Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jaśnieją przestwory ścian - pomiędzy nimi
cienie rozkochane we wdowach czarnych
testamentach marnych losach koszmarnych
pod drzwiami przemykają milczące ulotki
z lotnych piasków pałac nadziei i potęgi
gdzieś słońce zabłąkało się i znikło

idzie wiosna. Traktory budźcie się!
Wiosna nadchodzi ciężarna
kobiety z kłosami w dłoniach
mężczyźni wycinają kupony
i liczą – toto toto toto

lotek błyszczącą gwiazdą złudzeń
w szybie odbija się zbita madonna
stare śmiecie listy wiersze i notatki
umierają zwijając się do środka

gdzieś pomiędzy ścianami ułożyliśmy historię
białego krzyża na tle błękitnego nieba
skalistego szczytu gdzieś hen za lasami
stworzyliśmy historię pełną wzruszeń i czarów
liściastych demonów i różanych diabłów
majowych przędzideł jasnych czarownic

idzie wiosna. Dziewczęta budźcie się
wiosna nadchodzi ciężarna!
Panowie - uśmiechy na usta
jabłonie zakwitną na nowo
znowu czeka nas grzech

Opublikowano

stworzyliśmy historię pełną wzruszeń i czarów
liściastych demonów i różanych diabłów
majowych przędzideł jasnych czarownic


wiersz bardzo się podoba, a powyższy fragment będę szeptał... mojej ukochanej,:))) aby podnieść swoje notowania - wiosna przecież. czarujmy ładnym słowem.

Opublikowano

wiosna w nas...oby trwała pomimo tego, co wokół

wiersz się podoba

mam maleńką uwagę... jeżeli interpunkcja, to dlaczego niekonsekwentnie?
np. w pierwszej zwrotce

jaśnieją przestwory ścian, pomiędzy nimi
cienie rozkochane we wdowach czarnych testamentach marnych, losach koszmarnych pod drzwiami przemykają milczące ulotki
z lotnych piasków pałac nadziei i potęgi-------po "piasków" i po "potęgi" przecinek
gdzieś słońce zabłąkało się i znikło


sorry za "czepialstewko"

serdeczności :)
Krysia

Opublikowano

Uwielbiam (przepraszam za to zbyt wypełnione egzaltacją słowo,
lecz jest najbardziej właściwe) czytać takie teksty!
Każdy wers budzi skojarzenia, czytać można również między linijkami.
Mimo dość długiego wiersza - szczególna oszczędność słów, w sam raz
tyle, ile potrzeba. Jest w nim radość wymieszana ze smutkiem, a właściwie
- z goryczą, z wyraźną nutą ironii.
Wraz z nadejściem radosnej pory roku - nawiązanie (rozliczenie) do pewnego
minionego okresu życia peela. Jakże trafne spostrzeżenia!
Wiersz ten budzi u mnie refleksje związane z "balem manekinów"
Bruno Jasieńskiego.
Serdecznie pozdrawiam
- baba

Opublikowano

Zakończenie jest wprost niesamowite. Już panowie wiedzą o jakie jabłonie chodzi... podoba mi się też skojarzenie wiosny z nadzieją na wygraną w lotto - teksty o wiośnie kojarzą mi się ze skupieniem na naturze, na przemilczeniu cywilizacji. Tutaj mamy niezwykle niepoetyckie lotto, które jednak zdaje się być częścią poetyckiej wiosny.

Arek

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leszczym Nie wiem czy dobrze zrozumiałem... Ale Dicka szanować należy. Tu przed chwilą rozmawiałem z kolegą @Simon Tracy. I też opowiada, że się wycofał ze świata na ile to możliwe. Taka wewnętrzna emigracja. Mnie akurat na ten moment nie stać na takie rozwiązanie, ale może kiedyś... Dzięki za podzielenie się swoją perspektywą.
    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...