Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 40
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



tak a gdyby były wulgaryzmy to by było barwnie...jakoś dziwnie mi brać pod uwagę Twoje zdanie bo strasznie dużo zadym robisz na forum
a poza tym mam nieslubne dziecko, jestem brzydki i nie wierze w boga - to zdecydowanie przekrasla moje kompetencje jako krytyka.. kazdy sposob na obrone dobrego samopoczucia miernego wierszekolety jest dobry
Opublikowano

Ja nie mogę, Ty możesz. Czy nie uważasz, że przykładasz dwie (różne) miarki do nas obydwóch. Czyż po tym wierszu nie widać, że dajesz sobie taryfę ulgową. Czy Ty naprawdę przemyślałeś umieszczenie tego wiersza tutaj? Co najmniej mam wątpliwości. Pozdrawiam

Opublikowano

Wija naprawdę dzięki za krytykę, ona zawsze mobilizuje(przynajmniej mnie)
A z tymi markami to szanuje Twój gust, serio i biorę sobie Twoje zdanie do serca. Nie wiesz, że najtrudniejsze w poezji jest być własnym krytykiem? wierz mi, że po tych komentarzach nie mam wątpliwości, że ten wiersz był prze zemnie źle oceniony.

pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



tak a gdyby były wulgaryzmy to by było barwnie...jakoś dziwnie mi brać pod uwagę Twoje zdanie bo strasznie dużo zadym robisz na forum
a poza tym mam nieslubne dziecko, jestem brzydki i nie wierze w boga - to zdecydowanie przekrasla moje kompetencje jako krytyka.. kazdy sposob na obrone dobrego samopoczucia miernego wierszekolety jest dobry


nie poprawiam sobie samopoczucia tylko mówię Ci jak jest:) stworzyłeś sobie taki wizerunek
ale oczywiście przyznaję, że wiersz nie wyszedł: byłbym głupkiem gdybym twierdził, że jest rewelacyjny a wszyscy mówią mi że słabiutki
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie nie nie, to nie ja sobie taki stworzyłem, to forum chce mnie takim widzieć bo nie pasuję do sielanki kiczu i klepania się po główkach jaka tu zapanowała.. więc jeśli ktoś przychodzi i mówi "ale tu brzydko" dostaje łatke zadymiarza - bo po cóż to mówi? po cóż psuje nam nasze bagienko w którym tak fajnie się tapla...

czy ja jestem zadymiarzem? pokaż mi gdzie wszcząłem zadymę?
nawet tutaj - przychodze komentuję wiersz, Ty odpowiadasz mi personaliami - zaraz przyjdzie krzywak i JA dostanę ostrzeżenie, że nie rozmawiam o tekście
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A dlaczego Pani twierdzi, że nie potrafiłbym?
Jakieś poszlaki?

Proszę mi pokazać jeden wartościowy wiersz który skomentowałem negatywnie bez
uzasadnienia? Z niczego się nie wycofuję.
Jeśli z czegoś się wycofam, zaraz napiszę.
Jestem może czasem bezczelny, ale nie jestem hipokrytą.
Taką deklarację też można odczytać jako metahipokryzję, ale na tu już nic nie poradzę.

Jak to ładnie mawiali chasydzi:
Wolę tego, kto wie, że jest zły, niż tego, kto wie, że jest dobry.

P.S.
Nie komentuję np Pani wierszy (proszę mi mówić na Ty, jestem gówniarzem i głupio się czuję
z tą formą do mnie) ani np wierszy Hanibala, bo nie pojawiają się na forum, a do archiwum się nie cofam. Lecter ma kapitalne wiersze, np ten z Malewiczem.

pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dekaos Dondi  a potem ktoś głowę kata zetnie  
    • @Nata_Kruk musi być szalony, bo czasem jestem szalona dzięki   @Kwiatuszek dzięki
    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...