Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Rosną drzewa, rosną,
a broda siwieje,
to co sztywne wiosną,
jesienią się chwieje.

To co twarde zimą,
rozpływa się w lecie,
nic stałego nie masz
w na tym marnym świecie.

 

Na tym marnym świecie

jedno drugie gniecie,

jak dobrze przygniecie,

to wygniecie trzecie.

 

Jak się jedno z drugim

nie może dogadać,

co miało być trwałe

zaraz się rozpada.

 

Rosną drzewa, rosną,
a broda siwieje,
to co sztywne wiosną,
jesienią się chwieje.

To co twarde zimą,
rozpływa się w lecie,
nic stałego nie masz
w na tym marnym świecie.

Skąd więc ta przypadłość,
skąd więc to złudzenie,
że jest jakaś stałość
zagnieżdżona we mnie?

Może ta przemiana
też stałością bywa,
tyle, że ją człowiek
po części odkrywa?

 

 

 

Edytowane przez Sylwester_Lasota (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no to raz na ludowo? :)

nima nic stałego,
syćko moze zwisać
cepy wiyrch gromnica
baba baranica
bocyć mus kolego
coby ka smrek stojał
abo i sekwoja
gest Kozakiewica.
;)
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie przypadek?
mam wrażenie, że poświęcasz mi za dużo czasu; doprawdy ;>

u mnie ciężko, bo za miliony - takich Twoich - świetny odbiór - dobry kontrast
dziękuję i pozdrawiam
:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie wiem skąd jesteś,
nie wiem kim jesteś,
nawet nie wiem czy to jest poprawnie gwarowo,
ale...
potrafisz być niesamowity :)))))))))))))

na ludowo :)
mówiąc szczerze, to jestem trochę uroczony pewną formą ludowości odkąd na wiejskim pogrzebie, po odejściu księdza usłyszałem piosenkę śpiewaną przez zebranych nad zasypywanym grobem. to było ładnych parę lat temu. nie wiem czy teraz jeszcze takie pogrzeby się odbywają. teraz jest przeważnie wszystko szybko i przy muzyce z megafonów. taka forma ludowości raczej do mnie nie przemawia. raz nawet słyszałem utwory w stylu disco polo. szkoda słów. totalna żenada.

dzięki za wizytę i tekścik, który sprowokował mnie do uśmiechu. mam nadzieję, że innym odwiedzającym też umili pobyt ;).

serdecznie :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie przypadek?
mam wrażenie, że poświęcasz mi za dużo czasu; doprawdy ;>

u mnie ciężko, bo za miliony - takich Twoich - świetny odbiór - dobry kontrast
dziękuję i pozdrawiam
:)
myślę, że tyle co innym, jak zajrzę i akurat jesteś, to czytam ;)

to ja dziękuję
do poczytania :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Lubię rymiki, więc czytałem z zaciekawieniem. Przemijanie, to to, co nas nie opuszcza nawet w pisaniu. Każdy ma swój czas w życiu i każdy ma swój zegar. Na śmierć na pewno się nie spóźnimy.

stałość u mnie bywa nieraz i żylasta
kiedy wprawne dłonie garną się do ciasta... hahaha

wybacz staremu satyrowi, coś mnie ta stałość wzięła. Pozdrowienia :)
Opublikowano

O, bardzo fajny wiersz. Pozornie lekki, ale dotyka tzw. pytań ostatecznych: czy jest we mnie cokolwiek stałego? A jeśli nie, to dlaczego mam takie wrażenie? A jeśli tak, to co to jest, że nie umiem tego nazwać? Często o tym myślę.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...