Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jak to możliwe
że trochę węgla
kilka wiader wody
a dużo by mówić.
Otrzymali największą broń
uczucia i duszę
niby takie miłe oczka
uśmiech rzeźbiony łzami
a w ich sercu tkwi cierń
lecz gdy zniknie ta ostatnia rzecz
a dużo by mówić.
Życie; klatka raz złota raz żeliwna
-kluczyk przychodzi ostatni
-najgorsza rzecz z możliwych
lecz dotąd lepsza nie jest znana.
Czy ich też to się tyczy.

Opublikowano

Ops, słowa jak słowa, ale najbardziej mnie zdegustowała konstrukcja: czasami jest

tak, że ona coś wnosi do wierszyka, podkłada kłody pod nogi i wyprowadza na

manowce, ale tutaj, mniemam, że nie jest uzasadniona: zastanawia również ostatni,

wysunięty wers, to chyba pytanie? a nie widzę pytajnika.

Niestety, ale tekst trąci oczywistym banałem (wiem, fajny oksymoron): te uczucia, ta

dusza, przeorane po raz kolejny.

Pozdrawiam,
:::)

Opublikowano

Widocznie na tym świcie poetyckim są (żyją, każdy sobie w najlepsze, a drugiemu w najgorsze) dwa rodzaje ludzi. I jednym ten wiersz się bardzo podoba (jak właśnie i chociażby mnie samemu) a drugim się nie podoba (jak widać). Widocznie więc jedni znają życie od podszewki (można mylić z poszewką), a drudzy po opłotkach, tj. tyle znają życie, co prześlizgują się po życiu. I dobrze, że tak jest, nie ma przecież równiłowki . Niedobrze jednak jest, jeśli jedni kwestionują drugich wartości, zresztą kwestionują niezbywalne (żeby nie mówić o prawach) wartości i stare jak świat wartości; wartości więc takie, dzięki którym w ogóle świat przetrwał. I ja właśnie takie wartości widzę w tym wierszu, zapewne nie tymi słowami, jakimi dla każdego byłyby znośne, tj. nie burzyłyby czyjegoś pięknego świata. Który to świat o takich rzeczach nie słyszał, nie widział, i nie chce słyszeć i widzieć. Kiedy nawet w tym wierszu jakże piękne są także wartości (żeby nie mówić literackie) poetyckie, że posłużę się dwoma przykładami: „niby takie miłe oczka / uśmiech rzeźbiony łzami”, „Życie; klatka raz złota raz żeliwna / -kluczyk przychodzi ostatni”. Albo jakże wymowne wtręty: „a dużo by mówić”. No i czego tu więcej chcieć od takiego pięknego, ciekawego i dobrego więc wiersza. Oczywiście, że nikt tu nie mówi o rewelacji, czy o jakiejś sensacji, ale ja mówię [a nawet w pewnym sensie się powtarzam], że ten wiersz (jaki by nie był i co by o nim nie mówić), to jest prawda nad prawdami.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mam stół. Mam plan. Połóżmy na nim co boli i co nie. Pogrupujmy to. Dowiedzmy się, pomyślmy za co możemy podziękować. Spójrzmy co ma dla nas wartość.   Mam stół. Mam plan. Siebie sobie dajmy.   Zadbajmy by drugie widziało słońce, by jeśli nocą to ładny księżyc. Zadbajmy o ręce pełne dobrych chwil, pełne niematerialnego bogactwa.   Mam stół. Mam plan. Mamy siebie. Dłoń w dłoń. Życie stoi otworem. Los też. Pokażmy że jesteśmy w stanie dać radę.
    • @huzarc Dzięki za pochylenie się nad tekstem.
    • On Aromat parzonej kawy uderzył mnie pierwszy, zaraz potem jej głos. Usiadła naprzeciwko, stawiając dwa kubki. Ta sama twarz od wielu lat, te same, znajome do bólu, gesty. Tylko ja już nic nie czuję. Mówi nieustannie, a jej głos dociera do mnie jak przez szybę. Słyszę dźwięk, lecz nie czuję ciepła jak dawniej. Słowa docierają, ale mnie nie dotykają. Jak deszcz za oknem. Wiem, że pada, ale nie jestem mokry. Mówi szybko, nerwowo, jakby chciała nadrobić wszystkie lata ciszy. Patrzy na mnie z taką żałością, z resztką nadziei, że coś jeszcze da się zmienić. Jakby miłość czekała tuż za drzwiami, które wystarczy otworzyć. Ale już wiem, że za tymi drzwiami jest tylko pustka. Nie ma tam już nas, nie ma nawet tego mnie, którego pamięta. Jej dłoń leży na stole, czeka na dotyk. A głos drży jakby prosiła o łaskę, której nie umiem dać. Każde słowo opada ciężko w gęstniejącą ciszę, a ja milczę niewzruszony z zamkniętym sercem. Wiem jednak, że muszę się odezwać. Muszę, bo wciąż tu jestem, chociaż już za murem, który sam - cegła po cegle - stawiałem. W końcu mówię, że to, co było między nami umarło. Cicho, jak ogień, któremu zabrakło tlenu. Czuję, że każde wypowiadane przeze mnie, słowo wbija się w nią niczym nóż. Znów milknę, piję zimną już kawę i udaję, że jestem gościem w domu, który właśnie przestał być moim domem. Czekam, aż ona to zrozumie.   Ona   Niedziela. Jesteśmy razem. Robię dla nas kawę, z nadzieją, że wreszcie porozmawiamy. Siedzimy przy stole, tak blisko, a jednak dalej niż kiedykolwiek. Zaczynam mówić. Mówię szybko, bo panicznie boję się ciszy, która kruszy nas od środka. On jednak uparcie patrzy w bok, jakby to wszystko go nie dotyczyło. Milczy, jakby słowa kosztowały go fortunę. Jego palce nerwowo zaciskają się wokół filiżanki, już od dawna nie szukają mojej dłoni. Wreszcie się odzywa. Z litości. Czuję to. Rzuca krótkie, oszczędne zdania, a każde z nich jest jak kamień - ciężkie, zimne i obce. Tonę w tym milczeniu, które rośnie między nami jak lodowa ściana. Chcę krzyczeć, że jeszcze czuję, że serce mi pęka, że wciąż tu jestem. A on oznajmia: "Wszystko będzie dobrze." I to jest najgorsze. Bo "dobrze" to nie "kocham". To tylko cichy wyrok podany z pustym uśmiechem. A więc to tak się kończy? W jego oczach nie ma już nic. W tej ciszy umarła miłość. A ja wciąż go kocham.
    • @Alicja_WysockaNo i zawstydziłaś mnie. I kto tu czaruje! :))) 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...