Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

spotkałam dziś na ulicy ducha
miał spodnie i koszule
z prowizorycznych płuc lekki oddech

zostawię cię powiedział
tak byś nie słyszała

american dream w podniebnym locie
na zachód do denver
gdzie zmarli podglądają karty

oni będą grali póki nie wrócę
i jeśli nie, nie ufaj
rock'n'roll zawsze mija się z miłością


na ławce przysiadłam popołudniem
wieczorem licząc znikające wkoło dusze

i nie odwracaj się w złości
choćby nie teraz

Opublikowano

Ładnie posługujesz się paradoksem, stąd wrażenie groteski. Liczenie ubywających dusz po powrocie na stare śmieci, przycupnięta na ławeczce postać, i oj, smutno mi się zrobiło! Samo życie, Vico, jak i to, że opuszczają nas tak, byśmy tego nie usłyszały nasze dobre duchy. Dobry tekst. Pozdrawiam, Para:)

Opublikowano

mam wrażenie, że czytałem już kiedyś ten wiersz,
może w W, a może ten fragment i kursywa na to wpłynęły

american dream w podniebnym locie
na zachód do denver
gdzie zmarli podglądają karty


bardzo fajny klimat wiersza, zostaje w pamięci.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Pierwsza strofa nijak mi nie podchodzi - reszta na szczęście to rekompensuje. Spotkanie "ducha" i ewentualne rozpoznanie go przez "prowizoryczny oddech, spodnie i koszule" (innego punktu zaczepienia nie widzę) nie jest wg mnie wiarygodne. Za to strofa z "american dream" genialna. Belferskie "dobry" :)

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



powroty bywają trudne, najtrudniej wrócić gdy jest się tuż obok, dystans czasem pomaga..
dziękuję Aniu:))

\pozdrawiam serdecznie
klaudia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




było już kiedyś od denver, tylko w innym kontekście, może dlatego? ale to urodziło się kilka dni temu

dziękuję HAYQ bardzo
pozdrawiam:))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




bo to taki zwykły duch był i w spodniach i w koszuli,
dobry dobry nie jest zły
dziękuję Michale

pozdrawiam;)
klaudia

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...