Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'koniec' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 20 wyników

  1. Gra skończona, nieszczęśliwa, czas upływa, mnie zabija. Ledwo dysze, niefortunna, krew ubywa, noc pochmurna. Łapie oddech, nie oddycha, zegar tyka, mnie ogłusza. Ciężko chodzę, przygnębiona, serce krwawi, zagubiona. Daje rade, zasmucona, czy zostanę, ..ocalona?
  2. Lepiej spłonąć w jednej chwili niż wypalać się przez całą wieczność
  3. Życie jako męczarnia, Zbiorowisko podłych chwil, Nie czujesz nic, Tylko upokorzenia i wstyd. Nosisz to w sobie, choć nie chcesz. Czarne zasłony myśli Twych dobijają Cię każdego dnia. Choć walczyłeś - to przegrałeś. Nadzieję dawno utraciwszy, powłóczysz nogami w tej znanej wszystkim męce, zwanej Życiem.
  4. siadasz tam gdzie czujesz się bezpiecznie przy kimś możesz słuchać nawet jeśli zaśnie i chrapie jak stary silnik zakładasz ręce za głowę myślisz – moje życie jest cudowne przypomina naleśniki skropione miodem z bananem przymykasz oczy nie słyszysz jak samotność woła szarpie koc którym byliście przykryci śmiejesz się głośniej niż traktor on też czasem krztusi się własnym paliwem ostatnie minuty dobiegają końca szybciej niż królik czkawka szturcha filiżankę która wyje bardziej niż stary czajnik wodzę po ostatnim geście i słowie uśmiechu pod nosem mól zjada żołądek nadszedł czas na napisy końcowe
  5. Czy jest wskrzeszenie? Koniec końców? Pijany bieg w tańcu przeżyć Wszystkie planety wygrały tylko my jesteśmy gościem tylko my, popiół, porządek. Czas na taniec, finał, biel, spektakl, tango, gwizd i wrzaski, podskok, scena, wszystko jest. Lata już ostatniej szansy
  6. Jasność przygasła, Miłość wygasła. Idzie wielki test, Tylko kto nim jest?! Idzie dama w czarnym płaszczu, I krzyczy z daleka "ty leszczu!". Za te wszystkie grzechy które uczyniłeś, Za które nawet się ni zawstydziłeś! Jam skazuję Cię na mnie! Jestem twą zgubą i końcem! Twoim piekielnym kojcem! Ciemność już zgasi twoje pragnienie życia. A ty zapomnisz swe przeżycia! Bóg Wam początki daje, ale ja Wam je zabieram! On wam otuchy dodaje, ale i Wam ją pozabieram! Wy go sławicie! (w głosie słychać smutek) A mnie się boicie?! Nawet sie nie pomodlicie. Nawet słówka nie piśniecie! Ale pamiętajcie każdy początek jest początkiem końca! Nieważne jaka jest Wasza żądza!
  7. na progu obcości stajemy wykuci w kamienne postury w długości milczenia konkurujemy krępujemy gesty zamykamy w czarnej skrzynce czułość powoli stygniemy utrwalamy się w obojętności z czasem milkniemy na zawsze
  8. Patrzę na to niebo wolne od księżyca i gwiazd Słucham jego tajemniczego szeptu I myślę wtedy o tobie i nie będzie nas Nagle mam dość ludzi, świata, ciągłego zamętu Gdy tak trwam w ciszy co noc Czując ciepły powiew wiatru na twarzy Chciałabym tylko aby połączył nas los Twój zapach, twój pocałunek wciąż mi się marzy Jesteś piękna, mądra, wyjątkowa Co dzień lidze że cię usłyszę Przy tobie dostaje dreszczy, inna jest moja mowa Lecz wiem, że to był koniec. Już cię nie ujrze
  9. czyż końce nie są wspanialsze niż początki pewne oczekiwane takie przewidywalne jak lubimy najbardziej początek zaskakuje czasem nie wychodzi potyka się o własne stópki próbując wstać koniec jest majestatyczny dojrzale zmierza ku sobie i na pewno jest przygotowany kochajmy więc zakończenia bo wszyscy się od nich odwracają zupełnie niepotrzebnie gdyż one i tak nastąpią nieważne czy zamkniemy oczy czy nie
  10. wkręć mi się żywym mięsem w kanał o wąskim świetle zanim się w nim rozsmakują blade tłuściutkie czerwie a potem ja w otwór ci wbiję czerwoną strzałkę ze śliną i ciepłem wilgotnym rozpuszczę to co na zębach ostygło
  11. "Azaliowy horyzont, paliowe słońce, Przyodziane pięknym, bursztynowym kocem, Obraz ten wyplata wzór dopełniony, Cudnym szmaragdowym kojcem. W którym leżą jaja, piękne, obłe, złote, Jakby zabrane spod czułej matczynej opieki. Gdzieniegdzie skrzydło motyla łopocze, A ja poeta ze skrytością komentuję jego wdzięki. Każde z tychże jaj choć tak podobne, Kompletnie inne, jedne szare, skromne, Drugie w ogrom barw malowane. Fale się odbijają, gdzieś na widnokręgu, Gdzieś w oddali widać, jak kapitan okrętu, Heroicznym aktem próbuje go ratować, Choć, na pokładzie bez śladu zamętu, Mętna woda pochłonie go rychło, Czas kapitulować."
  12. nie płacz po takiej znajomości nie wypada nie przy ludziach chociaż ból duszę rozpruwa przekreśl dane w zapiskach pamięci i wsuń pokreślone kartki między ostrza niszczarki
  13. Pozdrawiam wszystkich cieplutko :) Tu sam tekst na wypadek gdyby nie było niczego widać na zdjęciu :) "Czemu mam pisać o jakiś stworzonych frazesach? Choć boska postawa przepiękna od dziecka we snach mnie kołysze, A wszelkie stworzenie choćby idealne podlega pysze, nie o nim napiszę w tych wersach! Bo na nic mi realizm, gdy na bakier z przedmiotem, a słowem opisać sto więcej rzeczy mogę, Choć z abstrakcją żem walczył zaciekle, to słodka ta myśl o tej chmury kęsach, Chmury burzowej, co idee zbiera tak różne i tak różne wole, Tak różne przeżycia i różne emocje, tak różne melodie wygrywa flażolet, wolne od siebie jak zole, Czy cel uświęca środki i by ukazać te dźwięki, odrzucimy mowę wieszczą, rzuconą nam we snach? Czy może odrzucimy słowo i jego wdzięki? Czy będzie to wtenczas nadal poezja? Gdy barwne opisy zastąpi, chaotyczna tęcza, gdy człowiek nie będzie się przejmował, Układem rymów w wersach, z czym zostaniemy? Czym się staniemy? Czy ta herezja, Taka dziwaczna, opłaci nam zrzucając nowego barda? Czy będzie jak kokarda, Na torcie, czy gwóźdź do trumny, towarzyszyć ostatniemu z poetów, gdy czas będzie nas chował? Pod milami kwarcu, kwadrylionami ziarenek, kalejdoskopami wrażeń, fraktalami zwierzeń, Czy też pozwoli jej to trwać w swej potędze wiecznie* jakby kwazarami wypełnionej? *Czy wieczność to kolejna znowu abstrakcja, innym sposobem niemożni osiągnąć jej, Niespełnionej?"
  14. Otwieram szeroko oczy - ZDUMIENIE To znów się dzieje? Dzieje się. Słowa, tworzące magiczną przestrzeń, Znów okazują się mirażem. Obracam je w palcach, tuż przed oczami Przesypują się niczym piach w klepsydrze. Czy zmienią znaczenie? Czym są? Przypadkowym zlepkiem, tworzącym względnie spójną całość? Ułudą, utkaną z pragnień i oczekiwań? Czas mija, Minuta za minutą rozpływają się w ciszy telefonu. NIEDOWIERZANIE Analizuję… Trybiki w głowie pracują z precyzją zegarmistrza I znów słowa, słowa… Ukryte znaczenia, sensy prześlizgujące się miedzy wersami… Co zrobiłam inaczej? Że zobaczyłeś mnie taką, jaką NIE - JESTEM? ZŁOŚĆ - na Ciebie, na siebie, na te słowa… To mnie zabija, Po kawałku… Unicestwia tę małą cząstkę we mnie Tę, która wierzy. Biały kamień. Przezrocza w głowie Jeden i ten sam film pod tytułem „Dlaczego?” Nie zadam Ci tego pytania. Odpowiedzią musi pozostać cisza. Takie jest status quo. Ale ta niepewność wwierca się w mój umysł, Pali żywym ogniem, Jest jak skaleczenie. Chłosta złożona z tysiąca pytań… Ból. Jak go zagłuszyć? Po co stawiać hipotezy? Dopasowywać fragmenty? Łączyć niewidzialne znaki zapytania. A może da się jeszcze zawrócić z tej drogi? NADZIEJA. Ocalić coś, co zakiełkowało? Ale czy to było naprawdę? Czy to znów zmyślna kreacja? Demon, Mag czy zwykły kuglarz? Pytania, pytania… Dość!! Jestem ćmą - zginę w płomieniach. W zgliszczach pytań bez odpowiedzi. BUNT Uciekać! Byle dalej! Wymazać z pamięci, Zamalować czarną farbą nie - czucia. Zamykam oczy. Trzy głębokie wdechy… To boli. Wciąż i wciąż. Cii…jeszcze chwila! Jak to możliwe? Nie - możliwe. Nie - czucie. Nie - wiara. Nie - dusza. Nie - Ja. Odejdź! Już czas pożegnać coś, Co się nigdy nie wydarzyło.
  15. jak wysoko mogę być nie wystarcza już sen nie wystarcza już nic czuć na sobie wiatr co ściąga ze szczytu nie żałować wcale to już koniec świtu
  16. Nie ma końca Początku na który patrzysz Nie dotykasz
  17. O tej porze mało życia, A ja czuję się jak kat, W wodzie tylko gwiazd odbicia, Słońca nie ma, śpiewu brak. Wiatr wieje jak by zmęczony, Czy to moja wina? Świat jest już skończony, Zrzedła mi mina. Chwila! Słyszę skrzypiec dźwięk, Toż to poezja dla ucha! Już rozwija się kiełk, Raduje mego ducha. Ty jedyna wiesz co trzeba, Jesteś do tego stworzona, Znam cie z tego imienia, Naturo, bądź pozdrowiona.
  18. Witam bardzo serdecznie! Właśnie udało mi się ukończyć poprawianie mojego wiersza.Chciałbym bardzo podziękować wszystkim którzy mi pomogli,bez was mój wiersz nie wyglądał by tak jak wygląda teraz :) A oto co wspólnymi siłami udało nam się wyskrobać. bez tytułu Stoję wśród marmurowych wrót w towarzystwie ciszy skąpany w niepokoju bo słychać krzyki czy to jeszcze ludzie czy to tylko cienie stoję tu sam zupełnie choć wokół ich wiele dokąd prowadzą te wrota poznać mi dane będzie niebawem Jeżeli ktokolwiek miałby jakiś pomysł na tytuł to proszę śmiało pisać :)
  19. Z pierwszą bladą gwiazdą Nieba mroźnego całunu Wyśnię umysłu noc własną Zostawię ciało, lalkę voodo Przez brzozowy las, wicher Jej palce po mojej głowie Niestety, we śnie wiszę Za jej rozmyciem gonię W moich słowach uczucie W tonie i każdym uśmiechu I choć po szpitalu kluczę Ona nie przypisze mi leku Przez lodu mroczne zwierciadło W czarnym górskim potoku Ujrzysz białe widziadło Beze mnie nie ujdziesz kroku Jak widmo nawiedzę twe serce Gdy zjesz w indyjskiej knajpie Pokiwam głową w swej męce Lecz czy zapytam Cię najpierw? Co z czarną herbatą? Co ze śmiechem w gorączce? Czy zapłaczesz nad tysiącem łez? Czy widzisz karmazynowy śnieg? Czy dziś dałabyś się kochać? A nawet gdyby, poruszy Cię miłość trupa?
  20. w getcie upadku zamknięty na wieki w oparach głupoty od rana do nocy z dniem każdym się staczam bezsilny w podły rynsztok bezkresnej niemocy oczy moje mętne, dusza jak noc czarna z kolan wstać nie mogę strachem przytłoczony że mi czasu braknie by raz ujrzeć jeszcze twarz twoją świetlistą w gwiazd wiecznych koronie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...