Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wolni od umowy o dzieło, od autobusów
od obietnic, kłamstw i gier
od tekstów i znaków drogowych
anarchii, faszyzmu i demokracji
bardziej wolni niż to sobie można wyobrazić

a ludzie zrywają ze ścian zasłony
furiackie gesty na scenach miast
egzystencjalne problemy zakochanych nijako
nie prowadzących donikąd znajomości

a pan dyrektor je
porcje
pan dyrektor zostawia napiwek

wolni
od umówionych godzin i spotkań
papki zwanej „miłość” i „szczęście”
nocy i dni, dni i nocy
od zadań domowych i sklepów warzywnych
wolni bardziej niż rzeczownik „wolność”

pan dyrektor obciera usta
z majonezu
pan dyrektor wychodzi

(…)

Opublikowano

misie nie - po co ten dyrektor w piórach, przecież też zwyczajny człek, został wyróżniony za co pytam i jak bardzo na nie... ale napiwek nawet bieda czasem zostawia ;)
no oczywiście trzeba przyjąć napiwek z uśmiechem i wdzięczny pokłon oddać...

Michał chyba nie mam ochoty dzisiaj na ironie...

Pozdrawiam serdecznie - Jola.

Opublikowano

Witaj Michale - bardziej wolni niż to sobie można wyobrazić .
Bardzo to do mnie trafiło zmuszając do refleksji .
I dlatego śmie powiedzieć że wiersz mimo że trudny - zmusza
do pytania - jaką ma wartość wolność obramowana zakazami nakazami i
innymi pierdołami które ją kaleczą .
pozd.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...