Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Człowiek jest tym
bardziej wartościowym
czym więcej potrafi
sobie odmówić
a tym bardziej nędznym
im piękniej się unosi
ponad siebie - nawet
jeżeli wstępnym celem
człowieka jest przejść
samego siebie.

Opublikowano

celem człowieka jest przejść samego siebie? - tekst wydaje się głosić pewne ważne dla peela prawdy, których po zastanowieniu, nie jestem taki pewien. Forma też nie przekonuje. Może paradoksalnie negując Twój utwór, czytelnik ma okazję określić własny pogląd na sprawy o których WiJo piszesz;). Pozdrawiam.Leszek

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jeżeli, to są dość toporne bon moty, i do tego upchane butem w ramy wiersza, to proszę, podaj mi przykład, najlepiej swojego wiersza, gdzie bon moty nie są dość toporne, i nie są upchane butem w ramy wiersza. A poza tym, ramy tego wiersza są pochodną treści, i to treści, która jest nieprzeciętną treścią; a nawet mogę powiedzieć, że są to myśli nad myślami, które więc daleko odbiegają (oczywiście in plus, bo nie do pomyślenia dla każdego) od przeciętnych myśli. [więcej moich uwag o wierszu szukaj w komentarzu do komentarza Bernadetty1] Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jest dokładnie odwrotnie niż szanowna interlokutorka uważa, bo to, że to jest wiersz krótki, jest na pewno wielką zaletą tego wiersza, tym bardziej, że właśnie wielką, a przynajmniej doniosłą treść niesie tak krótki wiersz. No i jakżeż można rozwijać coś, co się kończy (zresztą celną, mocną) puentą, jak i zresztą to, gdzie stopniowanie myśli dochodzi do szczytu. No i sam wiersz jest jednym wielkim przesłaniem, co do tego, jaki człowiek jest wartościowy, a jaki nędzny, i to w dodatku oparte jest na paradoksie, a więc na nędzy unoszenia się osobistego, kiedy jednak, żeby dojść do czegoś (czy to wielkiego, czy istotnego), to trzeba jednak przejść (po pierwsze) samego siebie. Czy to mało? Czyli nic więcej, i aż tyle. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jeżeli, to są dość toporne bon moty, i do tego upchane butem w ramy wiersza, to proszę, podaj mi przykład, najlepiej swojego wiersza, gdzie bon moty nie są dość toporne, i nie są upchane butem w ramy wiersza. A poza tym, ramy tego wiersza są pochodną treści, i to treści, która jest nieprzeciętną treścią; a nawet mogę powiedzieć, że są to myśli nad myślami, które więc daleko odbiegają (oczywiście in plus, bo nie do pomyślenia dla każdego) od przeciętnych myśli. [więcej moich uwag o wierszu szukaj w komentarzu do komentarza Bernadetty1] Pozdrawiam


"ramy tego wiersza są pochodną treści, i to treści, która jest nieprzeciętną treścią; a nawet mogę powiedzieć, że są to myśli nad myślami, które więc daleko odbiegają (oczywiście in plus, bo nie do pomyślenia dla każdego) od przeciętnych myśli"

Nooo...to rzuca na kolana ;)
Jako właściciel jedynie przeciętnych myśli, mogę tylko, wobec właśnie objawionego dogmatu, przymknąć swój nikczemny dziób... ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jeżeli, to są dość toporne bon moty, i do tego upchane butem w ramy wiersza, to proszę, podaj mi przykład, najlepiej swojego wiersza, gdzie bon moty nie są dość toporne, i nie są upchane butem w ramy wiersza. A poza tym, ramy tego wiersza są pochodną treści, i to treści, która jest nieprzeciętną treścią; a nawet mogę powiedzieć, że są to myśli nad myślami, które więc daleko odbiegają (oczywiście in plus, bo nie do pomyślenia dla każdego) od przeciętnych myśli. [więcej moich uwag o wierszu szukaj w komentarzu do komentarza Bernadetty1] Pozdrawiam


"ramy tego wiersza są pochodną treści, i to treści, która jest nieprzeciętną treścią; a nawet mogę powiedzieć, że są to myśli nad myślami, które więc daleko odbiegają (oczywiście in plus, bo nie do pomyślenia dla każdego) od przeciętnych myśli"

Nooo...to rzuca na kolana ;)
Jako właściciel jedynie przeciętnych myśli, mogę tylko, wobec właśnie objawionego dogmatu, przymknąć swój nikczemny dziób... ;)
Cieszę się, że tak podsumowałeś wiersz (oczywiście poprzez taki komentarz), a to oznacza, że jednak nie opuszcza Cię poczucie humoru, i to dobrego humoru. Który to humor jest chyba najlepszym wyjściem dla nas obydwóch. Bo mówiąc otwarcie, to Twoja osobowość, też jest bardzo (jeżeli nie bardziej ode mnie) przekonana o swojej nieprzeciętności (nawet jeżeli nie pod wszystkimi, to) pod wieloma względami. I nie ma co tego ukrywać, a przynajmniej Twoje wypowiedzi o tym świadczą (acz najbardziej dla tych, którzy potrafią czytać między wierszami). Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Cieszę się Czarna Damo, że się nie dajesz zastraszyć innymi wypowiedziami (komentarzami) i masz swoje zdanie na temat powyższego wiersza. Czasami nie chce mi się już walczyć o swoje (o ironio, co jest jedną prawdą), ale takie wypowiedzi, jak właśnie Twoja wypowiedź, podtrzymują, a nawet podnoszą mnie na duchu. Dzięki Ci więc wielkie. Pozdrawiam.
Opublikowano

Brakuje mi tutaj jakiegoś argumentu. Wiersze co prawda nie są zwykle po to, by wykładać argumenty. W tym utworze by się jednak przydało. Może dlatego, że taki krótki i nie ma właściwie niczego poza wyłożeniem swoich poglądów? Jest w prosty sposób ("jasno na białym", cytując noblistę) postawiona teza, z którą można się zgadzać lub nie, można polemizować. Jednak ponieważ brakuje jakiegokolwiek potwierdzenia tezy, polemika ze strony czytelnika może być po prostu zaprzeczeniem również bez podawania żadnych argumentów. "Przesłanie wiersza nie jest prawdziwe, bo nie". Przyłączam się także do opinii Bezeta, że wersyfikacja utrudnia odbiór.

Arek

Opublikowano

wiersza tu nie ma,
są jakieś mądrości ale czy takie mądre?
takie hasła fajnie(??)brzmią poki są krótkie i w formie aforyzmów, jakby przyszło obronić ten pogląd Peel by poległ.. i okazałoby się że mamy tekst kiepskiej jakosc z przesłanie jakosci jeszcze kiepskiej bardziej

Opublikowano

a. mrozinski –
nikt wazny –
ledwo głupi –

Cóż mogę powiedzieć, poza tym, że forma wiersza jest formą tak obszerną, (zwłaszcza, jak na dzisiejsze czasy), że mieszczą się w niej setki rodzajów i odmian wierszy, a dziesiątki odmian wiersza wolnego (a czym więcej czyta się poezji współczesnej, a nawet /z/ całego zeszłego stulecia, a także literatury fachowej /głównie różnych słowników terminów literackich/, tym tych wierszy jest więcej). Mój więc wiersz przy niektórych, że tak powiem, niekończących się nigdy awangardach i dowolnościach, to tylko potulne dziecię. No i nie ma, i nie może być jednej definicji na wiersz, owszem są definicje na konkretny wiersz, odmianę, czy rodzaj wiersza. Ale na szczęście nie wszystko musi się mieścić i mieści się w dawno, czy niedawno ustalonych ramach, formach, schematach wiersza. Może dobrych dla zasobu pewnych podstaw, co każdy na początku drogi twórczej raczej powinien wiedzieć . Może też zawsze dobrych (ram, form, schematów), i zawsze bezwarunkowo pożądanych dla zawsze znajdzie się kogoś (z taką potrzebą i nastawieniem). Ale ja uważam, że twórca nie powinien być ograniczony formą, że forma jest wtórną rzeczą. Że więc ważniejsze jest to, co kto ma, jako twórca do powiedzenia, oby same najważniejsze rzeczy i sprawy. Oczywiście że, jak najbardziej chodzi o to, jak pięknie, dobrze, skutecznie to powiedzieć, żeby treść była jak najwymowniejsza, i jak najczytelniejsza. I to (tu) jest właśnie sedno sprawy znaczenia wiersza, jako wypowiedzi twórczej, i zarazem komunikatu, mniej czy bardziej śpiewnego, przecież nie tylko sobie, a muzom. I przyznaję się bez bicia, że wolałbym, żeby moje wiersze miały, jak najszerszy oddźwięk, i jak największe zrozumienie. Ale ja też nie mogę zdradzić siebie, tzn. nie być sobą w tym, co, i jak mówię. I to wcale nie chodzi o to, że poezja jest sprawą elitarną w odbiorze, i w ogóle w zainteresowaniu, bo to nie o elitę (przynajmniej podręcznikową) chodzi, że niby taka tylko może coś (dobrego) z mojej twórczości odebrać i docenić. Tylko chodzi o to, że elitą dla mnie są tacy, jak ja sam jestem, których ta moja mowa nie razi i nie przeraża, którzy może nawet nie wiedzą co to jest poezja, i czym jest wiersz, ale wiedzą co mówię, a przynajmniej domyślają się, co chcę vel usiłuję powiedzieć. Tak więc, jeżeli nawet nie wszystko dla wszystkich z moimi wierszami jest w porządku, ja sam jestem w porządku, przede wszystkim wobec siebie, i tych, którzy (zawsze tam czymś) nie są uprzedzeni do czegoś i kogoś. Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no przecież nie ze mną tylko z własnymi myślami,
ale ok, skoro twierdzisz, że jest inaczej do podnieś rękawice, której nikt nawet nie rzucał (tak raczej dla własnej informacji bo ja wiem jak to sie skonczy) - i rozwiń temat
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No właśnie, ja uważam, że liczy się wiarygodność i autentyzm przekazu, natomiast kwestie warsztatowe są sprawą drugorzędną i w istocie mają znaczenie wyłącznie w odniesieniu do oceny poetyki, stylu i oryginalności autora. Dla mnie ten wiersz jest napisany po prostu po swojemu, a nie w taki sposób, jaki nakazuje podręcznik redagowany przez współczesne środowiska opiniotwórcze; czyli "poetów", którzy starają się pisać wiersze próbując utrafić w znormatywizowany klucz powszechnie uznanej oryginalności określony przez jakieś krytyczne "autorytety". Jak na maturze kurde.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no przecież nie ze mną tylko z własnymi myślami

Doprawdy, z własnymi? A po co; musi tak? A czy jego myśli także powinny bić się z nim, skoro mają ochotę? Kto im tego zakazał i dlaczego nic nam o tym nie wiadomo? Gdzie on jest?! Dlaczego myśli mają to do niego, a nie do siebie? Czy o to właśnie im chodzi?! A czemu o to? A po co tak? A dlaczemu nie? Czy ja dobrze rozumiem, że tak to wygląda?!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...