Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'świat' .
Znaleziono 40 wyników
-
mam w horoskopie dumne lato które łatwo urazić mam wyobraźnię bogatą która zakute łby drażni artystycznie ustrajam przestrzeń bo lękam się gołych blatów a dla nich kolory i formy to tylko syf i bałagan chciałabym mieć kotwicę przyczep do myśli własnych własnych uczuć piwnicę swoich marzeń spiżarnię wszystko odwleka się w czasie nie wiem czy życia mi starczy by kłody rzucone przeskoczyć i odczuć wszechświetny zachwyt
-
zdarza się że dwie obce sobie Dusze odkrywają w sobie coś co Je bardziej łączy niż dzieli i przenosi w zupełnie inny świat Janusz Józef Adamczyk
-
Zuzannie Ginczance gdzie sieć życia tworzą Starlinki szklane żary wnikają do myśli nowoczesnej i konstrukcyjnej u progu ery Wodnika o świcie ognisto-mglistym myślę czy uda nam się czy uda mi się wydać na-ten-świat WOLNOŚĆ – dziecko Postępu i Tradycji
- 8 odpowiedzi
-
8
-
- niebo
- technologia
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
-Dzień dobry, dokąd Pan jedzie? -Dzień dobry. Do BB - odpowiedział Kierowca i wyłączył radio. -A ja chciałem dostać się do W. To po drodze? -Na to wygląda. Ma Pan duży plecak, otworzę drzwi od paki, to go tam wrzucimy. Będzie więcej miejsca. Janek z wysiłkiem ściągnął ciężki plecak ze stelażem i położył na podłodze paki. Strząsnął krople deszczu z zielonej, impregnowanej kurtki i zajął miejsce pasażera. -Było całkiem ładnie w S. a tu leje - zagadnął. -W końcu listopad, dobrze, że nie ma śniegu - odpowiedział Kierowca, po czym zatrzasnął przesuwne drzwi, wskoczył za kółko i przycisnął gaz. Na rozbiegówce zauważył w zakropionym lusterku, że czerwona Scania zmieniła pas, więc włączył się płynnie do ruchu na ekspresówce. -Duże Mobilki, jednak najczęściej myślą za kółkiem - mruknął niby do siebie. Janek chyba nie usłyszał. Stare Ducato - głośny silnik. -Pan pewnie na studia, czy raczej, chyba teraz są egzaminy? - zagadnął Kierowca. -Nie... Teraz podróżuję - odparł Janek. -Teraz? W listopadzie? - zdziwił się Kierowca - Nie lepiej latem? -Latem też podróżowałem, poznaje Polskę. -Nie wygląda Pan na cudzoziemca i nie mówi Pan jak cudzoziemiec - zauważył Kierowca. -Urodziłem się w Polsce i tu mieszkałem do siódmego roku życia - odpowiedział Janek. -Ahaa - mruknął Kierowca. Śmigali na południe, krople falami dość rzęsistego deszczu, spływały po szybie na boki. Przez brunatne chmury w oddali przed nimi zaczęło przebijać słońce. "Ta cholerna wycieraczka, prawie nie zgarnia a przecież ją niedawno wymieniłem", pomyślał Kierowca. -A pan pewnie w pracy - tym razem zagadnął Janek i przetarł okulary. -Tak, jeździ się... - To gdzie? -A po całym kraju. -Za granicę nie? -Dzięki Bogu nie. Za stare auto, bałbym się. Ale i tak, na razie nie mam tam roboty - odpowiedział Kierowca i pomyślał o kolegach, którzy pozamykali firmy transportowe, bo właśnie jeździli za granicę. -Spedycje płacą z reguły tylko w jedną stronę, wysyłasz kierowcę i modlisz się o powrotną trasę - dorzucił Kierowca. -Nie znam się na tym - powiedział Janek. Kierowca pomyślał, "Na czym ty możesz się znać, jak masz dopiero..." -Pan pewnie bardzo młody? - zagadnął. -Mam 21 lat. "Wygląda na sporo więcej" pomyślał Kierowca i wyprzedził nieźle utrzymanego, białego Kanciaka. W środku siedział siwy dziadek przy kości w futrzanej czapce, ogorzałej, czerwonej gębie i kurtce jeszcze z tak zwanego kreszu. Obok siedziała chyba jego żona a na kolanach trzymała jakieś zawiniątko albo raczej zawinięcie, bo musiała przechylać głowę, żeby patrzeć na drogę przed siebie. "Może to jaja, sery, swojska kiełbasa, bimber i tak dalej" pomyślał Kierowca. "Gdyby otoczyło mnie jeszcze kilkoro takich ludzi, poczułbym się dwudziestolatkiem" pomyślał znowu. -Piękny wiek, życie przed Panem - rzucił oklepaną prawdę Kierowca. -Myślę, że wiek nie ma znaczenie - powiedział po zakończonym wyprzedzaniu wieśniaków Janek. -Jak to nie ma znaczenia? - zapytał Kierowca. -No, myślę, że możemy być młodzi lub starzy, ale to zależy od naszego nastawienia. -Jak to? - zapytał Kierowca. -Przez naszą projekcję, czyli nasze postrzeganie - odparł Janek. -Studiuje Pan psychologię, socjologię czy coś takiego? -Nie, na razie podróżuję - z namysłem odpowiedział Janek. Właściwie to Kierowca wahał się, czy go zabrać. Janek wysiadł z tira na stacji benzynowej obok Kurczakowni. Kierowca Kurczakowni nie odpuszcza, twierdzi, że jest uzależniony od skrzydełek. W głębokim tłuszczu smażone, raczej niezdrowe ale cholernie dobre, pikantne, chrupiące. Tak więc, Kierowca też się tam znalazł. Pasażerów zabierał tylko tych, którzy wyglądają bezpiecznie. Janek wyglądał średnio bezpiecznie; raczej wyższego wzrostu, włosy kasztanowe, dawno nie myte, długie związane gumką znad czoła, ubrany na sportowo a na nogach miał buty trackingowe, "mógłby się wybrać na Orlą Perć" pomyślał Kierowca. No, ale go zabrał, Janek machnął na białe Ducato przy wyjeździe z parkingu. Już przestało padać. Woda zalegała tylko na drodze. Lepiej nie jechać za dużymi autami. Te wzniecają prawdziwą chmurę deszczu w sprayu. A gdy są koleiny, jak dostaniesz szprycę "jak z wiadra", to przez sekundę nic nie widzisz. Sekunda to bardzo dużo czasem na drodze. Ale byli na ekspresówce z S do ZG, tu nie ma jeszcze kolein. "Ciekawe czy na tych nowych betonkach też będą kiedyś koleiny" zastanawiał się Kierowca. -Ładna droga - powiedział Kierowca. -W ogóle tu jest fajnie - odparł Janek. -Ma Pan na myśli Polskę? -Tak. -To gdzie Pan mieszka? - zapytał Kierowca. -W Irlandii Północnej. -To tam gdzie strzelają? -No właśnie nie strzelają, zauważyłem, że sporo osób tutaj tak sądzi. Tam można czuć się bezpiecznie. -Ja słyszałem, że tam jest marsz, chyba Oranżystów, dobrze mówię? Lepiej wtedy nie wychodzić na ulice. -No chyba jest coś takiego - po zastanowieniu odparł Janek. -A ci Oranżyści leją się z Irlandczykami.... -Nigdy tego nie widziałem - odparł Janek z lekkim zdziwieniem. -To jest kolejny dowód na to, że media kłamią - z lekko sztucznym uśmiechem zakończył Kierowca. Nie był nigdy na Wyspach Brytyjskich czy tam w Irlandii. -Ale mają oni, ci Zieloni, też jakieś święto - jak gdyby, coś sobie przypomniał Janek. -Jakie? -Nie wiem dokładnie, ale widziałem niektóre ulice udekorowane na zielono i myślę, że tylko ci mieszkańcy się tam dobrze czują - zakończył Janek. -No bo ci pomarańczowi to protestanci a zieloni to katolicy - jeszcze drążył Kierowca. -No chyba tak - bez przekonania powiedział Janek. "Wojny religijne, śmiech na sali, powinni wymyślić jakąś inną nazwę, przecież to ta sama religia" pomyślał Kierowca. -A Pan pewnie katolik? - jeszcze wrócił do rozmowy Kierowca. -Oczywiście, tak byłem wychowany, ale tak siebie nie określam - Janek odpowiadał powoli, jak gdyby się zastanawiał. -A jak? -No właśnie to jest trudne. Nie wiem, wierzy Pan w Boga? -Jasne - odparł Kierowca. -Ja też, ale nie w takiego, jak uczyli mnie na religii - z przekonaniem stwierdził Janek. -A w jakiego? Ekspresówka skończyła się na rzecz Ekspresówki w budowie, równa ale tylko jeden pas w jedną stronę. Nic nie wyprzedzisz, nie popędzisz. Choć stare Ducato niewiele ma mocy, jakiś traktor choć przeskoczyć można. Pachołki biało-czerwone, przedzielona jezdnia na pół. Masz wrażenie, że obijesz lusterka o te pachołki. Kilka miesięcy temu, Kierowca wracał z nad morza z żoną tą trasą. Po prawie stu kilometrach pierwsza stacja była na wysokości ZG. Zdenerwowani ludzie stali w trzydziestometrowej kolejce po hot-dogi. Obok w barze mieli też jakieś żarcie; "pierogi ze szpinakiem" oświadczyła miła panienka. Dlatego, Kierowca przezornie teraz zjechał na stacje benzynową w O. , mimo, że trzeba było nadrobić 2 km. -Mój Bóg jest wszędzie - wrócił do rozmowy Janek, po tym jak już zatankowali. -Jakiej słucha Pan muzyki? - kontynuował Janek, jak gdyby miało to być przedłużeniem teologicznej dyskusji. - Właściwie to każdej. Jest dobra muzyka i tyle. Nie mam ulubionego gatunku. -A jakiej Pan nie lubi? - drążył Janek. -No dobrze jakieś gatunki nie lubiane mam, ale myślę czasem, że im dłużej żyję nie mogę mówić, że nie lubię np. jazzu.. A Pan jakiej muzyki nie lubi? -Ja uważam, że pop jest beznadziejny. Nic głębszego w tym nie ma. Słucham też właściwie wszystko. Od muzyki klasycznej do metalu. Tylko staram się zachować równowagę, bo np. metal burzy ład i spokój wewnętrzny. Dlatego po godzinie słuchania muzyki metalowej, dobrze jest posłuchać muzyki poważnej np. Chopina. -I co, wracamy wtedy na właściwą drogę? To tak jakbyśmy wrócili z Piekła do Nieba? - z niepewnością, wolno mówił Kierowca. -No tak. O to chodzi. Wlekli się za jakąś wanienką, jak mówią kierowcy. Droga w budowie. Ciężarówki nanosiły grube kilogramy gliniastego błota. W oddali na łagodnie wznoszącym się pagórku, leżały równiutko poukładane pnie sosen. Z tej odległości wyglądały jak góra zapałek "Ciekawy gość" pomyślał Kierowca, bo też lubił Chopina. Jednocześnie zastanawiał się co Janek ma na myśli mówiąc pop. Później zaczęli przerzucać się ulubionymi nazwami muzyków zespołów i kompozytorów. Dalej, milczeli i podziwiali lesiste widoki, bowiem tereny wycinek skończyły się. C.D.N.
- 5 odpowiedzi
-
6
-
- opowiadnie
- droga
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nocą gwiazdy chmurami przykryte, niczym ukryty skarb pod piachem Kosmosu piękno za chmurami jest schowane, możliwe że większość go nie dostrze Lecz ci, co ujrzeli, wiedzą co kosmos skrywa, wiele pięknych gwiazd o których inni nie mają pojęcia, Lecz kosmos będzie skrywał gwiazdy w swoich odmętach, w tych ciemnych miejscach przykrytych na zawsze.
-
Na kłamstwie jedności nie zbudujemy; maski ściągnij opaską oczu. Systemu z teatru budować operą nie będziemy
-
pojęcie pustego świata to tylko namiastka jego rzeczywistości przeszyte bólem twarze, proszące o chwilę spokoju demony w głowie śpiewające wciąż tę samą pieśń i potrzeba wypisania się z ich myśli to tylko proza życia uniesiona przez ręce upadłych aniołów, tańczących z diabłami w piekle skazane na wieczne potępienie, szukają iskry, która oświetli im drogę w poszukiwaniu lepszej ziemi a ich serca z kamienia to odpowiedź na największe zło tego świata
-
Skrajem światła sunie cień, Gdzie zawsze były skarby, Sny twarde… Nie po każdej nocy przychodzi dzień. Zostają słowa. Nawet zapach w końcu znika. Zostaje smutek i pustka na strychu. Wahadło nadzieje odcina zbyt szybko. Lis zasnął zmęczony we wnykach. A co zostanie po kimś, kto kłamie? A co jeśli pamięta wszystko?... Ja już nie chodzę na targowisko. Opowiesz, jak się spotkamy. Tymczasem niewdzięczny wciąż kocham. Nieważny świat, fakty, ludzie. Znalazłem jej miłość w trudzie, Więc może i ją znowu spotkam? A może łaskawy los resztę tej historii Zdołał opisać na serwetce w kafejce, Że serce znieruchomiało i ostygły ręce? Czasem dobry koniec, choćby i bez glorii. Czas na świat bez ludzkiej flegmy. Moje serce bije w dzieciach. Wszystko inne rozkradli przecież. Wzięli nawet duszę biedną.
- 1 odpowiedź
-
4
-
- ostatni dzień
- słowa
- (i 4 więcej)
-
Ten malinowy smak, Co w ustach pozostawiłaś. Ten karmelowy ptak, Co zwiedził cały świat. Ty niewiadomo gdzie, Niewiadomo gdzie byłaś. Czy było tam źle? Więc dlaczego nie wróciłaś? No i trudno, Bez ciebie będzie nudno, No więc trudno, Bez ciebie będzie żmudno, Ten malinowy smak, Co z ust mi już znika. Ten karmelowy ptak, Co w cierpieniach zdycha. Ty niewiadomo gdzie, Niewiadomo gdzie byłaś. Czy było tam dobrze? Więc dlaczego wróciłaś? No i trudno, Bez ciebię będzie nudno. No więc trudno, Bez ciebie będzie żmudno. No i trudno, Bez ciebię kwiatki zwiędną. No więc trudno, Wiem tylko jedno.. No i trudno, Bez ciebie będzie nudno. No więc trudno, Bez ciebię będzie żmudno. Ten malinowy smak, Co z ust mi już zniknął. Ten karmelowy ptak, Co w cierpieniach zdechnął. Ty niewiadomo gdzie, Niewiadomo gdzie byłaś. Czy było tam źle? Nie powiesz, a wróciłaś...
-
Moczę palce w rzece zwanej Bycie. Marzę skrycie, że moje Bycie przestanie przenikać nieuchwytnie, że zatrzyma się na jednym chwycie. Ściskam gałąź zwaną Cwaną. Wciąż podciągam się i szarpię. Woda walczy z moim ciałem. Cwana taka krucha, myśli, że wyszepcze mi do ucha: – Taką Cwaną wszyscy znają. Ci co idą z falą mnie puszczają, tylko nieliczni pamiętają, jak to było przejąć ster nad Cwaną. Płynę z wodą zwaną słoną. Szczypią oczy, piecze skóra, jest jak ogień, pieką płuca. Słona grzywa taka głucha. Krzyczę jej do ucha: – Przestań drażnić moją duszę, Jesteś jak wrzask, który stłumić muszę. Spadam w przepaść zwaną życiem. Koniec kąpieli z moim Byciem. Złamałam gałąź zwaną Cwaną. Z kolejną falą woda słoną zwaną wyszeptała: – Pora otworzyć nową bajkę, popłynąć z Bycia żaglem zwanym czasem.
-
Trzeba się z tym po prostu pogodzić, jaki ten Świat jest piękny.
-
Czy jest wskrzeszenie? Koniec końców? Pijany bieg w tańcu przeżyć Wszystkie planety wygrały tylko my jesteśmy gościem tylko my, popiół, porządek. Czas na taniec, finał, biel, spektakl, tango, gwizd i wrzaski, podskok, scena, wszystko jest. Lata już ostatniej szansy
-
Nie ma dobrych ani złych każda wyjątkowa a za nią historia niekoniecznie dobra czas tamuje krwawienie mimo że dusza tego nie chce serce wyrywa się z piersi na jedno wspomnienie każda tajemnica szepcze kim ja jestem?
- 2 odpowiedzi
-
1
-
chłód owiewa moje ósme piętro i mnie rozpościerającą ramiona w dwie strony świata północ nic już dla mnie nie oznacza południe dom trwały niczym pieśni Horacego wschód mam przed oczami nadzieję i szanse niezliczone zachód opoka moja o którą oparłszy plecy zmęczone zasypiam chłód owiewa moje ciało uśpione i ósme piętro z którego widać wiele
-
Niby w centrum uwagi Niby niczym słońce lśni Niby ma wzrost niedowagi Niby biała jak śnieg się skrzy Niby jest ciągle słuchana Niby na topie wciąż jest Niby jest wciąż wychwalana Niby zda każdy test Niby niczego nie widać Niby nikt widzieć nie chce Niby nie może wciąż spać Niby ma z lodu serce Niby w centrum uwagi Niby nie niewidzialna Niby nie ma niedowagi Niby jest nienormalna
-
Nie wiem jaką mam wagę Czy jestem doktorem czy pacjentem ? Chodzę po wyrysowanym mieście Gdzie brak podpisu artysty Jak wyglądam pod mikroskopem O masowym obiektywie ? Każdy krok, każdy ruch mam W scenariuszu zaakcentowany Ta ciągła improwizacja z braku wiedzy o akcji w filmie Widzę ekspertów śmiejących się z fabuły Siedzą w kinie a ich recenzja jest wieczna Wychodzą jak ekran się ściemnia
-
Płaczesz Ty i płaczę ja Płacze Ziemia Płacze świat Zobacz czego było trzeba żebyś dojrzał kolor nieba Żebyś poznał zachód słońca "o! A tutaj trawa rosła" Tego chyba było trzeba żebyś wtulił się w ramiona brata i powiedział słowo "tata" W domu spędził więcej chwil Żebyś w końcu...żył Czy tego nam było trzeba? Nie wiesz Ty i nie wiem ja nie wie ona to wie świat Zatrzymali nas w tym pędzie Wyłączyli nam napięcie Ruch wstrzymany, świat uspany... A my... My słaniamy się po kątach, ucząc się jak nowy świat wygląda Nie ten świat od Herlinga, ale nasz, XXI wieczny- jeszcze bardziej niebezpieczny Z kłody zawsze buduj schody Dbaj o siebie i o bliskich Bo ten nowy świat ma być tego wart Bo ten nowy świat ma pokazać w czym jest sens Bo ten nowy świat niesie przekaz Bądź człowiekiem dla człowieka
- 1 odpowiedź
-
- dolce vita
- kwarantanna
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Chwilowe spotkanie
Janusz Józef Adamczyk opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
miałem zacząć - świecie nasz ale to za mało trzeba - Wszechświecie nasz maszyno precyzyjna z jasnym tunelem wolności przeszywającym Cię na wskroś to tędy prowadzisz zaprzyjaźnione dusze idziemy tak od tysięcy lat czasami otwieramy czy raczej przymykamy oczy by spojrzeć na siebie by podziękować za odwagę bycia w smudze światła osłonięci błękitem sklepienia płyniemy do oceanu pustki by zainicjować w nim życie Janusz Józef Adamczyk 8/9 kwietnia 2020 r.- 1 odpowiedź
-
- świat
- wszechświat
- (i 5 więcej)
-
Nowa era człowieka
Janusz Józef Adamczyk opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Koronawirus 2020 - zmusza do mówienia "świat" porusza tym światem wielu uśmierci niektórych uczyni bogaczami - tak oto wchodzimy w nową erę człowieka - Erę Tańca Ze Śmiercią 17. marca 2020 r. Janusz Józef Adamczyk- 2 odpowiedzi
-
- koronawirus
- świat
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Gdybym mógł świat zwiedzić cały, moje oczy by wybrały: O poranku Twoje usta, A zaś nocą zmienić gusta, W oczy zajrzeć Ci po zmroku, W nich ujrzeć światła Bangkoku. Oddałbym też całe Chiny, Dla spędzenia tak godziny, I ten brzask nad Wisła, który wart miliony, Oddałbym, za Twój uśmiech, ja-stęskniony. I choć piękna świata szata, Wolę z Tobą spędzić lata. Zaczynam i proszę o wsparcie :/
- 2 odpowiedzi
-
1
-
- miłość
- zakochanie
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ze swoimi doznaniami żyjesz ciągle. Zapatrzony tak, że nie liczy się inny świat. Odkrywasz fakty o sobie tak mądre, a zapominasz o tym by z życiem być za pan brat. Licząc że skubniesz po drodze szczęścia łan. Łudząc się, że idąc tą drogą wcale nie zostaniesz sam. Więc czemu to takie ważne, takie istotne, by egoistą być? Może się chronisz, uciekasz? W świecie marzeń egzystujesz? Pomyślałeś, że pewnie przez to życie marnujesz? Zapomniałeś też oddać honor pewnemu aspektowi. Nie do wiary, że umknęło to twojemu intelektowi! Patrząc tylko na siebie, Ty je*any egoisto. Umyka Ci tak wiele, że można rzec: Wszystko!
-
"Azaliowy horyzont, paliowe słońce, Przyodziane pięknym, bursztynowym kocem, Obraz ten wyplata wzór dopełniony, Cudnym szmaragdowym kojcem. W którym leżą jaja, piękne, obłe, złote, Jakby zabrane spod czułej matczynej opieki. Gdzieniegdzie skrzydło motyla łopocze, A ja poeta ze skrytością komentuję jego wdzięki. Każde z tychże jaj choć tak podobne, Kompletnie inne, jedne szare, skromne, Drugie w ogrom barw malowane. Fale się odbijają, gdzieś na widnokręgu, Gdzieś w oddali widać, jak kapitan okrętu, Heroicznym aktem próbuje go ratować, Choć, na pokładzie bez śladu zamętu, Mętna woda pochłonie go rychło, Czas kapitulować."
- 4 odpowiedzi