna, początek rozgadany, środka - nie rozumiem (co z tą architekturą?).
Buduje pani klimaty, które pociągają czytelnika w głąb wiersza (końcówka) - szkoda trochę takiego zbanalizowania wstępu (nieogolony, ogorzały - pomarszczone żółkną; podwojone określenia niewiele wnoszące lub/i oczywiste; "dokładnie" - zabrzmiało tu jak popularna ostatnio w potocznej gwarze kalka z ang.).
"droga wpisana w obraz" - czy nie za abstrakcyjne? choć może i bliskie realnemu wypowiedzeniu kogoś...
"w jeziorze przepoczwarza się jutro"
- tak się pisze!
Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


co do architekruty- tu chodzi o wygląd Murmycha... chudy, ogorzały....(od gorzały)
Murmych jest taki jhak początek...
pozdrawim ciepło, sorki, lece....
przepraszam za odpowiedz, ale wczoraj podczas komentarza przyjechali goście, więc...
rozumiesz,
i Jeszcze raz dzieki Bogdanie za komentarz, pozdrawiam była....Sława:)))))
Opublikowano

chyba dobrze, ale zgadzam się debezetem odnośnie do "dokładnie"

a może zamiast:

patrzymy na liście
pomarszczone żółkną dokładnie
gdzie jesteśmy jakby wessało zieleń


coś takiego:

patrzymy na liście
pomarszczone żółkną tu
gdzie jesteśmy jakby wessało zieleń

Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Niesamowite  te metafory, tak chyba rzeczywiście  wygląda to " siódme niebo" jestem pod wrażeniem:):)
    • To jest po prostu POEZJA:) inni przede mną" rozbierali " wiersz a ja się tylko zachwycam:):)
    • @Berenika97 Dziękuję Bereniko za piękny komentarz:):)
    • Po środku mroku świeca się tli Z tła ku niej lgną kirowe ikary - ćmy W mdłą ciszę wdarł się ledwo słyszalny trzask Życie znów staje się żartem bez puenty A po kruchym ikarze z wolna opada pył   Wspomnienie i dym, a on spełniony Unosi się w górę, jest taki wolny - Już nic nie czuje. Co za ironia Dla obserwatora, tak przykra Może się wydać ta jego dola   Lecz czym jest różny człowiek od ćmy Wciąż szuka czegoś co go wyniszczy - Czegokolwiek, co będzie mu ogniem Jego świadomość jest obserwatorem On pragnie się wyrwać, uwięziony w sobie Biega za szczęściem, jak liść za wiatrem A każde spokojne spełnienie, zamienia w drżenie   Potem zostaję dym, który rozrzedza płynący czas. Ucieka on słowom w pozornie głębokich opisach. Mimo to staramy się mówić o tych niewidocznych nam szczytach gór Gór, he, he - chyba szaleństwa   My od początku do końca tak samo ciekawi Mówimy gładko o tym czego nie znamy A jednak dziwny posmak zostaje w krtani Gorzki posmak wiedzy że nic nie wiemy Przykrywamy typowym ludzkim wybiegiem, ucieczki w poszukiwanie   Jak dla ślepego syzyfa, w naszej otchłani Pozostaje nam tylko zarys kamienia Zesłanie od bogów Lub od siebie samych Szukamy ognia Potykając się znów o własne nogi Z pustką i cieniem za towarzyszy I przytłaczającym ciężarem ciszy   Błogosławieni niech będą szaleńcy Których natura - kpić z własnej natury Bo choć idą tą samą drogą Dla nich zdaje się być jasną i błogą W świetle ucieczki od świadomości Idą spokojnie, spotkać swój koniec Nie szukając w tym najmniejszej stałości W swoim stanie, zrównują się z dymem Przecież ich ruchów też nikt nie pojmie Ich świat jest czymś innym niż zbiorem liter i ciszy   Reszta zaś tych nieszalonych Brodzących w pustej słów brei, Zamknięta w otwartych klatkach, Które z czasem nazywa się 'prawda'   Kurtyna nocy już dawno opadła Mgła, wodą na ziemi osiadła Obserwujący ćmy zasnął A nasza świeca, wreszcie zgasła
    • @FaLcorN Myślę, że nie tylko Ty zadajesz sobie wspomniane w wierszu pytania. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...