Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ten wiersz to trick. Czytasz a on wynosi ci
Meble. Albo na przykład telewizor. Jeśli nie masz
telewizora, to wszystkie pliki komputerowe.

Potem coś, co sobie na później schowałeś.
Potem coś, co zgubiłeś. Możesz być pewien,
nie znajdziesz.

Święty Antoni, Budda i Allach mają z nim
zmowę. Dzielą się równo po pół. Przy okazji
zawsze im wychodzi, że bóg jest jeden.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Mateo ten wiersz jak ten świat i religia i cała reszta bałganu to jest joke, ktoś zrobił "sztuczkę" na nas i patrz, Ty, ja i inni trafiliśmy na tą samą czasoprzestrzeń i możemy się komunikować jakoś przez coś i najgorsze jest to, że to może być, jak jakieś pieprzone deja vu, jutro otworzymy ślepia i będziemy, no właśnie gdzie? i to będzie trick za który ten ktoś dostanie medal
dla mnie bomba, nawet jeśli to trick;)
pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie ruszyć się z miejsca na tym polu, to może być ciekawe doświadczenie. wcale nie wkręcam. czy pluć sobie w brodę, bo nabraliśmy się na jeden z tricków? Przecież każdy ma swój zegarek, zamek, dinozaury i to przeświadczenie, że któryś t-rex był na tyle bezczelny, by już na początku poodgryzać wskazówki. pisanie to marzenie, z tego nie można rezygnować ;)
zdrówko,
Jimmy

edycja:
zapomniałem o zegarku;P
Opublikowano

no i właśnie, to "coś" poigrało sobie z moim wierszem,
ale ponad tym jest "Ktoś" mocniejszy i wszystko wróciło do normy :)

Jimmy, świetna pointa w Twoim wierszu - "3 w jednym"
:)
serdecznie pozdrawiam -
Krysia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wszystko się zgadza się Jimmy - w trzech osobach ;))
Fajna puenta. Pozdrawiam.
z wierszem byłby w czterech ;P
szczerze, to uważam, że religia to opium dla mas ;P, zasady owszem są potrzebne, ale wynikają z człowieka, nie ze strachu przed bogiem (oglądałeś "pogoda na jutro" stuhra? jak on tam na końcu z krisznowcami szaleje?)
a za słowo o puencie dzięki, zdrówko,
Jimmy

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...