Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Urlop. Dowodzenie przejmuje...


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

M. Krzywak. Do 1 sierpnia. Ma on moje błogosławieństwo i uprawnienia administratora od tej chwili.

W przypadkach ABSOLUTNIE koniecznych można kontaktować się z maciejem szostka:
[email protected]
Ale ostrzegam. Piszcie krótko, zwięźle i na temat. Maciej nie lubi rozwiązłych e-maili, nie podpartymi rzeczowymi dowodami :)

hej!

a.

Opublikowano

fajnie, a co z tomikiem poezja.org ??

czekaliśmy do wakacji a w wakacje widać czas odlotów..
czy ktoś wie, na jakim tomik jest etapie? może trzeba w czymś pomóc ??

Jimmy, co z grafiką ??

/b

Opublikowano

Cóż, ja zgłosiłem ilustracje ( do środka)
najwyraźniej brakuje ciekawej okładki
poza tym, szczerze powiedziawszy, to nie wiem, jak stoimy finansowo, bo jeśli to dajmy na to 200 zł, to średnio się nam uda zrobić to ładnie i ze składaniem książkowym, ale co powiecie na taki zeszycik, jak to miało miejsce w "wierższe najgorższe"?

zdrówko,
Jimmy

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Gratuluję i mam mały postulacik, aby Michał na czas adminowania powstrzymał się od zamieszczania wierszy i komentowania. To tak obiektywnie myślę, że być jednocześnie Stwórcą i Tworzywem może przerosnąć nawet najwybrańszego śmiertelnika,
Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Gratuluję i mam mały postulacik, aby Michał na czas adminowania powstrzymał się od zamieszczania wierszy i komentowania. To tak obiektywnie myślę, że być jednocześnie Stwórcą i Tworzywem może przerosnąć nawet najwybrańszego śmiertelnika,
Pozdrawiam

Proszę się nie martwic na wyrost. Ewentualnie zgłosić zachowania "korupcyjne", o które, w tym momencie, pan "obiektywnie" mnie podejrzewa.
Dystans jest najważniejszy.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ale ty chyba stan sprzed kilku miesięcy. źle to wygląda.

potrzeba nam kogoś a minimalnym zmysłem plastycznym, żeby całości nadał klimat, włącznie ze stroną tytułową.
i nie wiem, czy ktoś zajął się przygotowaniem wierszy, to znaczy ich odpowiednim zestawieniem w kolejności.
co do formy wydawniczej, to chyba zgodzimy się, że to wydanie na dziesięciolecie powinno wyglądać przyzwoicie. Angello w tym roku w ogóle nie zbierał funduszy, może czekał na kosztorys druku??

czy komuś coś wiadomo w powyższych tematach??


Pozdrawiam
/b
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Gratuluję i mam mały postulacik, aby Michał na czas adminowania powstrzymał się od zamieszczania wierszy i komentowania. To tak obiektywnie myślę, że być jednocześnie Stwórcą i Tworzywem może przerosnąć nawet najwybrańszego śmiertelnika,
Pozdrawiam

bez przesady. chyba da radę.

Pozdrawiam
/b
Opublikowano

Co do formy wydania to też raczej optowałbym za porządnym tworem, ale sprawę pozostawiam otwartą. Natomiast z grafiką całego tomiku czy choćby okładki, proponuję pomoc, mianowicie moja przyjaciółka, studentka grafiki na ASP i UP dała się namówić żeby stworzyć nam potrzebną szatę graficzną do tomiku za free, no oprócz tego że obiecałem jej jeden egzemplarz :) Oczywiście wcześniej chciałaby przeczytać wszystkie teksty i zadać kilka pytań technicznych co do tego w jakim formacie należy dostarczyć to do drukarni, tak więc pytanie moje kieruję do osoby która posiada wszystkie teksty i jest odpowiedzialna/ obeznana z tematem wydania naszego ( brzmi dumnie ;p) tomiku…

Opublikowano

Dla podsumowania całokształtu:


Wyniki ogólne:
www.poezja.org/debiuty/pdf/wyniki_ogolnie.pdf
Wiersze konkursowe:
www.poezja.org/debiuty/viewforum.php?id=87

- z podanej listy trzeba wybrać te w wynikach zaznaczone na czerwono



Wyniki oceny wierszy członków Jury:
www.poezja.org/debiuty/pdf/wyniki_jury.pdf
Wiersze jurorów:
www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=104561

- z tym, że są one źle wstawione jeśli chodzi o wygląd, nie zostały właściwie sformatowane, dlatego dobrze by było jescze poprosić jurorów o przesłanie tekstów w takiej formie, w jakiej mają iść do druku.

- oczywiście ta sama zasada, jak wyżej. bierzemy pod uwagę tylko te, które w wynikach zaznaczone są na czerwono.


grafika ilustracyjna do wierszy:
Jimmy Jordan



Michał!!

czy możemy uważać, że temat jest do wykonania, czy zostały już podjęte prace, o których nie wiemy?

??

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



hura :)
bardzo fajnie, ale ogarnijmy wpierw temat, drukarnie zwykle mają podobne wymogi, czyli tekst nierozpadający się, np Corel w krzywych. ważne, żeby mieć jakiś pomysł na całość. wyżej zrobiłam podsumowanie materiału. nie wiem, czy ktoś już przygotował jeden spójny pakiet wierszy.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Gratuluję i mam mały postulacik, aby Michał na czas adminowania powstrzymał się od zamieszczania wierszy i komentowania. To tak obiektywnie myślę, że być jednocześnie Stwórcą i Tworzywem może przerosnąć nawet najwybrańszego śmiertelnika,
Pozdrawiam

Proszę się nie martwic na wyrost. Ewentualnie zgłosić zachowania "korupcyjne", o które, w tym momencie, pan "obiektywnie" mnie podejrzewa.
Dystans jest najważniejszy.

Widzę, że jednak uraziłem, skoro "obiektywnie" zostało wzięte w cudzysłów. O nic nie podejrzewam, po prostu wydaje mi się, że lepiej gdy strona nie jest jednocześnie sędzią, a pod wierszami/postami sygnowanymi M.Krzywak pojawiają się bardzo polemiczne komentarze.
Tak czy owak, nie będę kopii kruszyć o zasady i teorię, nie było moim celem wdawać się w dyskusje, więc zmykam z tego wątku bo przeszkadzam jak widzę w zupełnie innej konwersacji.
Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @hania kluseczka A na tupnięcie nogą też nie reaguje? 
    • @KOBIETA Nic tylko zamknąć oczy i sobie dopowiedzieć, co po języku jeszcze…;)
    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem... Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie. Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.   Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.   – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.   Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.   Wtedy to się stało.   Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki. Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą. Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.   Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny. Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.   – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!   – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.   – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.   – Chłopie, ale o co ci chodzi? – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.   – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję! Nienawidzę was wszystkich!   Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:   – Co tu się odbrokatawia!   – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.   Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem. – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.   Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.   Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.   Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.   Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.   Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.   Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.   To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...   Wesołych Świąt!    
    • @Andrzej_Wojnowski Mądry Polak po szkodzie. Fajne - pozdrawiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...